Rozdział 8

189 16 7
                                    


Wyszliśmy razem z Adamem tylnią furtką z ogrodu, wprost na ulicę, tak żeby białowłosy nas nie zauważył. Szliśmy tak prostą zatłoczoną drogą, mijając ten nieszczęsny park.

–Na prawdę zamierzasz z nim mieszkać? Po pierwszym spojrzeniu, idzie stwierdzić, że to świętoszek. A ty w takich nie gustujesz, prawda Crowley?– Uniósł jedną brew do góry, jednak to zignorowałem.

–Nie nazywaj mnie tak, wiesz, że z tym skończyłem.– Powiedziałem, przez zęby.

–Fajne soczewki gdzie kupiłeś?– Zauważył, zmieniając temat i wpatrując mi się w oczy.

–Eee... nie wiem, jakaś przypadkowa stronka z neta.– Cholera, zapomniałem o okularach! Oby to kupił... bo jak nie, to będę mieć przerąbane...

–Szkoda też bym sobie takie wziął, wyglądają groźnie.– Powiedział, z udawanym smutkiem.

–To gdzie zmierzamy? Do baru, czy do sklepu?–Spytałem, po prawie piętnasto minutowej drodze do nikąd.

–Nie jesteś zmęczony?– Powiedział z uśmieszkiem.

–Czym?– Odpowiedziałem, nie rozumiejąc do czego zmierza.

–Jak to czym... udawaniem.– Jego uśmiech przerodził się w szaleńczy grymas.

Jedyne co poczułem, to tępy ból z tyłu głowy. Po tem była tylko ciemność i zagłuszony warkot silnika.

–Ugh...– Stęknąłem gdy znów poczułem ten sam ból głowy, tylko, że o wiele silniejszy. Próbowałem się podnieść, jednak coś krępowało mi ruchy. Nie mając większego wyboru, rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wyglądało na opuszczone od dobrych kilku lat, jednak było względnie czyste. Pokój był pusty, a okna zabite dechami. Świetnie... po prostu...świetnie.

–Oh widzę, że nasz Crowley się wybudził. – Mężczyzna o bladej jak trup skórze i czarnych jak smoła oczach, podszedł w jego stronę i przykucną na przeciw niego.

–Kim ty do cholery jesteś! I po co mnie tu przywlokłeś!– Warkną, wierzgając się w szale we wszystkie strony.

–Cięty język jak zwykle. Heh... a co nie poznajesz starego kolegi, no dalej przyjrzyj się uważnie.– Mówiąc to przysuną się do niego bliżej.– I jak? Teraz mnie rozpoznajesz?

–Hastur?– powiedział z niedowierzaniem, on nie wyglądał... jak człowiek. Wręcz jak, zwłoki w trakcie rozkładu. – Wiesz, że wyglądasz gorzej niż gówno po tygodniu, pachniesz w sumie nawet i podobnie.– Odsunął się kawałek, bo przecież nie mógł nawet zatkać nosa.

–Ghahahahah!–Zaczął się szaleńczo śmiać, albo dławić, trudno stwierdzić.– Nie pogrywaj sobie ze mną! Zobaczymy czy też będziesz taki, jak zajmiemy się twoim przeuroczym aniołkiem.– Powiedział, z rozbawieniem i ironią w głosie.

–Co wy chcecie z nim zrobić! Zostawcie go w spokoju!– Wrzeszczał szarpiąc się coraz mocniej.

–Ligur, pilnuj naszego Crowleya, ja idę się zabawić.– Puścił do mnie oczko i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie z równie obrzydliwie wyglądającym typem z chyba jakąś jaszczurką na głowie. Co im się stało?

–Ligur, nie róbcie Aziraphalowi krzywdy...proszę.– Powiedziałem, łamiącym się głosem i będąc już bliskim płaczu. Czarnoskóry mi nie odpowiedział, stał tylko, patrząc się na mnie, niczym nie wzruszony.

Niech ich szlag! Dlaczego zawsze wszystko musi iść nie tak. Nie wybaczę sobie jeśli coś mu się stanie. Nagle zaczęło kręcić mi się w głowie, a całe moje ciało jakby płonęło. Ból ogarną całe moje ciało, szarpiąc nim, bez opamiętania w konwulsjach. Przymknąłem powieki, nie mogąc już tego znieść.

–Ej co się z tobą dzieje? Hej mówię do ciebie!O kurwa...– Z ust mężczyzny, padła wiązanka przekleństw, jednak niezbyt mnie to obchodziło.

W tem poczułem... ulgę. Wypełzłem z rozerwanych pętli sznura  i ...

Chwila, moment...

Nie mam nóg! Gdzie są moje nogi!

Lubiłem je. (smutna minka)

Teraz wszystko, wyglądało inaczej. Podpełzłem do mężczyzny, na co ten, cofną się na tyle, by wypaść przez uchylone drzwi. Heh idiota.

Egh... jak się szybciej pełza? Dobra jakoś to będzie, i na lewo i-i na prawo.

Eh... zmęczyłem się, nie nie mogę przestać! Aniele pełznę ci na pomoc!

Może po jurze dotrę...

——————————————————

I tym akcentem, kończymy!

Nie no żarcik, to dopiero początek.

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał! Do zobaczenia :  )

Xeno

Your guardian angel • Aziraphale x Crowley •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz