Leonardo
Budzę się, jakby coś nagle wyrwało mnie ze snu i nie dało mi dalej spać, to przeczucie, przeczucie!? Coś jest nie tak. Obok mnie widnieje puste miejsce, nie ma jej. Obiecała, że będzie ze mną, obiecała! Wstaję z trudnością, ale w dupie mam ból bywało już gorzej. Liczy się tylko ona, tylko ona jest sensem mojego życia. Tak długo pozostawałem w odrętwieniu a ona obudziła we mnie dawno pogrzebane uczucia. Te błękitne jak ocean oczy zahipnotyzowały mnie. Nie miałem szans, zagarnęła mnie całego. Moją duszę, serce oraz rozum, obalając mury wzniesione w obawie przed kolejnym zranieniem czy stratą. Drugi raz już kurwa tego nie przeżyję. Wypowiadam jej imię, ale w ciemności pokoju słyszę tylko tykanie zegara. Zapalam światło, śledzę przestrzeń nie widzę jej, nie ma jej tutaj. Wychodzę z sypialni na korytarzu spotykam czworo moich ludzi gdzie po parze stoją przed drzwiami do pokoju dzieci Sandry.
-Szefie - Szepce zmartwiony moim stanem Edwardo, chłopak próbuje coś powiedzieć, ale uciszam go gestem uniesionej ręki.
- Coś jest nie tak - Szepczę pokazuje na, dwóch, aby poszli ze mną, a pozostałej dwójce nakazuję wejść do pokojów od dzieci i pod żadnym pozorem ich nie opuszczać, mają ich chronić ponad własne życie. W domu panuje cisza, schodzimy na dół z kuchni dochodzi nikłe światło. Kierujemy się tam wszyscy, ale ja jak zwykle przezorny nakazuję Michelowi iść do drugiego wejścia od strony jadalni. Zerkam przez szparę w drzwiach i widok, który zastaję rozpierdala mnie w każdym calu. Olga stoi przed moją żoną w z nożem w ręku. Ja pierdolę! Sandra siedzi na krześle związana i zakneblowana z pochyloną głową. Włosy zwisają jej w nieładzie poklejone od krwi. Budzi się we mnie furia, czysta niepohamowana żądza krwi. Dałem tej ruskiej dziwce dom, zlitowałem się nad nią a ona odpierdala takie coś!? Rusek zawsze pozostanie ruskiem. Mogłem ją wtedy zabić, ale nie wziąłem pod swoje skrzydła i co mi z tego przyszło. Kurwa spiskowała za moimi plecami z wrogiem pod moim własnym dachem! Jak ją kurwa dopadnę w swoje ręce to ukatrupię. Buzuję we mnie gniew, jestem tak rozjuszony, aż zapominam o jasnym myśleniu. Jeśli coś się jej stanie zjebie każdego, kto miał coś z tym wspólnego! Musze się uspokoić, bo w tej chwili, jeśli nie będę trzeźwo myślał mogę ją stracić na zawsze. Do moich uszu dobiega głos Olgi jest przepełniony nienawiścią i chęcią mordu.
-Myślałaś, że wkradniesz się tak od razu w łaski mafii? Zdzira, która zaliczyła jednego brata teraz dyma drugiego, co? - Z pogardą wypowiada te słowa, mam ochotę zapakować w nią kulę i to do razu, ale obok niej pojawia się postać. To Giovanni! Jebany skurwiel sprytnie to sobie wszystko zaplanował. Najprawdopodobniej omotał Olgę przypuszczam, że miał z nią romans. Naobiecywał jej Bóg wie, czego tylko po to by dobrać się do mojego tyłka. Ja pierdolę jak mogłem to przeoczyć!?
-Żona zdrajcy podana jak na talerzu, wcale się nie dziwie, że obaj bracia oszaleli na twoim punkcie, taka ładna. Ale niestety zaraz martwa!- Sandra nie reaguje, kurwa ona jest nieprzytomna!
Nagle rozlega się huk wystrzału, kula trafia Olgę, która upada niczym kłoda na ziemię, następny pocisk rani Giovanniego w ramię. Ten kuli się pod wpływem zadanego bólu. Wkraczamy nie czkając na chwilę zawahania. Nokautuję tego skurwiela w twarz ten upada z łomotem na zimne płytki. Jęczy ja jakaś baba. Moi ludzie przeszukują go, zabierają mu broń oraz nóż ukryty pod nogawką spodni. Gnój wykrzykuje liczne obelgi w stronę mojej przerażonej żony. Kopię go po żebrach, ale one nie przestaje wrzeszczeć. Więc pochylam się nad nim i uderzam go w twarz, raz potem następny i kolejny.
- Szefie pana żona- Słyszę jak prze mgłę, zaślepiony furią nie mogę przestać. Chęć zajebania tego skurwiela przewyższa wszystko inne.Ktoś odciąga mnie od niego. W pierwszej chwili chcę tą osobę również pobić, ale kiedy widzę przed sobą twarz mojego ojca wracam do rzeczywistości. Mrugam pośpiesznie oczami, jakbym widział go pierwszy raz w życiu.
- Synu wystarczy- Mówi spokojnie. Rozglądam się po zebranych do około osobach, każdy z moich żołnierzy wydaje się być zaniepokojony moim zachowaniem. Mój wzrok zatrzymuje się na Felippe, który w swoich ramionach trzyma moją żonę. Podnoszę się z ziemi i bez słowa biorę ją w swoje ramiona, jej ciało jest wiotkie jakby pozbawione życia. O nie! Tylko nie to!
Zmartwiony przykładam dłoń do jej szyi, kiedy wyczuwam tętno. Moje serce zalewa fala ulgi.
O mały włos a zostałaby mi odebrana, znowu.
CZYTASZ
Mafia : Zdradzona (Zakończone)
RomanceŚmierć męża burzy świat Sandry oraz jej dzieci. Pewnego dnia odwiedza ją kobieta podając się za matkę jej zmarłego męża. Tylko, że jego rodzice ponoć zmarli dawno temu. To spotkanie zmienia jej życie nieodwracalne. Sytuacja zmusza ją do zakwestiono...