ZAWIESZONE
Jimin myślał, że jego życie nie może się już bardziej spieprzyć, ale szybko przekonał się, że jednak wszystko jest możliwe. Znalazł się w sytuacji, z której wyjście musi jak najszybciej odnaleźć. Nie ma tylko pojęcia, gdzie zacząć szukać...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
2013
Jimin nie miał pojęcia, co tak właściwie się wydarzyło. W jednej chwili stał przed drzwiami łazienki, a w drugiej leżał na zimnej, chropowatej powierzchni i wpatrywał się w gwiazdy, a całe jego ciało przeszywał nieznośny, ogromny ból. Ból, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie doświadczył. Ból tak mocny, że nie był nawet w stanie powiedzieć, co dokładnie go boli. W tej chwili bolało po prostu całe ciało.
- Jimin! Jimin, Jimin, Jimin - znajomy głos powtarzał jego imię jak mantrę, by po chwili złapać jego głowę w dłonie i zbliżyć do niego swoją twarz. - POMOCY! Pomocy, błagam! - wykrzykiwał raz po raz, niemal krztusząc się własnymi łzami.
Jimin znał tę twarz. Znał ją dobrze, aż za dobrze. Tylko dlaczego była inna? Jakby... młodsza? Twarz dzieciaka, którego wiedział, że zna. Czy to był sen? Powieki zaczęły mu mimowolnie opadać, choć bardzo chciał nieco bardziej przyjrzeć się tej znajomej, dziwnej twarzy.
***
To, co maknae zmuszony był zobaczyć, już nigdy nie opuści jego głowy i wiedział o tym bardzo dobrze.
Kiedy tylko ujrzał nadjeżdżający z dużą prędkością samochód, nogi się pod nim ugięły. Krzyknął jego imię, ale było już za późno, Jimin nie zdążył usunąć się spod kół pojazdu i został staranowany przez dużą Toyotę.
- POMOCY! Pomocy, błagam! - krzyczał, ile sił w płucach mając nadzieję, że jego przyjaciele usłyszą go przez uchylone drzwi do dormu. Łzy lały mu się strumieniami spadając na delikatną twarz starszego, a głos łamał się coraz mocniej. Nie miał pojęcia, co ma robić.
Oczy Jimina były otwarte tylko odrobinę, zupełnie jakby zaraz miały się całkowicie zamknąć, a nawet Jungkook wiedział, że nie może na to pozwolić. Nie mógł zasnąć.
- Jungkook, co się... O mój Boże, Jimin! - Taehyung wybiegł z mieszkania z takim impetem, że omal nie spadł ze schodów. Doskoczył do leżącego ciała przyjaciela i zaczął nim potrząsać. - Jimin, popatrz na mnie, DLACZEGO NA MNIE NIE PATRZYSZ?!
- Pogotowie... Dzwoń, po pogotowie... - załkał najmłodszy, kierując swoje słowa do Namjoona, który zjawił się przy nich w kilka sekund.
W parę krótkich chwil rozpętał się chaos. Zdruzgotany Suga podbiegł do stojącego nieopodal, zszokowanego mężczyzny, który chyba próbował przyswoić to, że przed chwilą potrącił człowieka. Seokjin, niemniej przerażony, starał się odciągnąć swojego niewiele młodszego przyjaciela, by ten nie zrobił nikomu krzywdy. Namjoon drżącym głosem rozmawiał przez telefon błagając, by jak najszybciej przysłali karetkę. A Hoseok po prostu upadł na kolana tuż obok nieruchomego ciała Jimina i płakał razem z Jungkookiem i Taehyungiem, który nie potrafił opanować histerycznego płaczu.
- Nie możesz mnie zostawić - łkał, trzymając w dłoniach bladą twarz przyjaciela. - Nie możesz. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, otwórz oczy, błagam...