ZAWIESZONE
Jimin myślał, że jego życie nie może się już bardziej spieprzyć, ale szybko przekonał się, że jednak wszystko jest możliwe. Znalazł się w sytuacji, z której wyjście musi jak najszybciej odnaleźć. Nie ma tylko pojęcia, gdzie zacząć szukać...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
2016
- O czym ty mówisz, Taehyungie?
Pytanie zawisnęło w powietrzu na dobrą chwilę, gdy przenikliwe oczy młodszego wpatrywały się w Jimina z powagą. Jimin nie miał pojęcia, co innego mógł powiedzieć. Czy Tae się czegoś domyślił? Aż tak dziwnie się zachowywał?
- Co masz na myśli mówiąc, że nie jestem waszym Jiminem?
- Ja o wszystkim wiem - powiedział, po czym westchnął ciężko i spojrzał przed siebie, jakby szukał odpowiednich słów. - Wiem o tym, co ci się przytrafiło i że nie masz pojęcia, co tutaj robisz. I choć samemu ciężko mi nadal w to uwierzyć, musisz mnie wysłuchać, jakkolwiek idiotycznie nie zabrzmiałoby to, co ci powiem.
- Nic nie będzie bardziej idiotyczne niż to, co już się stało.
Jimin siedział jak na szpilkach, kompletnie zapominając, że jeszcze chwilę temu zaczął odczuwać chłód. Tae wiedział i mógł mu pomóc. Nie był sam. To było teraz najważniejsze.
- Wiesz... mi też za pierwszym razem ciężko było w to uwierzyć - przyznał młodszy, poprawiając się na zimnych kafelkach. - Właściwie, nie wierzyłem aż do wczoraj, a nawet wtedy myślałem, że to tylko czysty przypadek.
- Za pierwszym razem? Co to znaczy?
- Wtedy, w dwa tysiące trzynastym roku miałeś wypadek samochodowy. Potrącił cię samochód, gdy wychodziłeś z dormu...
- Wiem, to ostatnie, co pamiętam...
- Spędziłeś wtedy kilka dni w śpiączce, a później obudziłeś się i zacząłeś pleść jakieś kompletne głupoty. Myśleliśmy, że to wina wypadku, że uszkodził ci głowę jeszcze bardziej - zaśmiał się i podparł na rękach, by móc łatwiej spoglądać w niebo. - Po jakimś czasie ci się poprawiło, ale nadal zachowywałeś się dziwnie... zupełnie jak nie ty. Nie chciałeś jeść, zamykałeś się w łazience na godzinę, a nawet macałeś Jungkooka po tyłku. Choć to ostatnie było akurat tą jedną z normalniejszych rzeczy...
- Bardzo zabawne...
- Żartuję, to ostatnie nie miało miejsca. W każdym razie, stałeś się... dojrzalszy, z dnia na dzień. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Później mi powiedziałeś, że jesteś z przyszłości. Że ty... to nie ty. A ja starałem się ci uwierzyć, choć była to najtrudniejsza rzecz w moim życiu. Miałem ochotę zabrać cię do lekarza, żeby cię zbadał, gdy tak plotłeś trzy po trzy jak nawiedzony.
- Ale... nie rozumiem. To znaczy, że wasz Jimin jest teraz... tam? Zamiast mnie? I przeżywa to, co mi opowiadasz? Ale to by znaczyło, że...
- Że ty też przeżyjesz to jeszcze raz, wracając się z dwa tysiące szesnastego do trzynastego. Tak, wiem, dla mnie to też jest kompletnie porąbane - westchnął, przymykając oczy.
Jimin siedział w bezruchu, jakby ktoś zalał go betonem. Wszystko, co do tej pory usłyszał kompletnie nie mogło poukładać mu się w głowie.