Lekki ciepły wiatr oraz przyjemne promienie słońca, uderzające w moją skórę zdawały się mówić, jaką porę roku obecnie mamy, dawało to do myślenia. Ile miesięcy spędziłem w lochu?
Nie, to nieważne, aby tylko pogoda pozostała, co prawda nie ma ona wpływu na mój statek, ale ułatwia wypatrywanie zagrożenia, wody tego świata są równie wielkim zagrożeniem jak poprzedniego, od początku rejsu minęły zaledwie dwa tygodnie, już od dawna nie widzieliśmy lądu, jednak nie ma to wpływu na mnie, tym bardziej na nieumarłych, ataki na okręt przydarzają się lekko około dziesięciu razy dziennie, prawdę mówiąc to dość niepokojące jak różnorodne istoty już napotykamy. Węże morskie o długości czterech metrów, humanoidalne potwory o paszczach różnorodnych ryb, wielkie kałamarnice czy morskie pajęczaki, wszystkie te istoty żyły głęboko pod wodą, widok ich przy powierzchni to oczywisty znak.
Coś niebezpiecznego żyło na tych wodach, jedynie mogę mieć nadzieje, że cokolwiek to jest, żyję wystarczająco głęboko, by nie zwracać na nas uwagi...
Zamknąłem dziennik i odłożyłem go na bok, pióro wraz z tuszem odsunąłem na skraj biurka by nie przeszkodziło gdy położyłem na nim krótki miecz, zapasowa broń na wypadek gdy moja główna zostanie zniszczona, sięgnąłem do jednej z szuflad i wyjąłem mały młot i dłuto.
Broń nie była stworzona z porządnych materiałów i mogła wytrzymać zaledwie dwie runy, były nimi zwiększenie ostrości oraz prosta klątwa sprawiająca, że trudniej wyleczyć rany zadane ostrzem.Obie runy wyrobiłem jedynie w połowie, ostrożnie zajmując się nimi gdy miałem wolny czas.
- Takie chwile są ostatnio dość rzadkie. - stwierdziłem na głos, bardziej do siebie niż kogokolwiek. Można je uznać za bezużyteczne, marnujące czas w końcu sam wątpię, czy kiedykolwiek użyje tej broni, ale podczas ciągłej walki i dążenia do celu są tak potrzebne. Jestem wytrzymały, jednak wciąż człowiekiem, jeśli nie odpocznę od czasu do czasu, mogę zostać przytłoczony.
Moja pierwsza śmierć jest idealnym dowodem, przez lata parłem do przodu, omijałem tak widoczne wskazówki, tworzyłem wrogów, wszędzie gdzie mogłem, chociaż czy w ogóle możliwe jest by nekromanta, nie tworzył wrogów? Wszędzie dziwnie się patrzy na nekromantę, nawet jeśli to dozwolone to i tak nie zmienia tego faktu.
Po chwili otrząsnąłem się z tych myśli, ktoś kiedyś mówił, ciesz się chwilą i tak zamierzałem... zamierzałem.To, co pierwsze wzbudziło moją uwagę, był głośny krzyk podchodzący od orka umieszczonego na bocianim gnieździe, uznałem to za mało znaczące i wróciłem do tworzenia run, ponownie przerwałem gdy poczułem nagły wstrząs przebiegający po całym statku.
- Co to było? - poczułem krople potu na czole, chwyciłem za płaszcz i maskę, po czym wyszedłem z kajuty na pokład, skierowałem się do najbliższego nieumarłego.
- Ro co się... - przerwał mi kolejny wstrząs, któremu towarzyszył wrzask orka spadającego z bocianiego gniazda. Rozbił się, brutalnie rozbryzgując, swoją głowę na wszystkie kierunki, widziałem, jak szara masa podleciała pod nogi jednego z nieumarłych i została przez niego zmiażdżona, sam ork nie zwrócił na to uwagi, łapiąc za harpun. Wszyscy oprócz Ro i Krona zdawali się panikować, nawet Sigurd.
- Mistrzu, coś dużego płynie. - wyczułem w jego głosie lekkie podekscytowanie, widocznie brak wyzwania od dawna wzbudził w nim swego rodzaju żądze, jego topór delikatnie drżał z powodu zbyt mocnego uścisku. Sama pogoda jak na tą okazję pogorszyła się, wiatr nabrał na sile gdy na niebie pojawiły się ciemne chmury, zasłaniając słońce.
- Kron widzisz co to? - Kron zeskoczył z jednej z lin, lądując miękko tuż obok mnie. Potrząsnął przecząco głową, podając mi harpun, szybko wzmocniłem go czarną magią, po czym razem z kilkunastoma nieumarłymi stanęliśmy na jednej stronie statku, to co ujrzeliśmy to cień.
Ogromny, ogromny i jeszcze raz ogromny cień, kilkanaście razy większy od mojego statku, nie dziwiłem się czemu Sigurd nie potrafił zachować spokoju, nawet ja nie potrafiłem, sam statek cicho zaryczał jakby bał się tego co nadchodzi.
- Czy to są macki? - spytał Ro, lekko zdezorientowany cieniem, cokolwiek to było, musiało wciąż być dość głęboko, prawdopodobnie mieliśmy jeszcze kilka chwil na przygotowanie.
- Na co czekacie!? Wyciągać ciężki sprzęt, nie, wyciągać wszystko, co tylko się da, teraz! - na rozkaz większość z nich wbiegła pod pokład, wyciągając oleje, harpuny z przywiązanymi woreczkami, wypełnionymi tymi wybuchającymi kulkami, wśród naszego sprzętu były nawet trzy balisty i około dwudziestu pocisków. Same balisty zajęły prawie całą prawą burtę, do obsługi jednej potrzeba było tylko czterech nieumarłych.
...
....
.....
Zapanowała irytująca cisza, dwunastu orków przy balistach już ustawiło pociski na odpowiednie trajektorie, gdy stworzenie się wynurzy, tak jak większość potworów morskich przed atakiem, powinien porządnie oberwać.Nieumarli Krona trzymali oleje i zawisnęli na linach, by wylać je na stworzenie, Ro i jego ludzie z niecierpliwością czekali na istotę z broniami w dłoniach, orkowie od Sigurda używali, jak każda normalna osoba w takiej sytuacji, harpunów.
Wszyscy byli gotowi, ale to nie nachodziło, przynajmniej tak nam się wydawało. Żaden z nas nie zauważył macek powoli oplatających kadłub statku, potwór jednak nie spodziewał się, że na samym kadłubie statku wyrosną ostre kości i bez problemu rozerwą macki na strzępy.
Powietrze przeszył okropny ryk bólu, czemu towarzyszyło osiem wynurzających się z wody macek, balisty wystrzeliły, odcinając trzy, wszyscy orkowie Sigurda rzucili harpunami do ataku, przebijając macki, którym to nie przeszkadzało, szybko opadały, chcąc nas sprzątnąć z pokładu, Ro wraz ze swoimi nieumarłymi rzucili się do ataku, bez problemu zablokowali kilka macek, wciąż to było jednak za mało. Liny statku ożyły, ruszając do pomocy, sam rzuciłem kilka kwasowych włóczni, starając się powstrzymać macki, udało się na chwile gdy kolejne wyłoniły się z wody, tym razem było ich dwa razy więcej, rzuciły się na statek tak jak poprzednie, balisty ponownie wystrzeliły, wszyscy staraliśmy się to powstrzymać oprócz nieumarłych Krona, którzy to czekali na główne ciało istoty.
Było to jednak za mało, kilka postrzępionych macek uderzyło o pokład, miażdżąc jedną balistę i kilku orków, inna macka zniszczyła bocianie gniazdo. Kawałki gniazda upadły na pokład, raniąc jeszcze kilku. Sam ledwo ich uniknąłem, jedna z macek zaatakowała mnie gdy Sigurd ją odciął.
Skinąłem mu głową, wciąż trzymałem w dłoni harpun pokryty czarną magią dla tego stwora, nie chciałem go użyć, by zniszczyć byle macki. Kolejnemu rykowi bestii i statku, towarzyszyły kolejne wstrząsy, pod wodą statek sam musiał toczyć własną walkę z mackami, główne ciało potwora wyłoniło się krótko po ostatnim ryku.
- Kurwa.- zakląłem, przełykając ślinę, potwór wyłaniał się na naszych oczach, wiedzieliśmy, że było to wielkie, ale bez problemu olbrzymi cień pokrył cały statek, pysk stwora nie wyglądał jak żadna mi znana istota morska, samo jego ciało oprócz macek pokrywały niezliczone, powykręcane kończyny. Istota miała na całym pysku kilkanaście przekrwionych oczu, okrągły otwór gębowy, wypełniony ostrymi zębiskami, stwór ponownie zaryczał gdy rzucił się na statek.
Poczułem jak kręgi w moim ciele, zaczynają się szaleńczo obracać, wyrzucając manę, by stworzyć barierę, o którą pysk potwora uderzył. Na barierze pojawiły się pierwsze pęknięcia, pokazując siłę istoty, nieumarli Krona odpowiedzieli, rzucając na istotę, oleje i podpalając je, istota zaryczała z bólu, ryk przerwał mój harpun wbijający się wprost w brzuch istoty, czarna magia wbiła się w ciało istoty, następny ryk był nieporównywalny do poprzedniego, sama jego siła wystarczyłaby odepchnąć statek.
Istota zaczęła szaleńczo miotać się w kierunku statku, bariera wytrzymała zaledwie dwa uderzenia, zanim rozbiła się w błysku srebrnego światła, rozwścieczona istota uderzyła o statek, dzieląc go na pół, wyrzucając nas w powietrze, w moim ciele nie pozostała ani kropla many, nie miałem jak zmienić kierunku, mogłem tylko patrzeć, jak jedna z macek potwora uderza we mnie, czułem miażdżone kości, poczułem małą cześć siły istoty, usłyszałem spanikowane krzyki nieumarłych gdy wbiłem się w rufę statku, ostatnim co ujrzałem były otulające mnie deski oraz ranna, szalejąca bestia w tle.
CZYTASZ
Nekromanta
FantasyGłównym bohaterem jest najsilniejszy Nekromanta który odkrył że nigdy nie uda mu się osiągnąć swoich celów. Jak się to potoczy? Tego dowiesz się jeśli to przeczytasz.