rozdział 4

104 11 4
                                    

Weszliśmy do sterylnie czystego pomieszczenia. Nie znajdowało się w nim nic, oprócz metalowego łóżka, jakie często można było zobaczyć w salach szpitalnych. Przykuło moją uwagę, bo było tak naprawdę jedynym meblem, jaki potrafiłem rozpoznać.

-Będziesz stale pod naszą opieką, ale niestety nie możemy sami z siebie cię wyciągnąć, dlatego staraj się zrobić to szybko, w przeciwnym razie nic nie będzie nas powstrzymywało od zakończenia twojej ziemskiej podróży.

-Jasne

Byłem całkowicie pewien, że wielu ludzi pragnęło zabić mnie nawet w tej chwili, ale powstrzymywała ich wiara w to, że zabije człowieka, który wielokrotnie uprzykrzył im życie.

-Są jeszcze jakieś rzeczy, które muszę wiedzieć? Wybacz, ale wolę mieć już to z głowy.

Z jego ust wydobył się głośny, przyjazny śmiech.

-Oczywiście, to zrozumiałe. Zamierzamy trochę cię postarzeć. Będziesz miał skończone dwadzieścia lat. Reszta zostaje. No dobra, koniec gadania, pora, abyś zasnął.

Położyłem się na łóżku. Pielęgniarka, której wcześniej nigdy nie widziałem podeszła do mnie i sprawdziła mi puls.

-Postaraj się oddychać równo i głęboko.

...

Poczułem delikatne mrowienie, a następnie lekki podmuch wiatru.

-Hej, kolego. Halo, słyszysz mnie?

-Kim jest ten dzieciak?

-Nie wiem, Steve, nie wygląda na typowego menela. Może to jakiś nowy?

Głowa bolała mnie tak, jakbym dzień wcześniej wypił o wiele za dużo.  

-Wygląda jak totalny wieśniak, powinniśmy go zanieść do naszego mieszkania.

Spojrzałem w stronę, z której słychać było oba głosy. Właścicielem imienia Steve okazał się niski i chudy chłopak. Obok niego stał najprzystojniejszy facet, jakiegokolwiek widziałem. Oczywiście, wiedziałem, że to mój dziadek, ale jego piękno było wręcz przytłaczające. Nie chciałem tego przyznać, ale strasznie mi się podobał.

-Do mieszkania? Ugh Steve, rozumiem, że cholernie chcesz zamoczyć, ale ten chłopak totalnie nie jest w twoim typie.

-Nie o to chodzi Rick, ten tutaj zdecydowanie nie ma gdzie się podziać, a jak się obudzi to zawsze możemy poprosić go o kasę za przenocowanie.

-Hej, przepraszam, tutaj na dole.-odezwałem się nerwowo.-Nazywam się Morty i jestem tu nowy. Wiem, że to nie jest typowe pytanie, ale wiecie, gdzie mógłbym przenocować? Robi się zimno, a ja kompletnie nie znam tego miasta.

Wcześniej tego nie przewidziałem. Spanie na ulicy może być problemem, szczególnie, że było bardzo zimno, a ja nawet nie miałem kurtki.

-Jasne, chodź, pomogę ci wstać.

Nie wiedziałem kim jest Steve, ale byłem zdziwiony tym, że nie zaczął mnie nagle obrażać. Sądziłem, że przyjaciele Ricka muszą być niemili tak jak sam Rick, ale ten wydawał się przyjazny. Może powinienem mu zaufać?


W cieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz