Rozdział 11

2K 102 0
                                    


Leonardo

Pod koniec przyjęcia kieruję się z Giorgio do mego gabinetu. Tylko tam mamy szansę porozmawiać na spokojnie, chociaż wcale nie jestem spokojny. Widok łapsk Giovanniego na Sandrze wypalił dziurę w moim mózgu. Zamykam za nami drzwi, od razu przechodzę do rzeczy.

-Co powiedziała? - Rzucam zniecierpliwiony.

- Giovanni znajdzie sposób by się do niej dobrać - Kurwa skurwysyn jebany! Uderzam pięścią w drzwi wkurzony. Wiedziałem, że za nic ma moje dowództwo, ale żeby igrać z Vittorio i to na oczach wszystkich, on musi mieć nieźle nasrane w głowie.

-U widzę, nieźle cię wzięło stary - Rzuca zaskoczony moim zachowaniem Giorgi. 

-Musimy zastanowić się na tym, co zrobić, by Sandra stała się nietykalna. Musi to być coś, co sprawi, że nawet Giovanni będzie musiał to zaakceptować - Prycham na głos na jego słowa.

-Nic takiego nie istniej, a przecież nie ożenię się z nią. Giorgio przechyla głowę w bok i przygląda się mi zamyślony, nagle jego oczy robią się wielkie.

-I to jest to! - Woła ochoczo, wpatruję się w niego oniemiały, dopiero po chwili dociera do mnie co powiedziałem.

-Nie ona się na to nigdy nie zgodzi - Rzucam zrezygnowany.

- Widziałem dzisiaj jak na nią patrzysz.

-Daj spokój - Macham dłonią na ten niedorzeczny pomysł, ona mnie nienawidzi. W sumie od śmierci Nikol minęło sporo czasu, a ojciec nazbyt często wypomina mi mój wiek. Mogłem dawno mieć już żonę i dzieci. Ale nie chciałem, bo wciąż nie czułem się gotowy, tak naprawdę nie chciałem już nigdy więcej musieć kogoś kochać.  Uczucia to tylko słabość, która miesza w głowie. Niestety prawda była taka, że jeśli nie spłodzę potomka linia Calvarii i Lombardio przepadnie, a nie stanie się tak póki jeszcze żyje Vittorio.

-Pokaż jej te zdjęcia, to zapewne nią wstrząśnie.

-Nie chcę jej zmuszać, ona sama powinna mnie zechcieć, a to się nigdy nie wydarzy.

-Nie masz wyjścia, tu liczy się czas. Nie wiemy, co kombinuje ten skurwiel. Co prawda chłopaki go stale śledzą, ale nie mają na niego nic. Ślub z tobą da jej całkowitą ochronę - Przysiadam na skraju biurka, masuje nerwowo skronie. Ona prędzej mnie przeklnie, niż za mnie wyjdzie takie są realia. Jest najbardziej wkurzającą kobietą, z jaką miałem do czynienia, ale pociąga mnie ta jej waleczność. I jest jeszcze tak cholernie piękna. Ciągnie mnie do niej, nie mogę już zaprzeczać. Nie mam też najmniejszej ochoty na ślub z jakąś inną uległą damą z towarzystwa, która będzie skakać za mną jak piesek. Sandra jest wyzwaniem i mamy wiele wspólnego. Podnoszę wzrok na Giorgia, w tym momencie do środka gabinetu wchodzi ona.

Mafia : Zdradzona (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz