Rozdział V

382 15 0
                                    


Kątem oka udało mi się zobaczyć przestrzeń, do której ten człowiek mnie przytargał.

Pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy, było ogromnie przestronne, co najmniej dwadzieścia razy większe od klitki, w której byłam przetrzymywana.

Pokój, a raczej sypialnia tego mafiozy świeciła, kompletną ciemnością, ponieważ po pierwsze były zasłonięte rolety, a po drugie nie został zapalony gigantyczny, kryształowy żyrandol znajdujący się nad moją głową, który mogłby oświetlić całą sypialnie.

Moje bezbronne ciało, leżało na skraju łóżka, które było tak duże jak łóżka z tych filmów typu 50 twarzy Greya itmp. Przez półmrok panujący w tym pomieszczeniu, nic więcej nie udało mi się namierzyć, zasięgiem mojego wzroku.

Nie tylko jego sypialnia spowita była ciemnością, ale także on i ja byliśmy zgubieni w tej ciemności, która otaczała nas oboje.

Próbowałam zlokalizować go swoim wzrokiem, lecz przez ciemność, która otaczała nasze sylwetki, nie było to w żaden sposób możliwe.

W pomieszczeniu można było jedynie usłyszeć, moje ciężkie oddechy, które wraz z dokładną znajomością pokoju, w którym aktualnie przebywaliśmy, dawały mu monumentalną przewagę nade mną.

Gdy myślałam, że może mam może jeszcze jakąś szanse na ucieczkę z tego pomieszczenia, postanowiłam ją wykorzystać, zeskoczyłam z łóżka, niestety moje ciało spotkało się z oporem, po drugiej stronie, którym jakbyście się nie domyślili był on. Odbiłam się od jego klatki piersiowej, on natychmiast złapał mnie za uda i rozkazał oplątać nogi wokół jego bioder. Podporządkowałam się temu rozkazowi:

- A teraz zostaniesz najbardziej jak to jest możliwe, ukarana za swoje zachowanie- wypowiedział te słowa, zrobił ze mną krok naprzód, i ułożył mnie na swoim łóżku, zakładając kosmyki moich włosów za ucho

W tamtym momencie miałam taką  gonitwe myśli, które krążyły w kółko i nie zatrzymywały się, w żadnym wypadku.

Prosiłam go, przepraszałam za to jak się w stosunku do niego zachowałam, lecz obeszło go to tak jakbym rzucała grochem o ścianę, a ten dalej nie kuma o co chodzi.

- Przepraszam, a teraz puść mnie, daj mi spokój, zamknij mnie nawet spowrotem w tej klitce, wszędzie byleby być jak najdalej od ciebie

Zamiast pomóc sobie, to chyba jeszcze bardziej go rozwścieczyłam tylko, swoimi słowami. Czasami powinnam pochamować swoje kąśliwe uwagi, a w szczególności w takim momencie, gdzie moje życie zależy od czyjegoś widzimisię.

Gdy dotarły do niego moje słowa, od razu nie był mi dłużny:

- Będziesz mnie błagać o przebaczenie i o to żebym przestał!- wykrzyczał mi z aprobatą w głosie, jakby krzywdzenie drugiego sprawiało mu satysfakcje

Michael obrócił mnie, cała swoją siłą na brzuch i wkrótce potem przypiął moją lewą rękę do lewego rogu łóżka, a prawą rękę do prawego rogu.

- Proszę nie, zostaw mnie...- prosiłam go, gdy zaczęłam czuć skrępowanie nadgarstków i niemożność wykonywania ruchów rękami

Z jego strony jednak, nie było żadnej reakcji, ani odpowiedzi.

Po zaklebnowaniu mi rąk, w pewnym sensie, kazał mi podnieść się do klęku, a następnie rozpiął guzik moich spodni, otworzył zamek (każdy ruch wykonywany przez niego był precyzyjny), aż pozbył się moich spodni, gdy to już  zrobił rozkazał mi:

- Połóż się spowrotem!

Wykonałam rozkaz, on natomiast nie zwalniał tęmpa, gdy zobaczył, że pozostały na mnie jeszcze stringi, błyskawicznie je rozpruł, niszcząc je przy tym, ale pozbywając się ich ze mnie, na czym mu zależało.

Z moich oczów zaczeły płynąć łzy, ze zwykłej bezsilności.

W tej samej chwili

Poczułam coś zimnego co przejechało lekko po moim pośladku, jeszcze nie wiedząc co to dokładnie jest.

- To teraz się zabawimy, mała, biedna, niewinna Rose- powiedział to z ironią i podekscytowaniem w głosie

Jego słowa, które wychodziły z jego ust, nie brzmiały dobrze, a wręcz cholernie niebezpiecznie.

Po jego słowach bezzwłocznie dostałam tym zimnym, przyrządem w pośladek, był to okropny ból, który przeszywał mój  pośladek tak mocno na wskroś, że
z moich oczów zaczął wypływać potok łez, on jednak nie zwracał na to najmniejszej uwagi

On zaczał odliczać:
- Raz, przepraszaj suko, za każdym razem swojego Pana- zwrócił się do mnie
- przepraszam- wydutkałam
- Co mówiłaś? Bo nie dosłyszałem
- Przepraszam- łkałam z bólu i z braku sił, powtarzając to po raz drugi
- Dwa
- Przepraszam
Z każdym kolejnym razem, ból był coraz bardziej trudny do zniesienia i upokorzenie, które za tym idzie również.
- Trzy....





Nie dotykaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz