rozdział 6

67 10 1
                                    

Pokój, w którym miałem spędzić część czasu był naprawdę niezwykły. Głównie dlatego, że posiadał naprawdę ogromną ilość elektronicznych gadżetów, które rzadko można spotkać nawet w moich czasach. Telewizory, parę przedmiotów przypominających telefony i głośniki.
-Rick nieźle nas zaopatrzył, co?
Steve uśmiechnął się i zaczął pokazywać mi sposób działania tych przedmiotów.
-W taki sposób możesz zobaczyć co porabia każdy z nas. Oczywiście o ile nie wyłączymy kamery.
Było to mądre rozwiązanie, chociaż zastanawiałem się, czy przypadkiem ja też nie mam takowej zainstalowanej u siebie. Postanowiłem to jednak przemilczeć.
-Zdaje sobie sprawę, że prawdopodobnie nie znasz zastosowania połowy z nich, więc postaram ci się to wytłumaczyć w miarę szybko.
Pomijając, że dzięki Rickowi znałem znaczną część tych gadżetów, to słuchanie Steve'a było niezwykle przyjemne. Miałem wrażenie, że był on stworzony do opowieści. Zastanawiałem się, czy kojarzę go z przyszłości. Wydawał mi się dziwnie znajomy, ale mimo to nie miałem pojęcia, kim on jest.
Gdy chłopak skończył oprowadzanie mnie po pokoju, w międzyczasie zabierając kilka przedmiotów należących prawdopodobnie do ich współlokatora, zaczął kierować się do drzwi.
-Prawie bym zapomniał. Możesz wychodzić o każdej porze dnia i nocy, nie mamy tu żadnych zasad oprócz tego, że każdy z nas sprząta u siebie i stara się nie robić syfu w kuchni. Rozumiesz?
Pokiwałem wolno głową.
-I jeszcze jedno, tutaj masz kartę do głównych drzwi. Bez niej nie wejdziesz do domu. Nie zgub jej, inaczej czeka się sporo nieprzyjemności. Dobra, pora na mnie. Miłej nocy, Morty.
Zamknął za sobą drzwi. Zostałem sam.

W cieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz