rozdział 5

82 10 0
                                    

-Jak już pewnie wiesz, nazywam się Steve. -Ten tutaj to rick.-wskazał na siwowłosego, wysokiego mężczyznę z lekkim zarostem i papierosem w ustach.
-Weźmiemy Cię do naszego mieszkania, nasz współlokator wyjechał na kilka tygodni z narzeczoną. O, spójrz, to już tutaj.
Pokazał mi na wysoki, siwy budynek. Nie znam się na dawnej architekturze, ale to miejsce zdecydowanie wyprzedzało swoje czasy. Głównie przez przeszklone okna i wielkie, metalowe drzwi.
Steve podszedł do nich i przyłożył kartę do czytnika. Drzwi zapuszczały i otworzyły się. Niski chłopak zaczął wyciągać pocztę ze skrzynek. Nagle Rick pociągnął mnie do tyłu.
-Lepiej mnie posłuchaj kolego. Nie wiem kim jesteś. Nie wiem jaki miałeś cel przychodząc tutaj, ale musisz wiedzieć jedno. Znałem wielu podróżników czasie, którzy pojawili się tutaj przed tobą i uwierz mi, każdy skończył gorzej niż moja dupa po meksykańskim żarciu. Dlatego, o ile jesteś tym, kim myślę, że jesteś, wypierdalaj. Jeśli nie, to możesz zostać na kilka dni. Znaj laskę pana.
Spojrzałem na niego wystraszony i kiwnąłem głową.
-Hej chłopaki, czemu stoicie na mrozie? Chodźcie, bo inaczej zachorujecie.
Rick prychnął, ale wszedł pierwszy. Też chciałem wejść, ale Steve przytrzymał delikatnie moje ramię.
-Wybacz mi, jeśli cię wystraszył. Ostatnio zerwała z nim dziewczyna i jest trochę wkurwiony. Ale nie martw się, w głębi serca jest uroczym szczeniakiem.
Ta, jasne, pomyślałem. Gdyby tak było, nie byłoby mnie tutaj.
-Nie ma sprawy, przywykłem do gorszego traktowania.
                                  ...
Klatka schodowa składała się głównie z wielu podobnych do wejściowych, ale mniejszych drzwi. Tylko jedne z nich się wyróżniały. Były czarne i podniszczone, ale miały swój własny urok. Rick gwałtownie je otworzył, wszedł do pomieszczenia i, za nim zdążyłem cokolwiek zobaczyć, zamknął je przed moim nosem.
-Nie bierz tego do siebie chłopie. A właśnie, jak się nazywasz? Nie kojarzę cię z kampusu ani z uczeni.
-Morty, miło mi poznać.
Wyciągnąłem w jego stronę niezręcznie rękę. Już chciałem ją schować, zdając sobie sprawę z tego jak głupio postąpiłem, ale Steve mnie wyprzedził i potrząsnął.
-Pokażę Ci twój pokój, Morty



Rozdział trochę krótki, ale prawdopodobnie pojawi ich się dużo w niedługim czasie. Sorki za ewentualne błędy, zachęcam do poprawienia ich w komentarzach, miłego dnia <33

W cieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz