Scream

56 9 1
                                    

-Tato!
-Yhy?
-Bo...-Chłopiec przecierał rączkami policzki, jego ubranka były brudne nie tylko od błota, ale i od krwi, bóg westchnął odkładając książkę na bok i spojrzał na synka.
-Co ci się stało?- Keroka nie umiał wyjaśnić, wskazał tylko za drzwi gdzie słychać było biegające po pałacu dzieci.
Loki westchnął i wstał
-Chodzi- Zabrał malucha do jego pokoju, jaki dzielił ze starszym rodzeństwem, które teraz było na zajęciach. Zdjął z 6-latka ubrania rzucając je do kosza na brudne pranie, aby zaraz wsadzić chłopca o wanny w łazience obok.
-Dlaczego się nie broniłeś?-Chłopcu było głupio, leżał w wodzie i nie bawił się wodą jak zawsze.
-Kiedy mama wróci?- Loki zatrzymał się, nie chce o tym tak bardzo rozmawiać, że zignorował słowa chłopca.
Zabrał chłopca z wanny i ubrał go posądzając na łóżku.

-Gdy ktoś cię zaatakuje, poczujesz się zagrożony użyj tego...- W rączce teraz miał mały jadeitowy okrągły kamyczek, popatrzył na niego nierozumiejąca i troszkę go przetarł.
Zaświecił.
Na podłodze zmaterializował się wysoki czarnowłosy mężczyzna w długim czarnym płaszczu, pod którym skrywał czarny garnitur.
-Mój Panie-Jak marionetka wykonuje zadania.
-To Emero, ma cię chronić...


Keroko uśmiechnął się słabo na to wspomnienie, zgubił Emaro w Asgardzie.
Jego Demon Stróż.
 -Zamyślasz się... Nie uciekniesz wiesz?-Podniósł od góry głowę widząc swojego oprawce.
Uśmiechnął się do niego słabo, chce mu się pić.
-Pić...proszę... -Dostał szklankę wody, był zwierzaczkiem dla Tomury.
Jego lalka, sadzał się obok niego i przytulał, zwierzał.
Koreko w zamian za to dostawał jeść i pić, to już tydzień.
-Kero...
-Tak?
-Twoje ramie... Tragicznie wygląda wiesz?-Nie chciał patrzeć, wtulił się w ramie starszego i zaczął płakać.
Weźmie go na litość, przecież nie da się być wypranym z uczuć.
-Dobry chłopczyk, ściągnę dla ciebie kogoś z mocami leczniczymi- Głos miał pewny, i tak o to minął kolejny tydzień.
Zaczęto pracę nad kolejnym atakiem, w tym samym czasie Tomura wprowadził do pokoju jakąś osobę
-Wylecz go-Drzwi się zamknęły, ktoś miał butki na obcasie.
-Tragicznie to wygląda...-Osoba usiadła obok niego, jak on coś widział jak światło nie było zaświecone.
W ciemności coś mu mignęło, zieleń...
Naszyjnik z zielonym kryształem świecił radośnie nie zważając an nic.
-Zawsze wpadałeś w kłopoty wiesz? Masz tak kruche kości, będzie piekło teraz...
-Aa!


Druga Szansa -YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz