Rozdział 4

88 10 4
                                    

2013

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

2013

Jimin krzątał się po dormie jak zaklęty, odkąd tylko wrócili z próby choreografii. Przypomniał sobie o wydarzeniu z przeszłości, ale zupełnie nie wiedział, co ma z tym zrobić. Jeśli teraz komuś by o tym powiedział, na pewno wzięliby go za wariata, zamknęli w psychiatryku i z debiutu byłyby nici.

Ale przecież skoro już raz przeżył coś takiego, to powinno znaczyć, że wróci, prawda? Że wróci przed samym debiutem, że do niego dojdzie, a on będzie żył jak gdyby nigdy nic, prawda?

Wpatrywał się teraz niemrawo w Namjoona, który rozmawiał przez telefon, nerwowo wymachując wolną ręką.

- Coś się stało? - zapytał od razu, gdy starszy się rozłączył i rzucił urządzenie na kawowy stolik.

- Znowu przesunęli nam debiut - wymruczał, chowając twarz w dłoniach. Jimin dobrze wiedział, że to nie pierwszy raz, kiedy działo się coś takiego. Pamiętał jeszcze ze swoich czasów (o ile jego teoria o podróży w czasie była prawidłowa), że daty ich pierwszego występu zmieniały się jak w kalejdoskopie doprowadzając ich na skraj załamania nerwowego.

- Nie martw się, na pewno niedługo w końcu wystąpimy - zapewnił go Jimin i uśmiechnął się lekko, może nieco smutno. Widząc zawiedzioną minę lidera miał ochotę wstać i powiedzieć mu o wszystkim. Nakazać mu się nie martwić, oznajmić, że odniosą sukces, o jakim marzyli, wygrają nagrodę za piosenkę, dostaną zaproszenie na jedną z najważniejszych gal w Korei. Że zadebiutują i będzie dobrze. Oczywiście dla nich, nie dla samego Jimina.

- Wiem, wiem... - mruknął, zupełnie nieprzekonany do swoich słów. - Nie mam pojęcia, co mam powiedzieć reszcie. Każdy już ma dość tego czekania, boją się, że nie zadebiutujemy w ogóle i to wszystko pójdzie się...

- A ty? - przerwał mu Jimin, rozsiadając się wygodniej na niewielkiej kanapie. Mięśnie i kości wciąż go bolały, ale już i tak było dużo lepiej. - Co ty myślisz, Namjoonie-hyung?

- Ja... Nie wiem, co mam myśleć. Nie mogę nic zrobić. Tylko patrzeć, jak reszta traci nadzieję. - Starszy usiadł na skraju kanapy wyraźnie spięty. Obracał w dłoniach telefon ściskając go tak mocno, że Park miał wrażenie, że ten zaraz się rozsypie. Jimin przypomniał sobie bardzo ważną rzecz; teraz to on był tutaj najstarszy mimo, że reszta nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Patrzenie na załamanego lidera zawsze uderzało tancerza prosto w serce, jego Hyung wydawał się być najmocniejszą psychicznie osobą na całym świecie. Jimin wiedział, że wcale tak nie było - był tak samo kruchy jak reszta, z takim tylko wyjątkiem, że on czuł się w obowiązku pokazywać wszystkim fałszywą stronę. A później płakał pod prysznicem, by nawet sam nie musiał patrzeć na swoje łzy.

- To nie twoja wina, Hyung. Wiesz o tym.

- Jestem liderem. Powinienem walczyć o ten zespół, a tymczasem... nie mogę się nawet odezwać. Czasami myślę, że branie tej funkcji było największą głupotą. Ach, Jimin... Przepraszam cię, nie powinienem mówić nic. Zapomnij.

Finesse l Boys Love l Jikook I ZAWIESZONE ⭕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz