Komplikacje

71 3 0
                                    

Y/N co się stało?! – krzyczał przerażony Kakyoin. – Y/N obudź się!

Może wracajmy i zabierzemy ją do szpitala ktoś musi ją zbadać. – wtrącił Polnareff

Oby nic jej nie było. – Kakyoin wziął moje nieprzytomne ciało na ręce i szedł z Polnareffem w stronę miasta. Kiedy dotarli do miasta natknęli się na Hol Horse'a.

Poczekajcie! W końcu was dogoniłem. Dlaczego idziecie tak wolno? Jeśli chcecie biec, to biegnijcie, jakby zależało od tego wasze życie. Prawda J.Geil? Lepiej się pomódlcie. Tutaj zakończycie swój żywot! Atakujcie nas, czym tylko możecie! Pokażcie, że macie jaja! Prawda, J.Geil? Słyszysz mnie J.Geil?

Polnareff zajmij się tym idiotą i wytłumacz mu jak wygląda sprawa jego kumpla a ja muszę znaleźć Jotaro i pana Joestara. – powiedział Kakyoin ze mną na rękach. Po czym poszedł w stronę miasta.

Kakyoin?! Co jej się stało?! – krzyczał Jotaro i szybko do nas podbiegł. Mało nie uderzył Kakyoin jak dowiedział się, że mieliśmy taki wypadek. I zabrał moje ciało Kakyoinowi. Pan Joestar zadzwonił po ludzi z fundacji.

Ka..ky-oin.... – powiedziałam budząc się w ramionach Jotaro.

Y/N? Ej chyba się budzi!

Otworzyłam oczy i zamiast Kakyoina zobaczyłam Jotaro. Później przyjechali ludzie z fundacji i powiedzieli, że mam tylko lekki wstrząs mózgu, ale nie jest to poważne. Jotaro i pan Joestar powiedzieli też mi i Kakyoinowi, że Avdol żyje, ale nie mogliśmy przekazać tego Polowi. Polnareff zgubił Hol Horse'a, bo jakaś laska się na niego rzuciła. Oczywiście nie było żadnych przeciwskazań bym nie mogła kontynuować podróży. Wyruszyliśmy w trasę do kolejnego miejsca. Przez całą drogę Jojo był dla mnie miły i troszczył się o mnie, ale nie pozwalał Kakyoinowi nawet do mnie podejść. Widziałam, że Nori jest smutny i przez to mi też było przykro. Przecież to nie była jego wina a Jotaro potraktował go jakby zrobił to specjalnie. Dziewczyna, która rzuciła się na Polnareffa pojechała z nami a sam Polnareff włączył myślenie tym drugim mózgiem i przekonywał ją, że on byłby dla niej lepszy. Dowiedzieliśmy się, że nazywa się Nena i jest z bogatej rodziny.

Hej, dojeżdżamy. – zauważył Kakyoin.

Dojechaliśmy do miasta Waranasi. Kiedy wysiedliśmy z autobusu pan Joseph zauważy, że wdała mu się infekcja po tym jak coś go ugryzło.

To coś wygląda jak ludzka twarz. – zauważył Polnareff

Przestań się wygłupiać, Polnareff.

Przepraszam. Jechać z panem do szpitala?

Nie traktuj mnie jak jakiegoś staruszka!

Skoro nie chce, żeby z nim iść załatwmy hotel. – powiedział Jotaro.

Poszliśmy do hotelu i Jotaro oczywiście stwierdził, że będę w pokoju z nim i Kakyoinem bo muszę być pod stałą opieką a Polnareff i pan Joestar będą razem. Za to Nena dostanie własny. Szczerze to trochę się cieszyłam, że spędzę z nimi czas. Polnareff i Nena poszli się przejść a ja, Kakyoin i Jotaro do pokoju. Zajęłam łóżko i się na nim położyłam. Jotaro powiedział, że musi na chwilę po coś iść więc ja i Kakyoin zostaliśmy sami.

Hej, Kakyoin. – podeszłam do niego.

Tak?

Chciałabym ci podziękować, że mi pomogłeś i przeprosić za zachowanie Jotaro. Ten wypadek to nie byłą twoja wina.

Nie ma za co, po prostu martwiłem się. Jotaro też więc rozumiem jego reakcję.

Przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk. Wtedy do pokoju wszedł Jotaro. Widać było, że naglę się jakby zdenerwował. Odsunęłam się od Kakyoina i poszłam na swoje łóżko.

Prześpię się trochę jakby coś się działo to mnie obudźcie.

Po jakimś czasie obudziłam się bo Jotaro krzyczał i obwiniał Kakyoina za to co się stało. Leżałam z zamkniętymi oczami i słuchałam co się dzieje.

A co jeśliby ją ten samochód zabił? Co wtedy byś zrobił? – pytał zły Jotaro.

Nie darowałbym sobie. Ale nic jej nie jest więc nie rozumiem w czym widzisz problem.

Widzę go w tobie. – Jotaro przygniótł Kakyoina do ściany.

Ja słysząc hałas szybko wstałam. – Thunder Stone! – mój stand odciągnął Jojo od Kakyoina. – Co wy wyprawiacie do cholery?! Jotaro co się z tobą dzieje? Jesteś ciągle zły i wyładowujesz emocje na Kakyoinie. Przecież nie spowodował tego wypadku umyślnie a mi nic się nie stało. Więc opanuj się w końcu. Nie poznaję cię. – mój stand puścił Jotaro.- Idę się przejść i mam nadzieję, że jak wrócę oboje będziecie żywi.

Pójdę z tobą. – oznajmił Jotaro

Chcę zostać sama. A wy się pogódźcie. Jeśli dalej wasza relacja będzie tak wyglądać nigdy nie pokonamy DIO a ja nie odezwę się do was do końca życia. – założyłam jakąś bluzę i chodziłam po targu. Oglądałam stoiska i nagle usłyszałam krzyk Polnareffa. Pobiegłam tam.

Polnareff wszystko do.... – zauważyłam ciało Neny. – Fu co tu się dzieję?

Ona była użytkowniczką standa. – powiedział pan Joestar. - Ten brzydki troll przyczepił do mnie swojego standa. I przebrała się za tą piękną kobietę.

Zaraz chyba zwrócę obiad. – powiedziałam zasłaniając usta.

A gdzie Jotaro i Kakyoin? – zwrócił się do mnie pan Joestar.

Są w hotelu. Kłócili się więc dałam im kilka słów do przemyślenia i poszłam się przejść.

To lepiej po nich idź bo mnie goni policja. Polnareff wypożyczy samochód. I będziemy musieli opuścić miasto.

Dobra już po nich idę. A gdzie się spotkamy?

Przyjedziemy z Polnareffem pod hotel.

Ok już tam idę. Od razu się dowiem czy się nie pozabijali. – poszłam do hotelu a kiedy weszłam do pokoju oboje byli cali a pokój w takim stanie jak wcześniej więc trochę mi ulżyło. – Ruszajcie się. Jedziemy dalej.

Nie zostajemy w hotelu? – zapytał zdziwiony Kak.

Nie pan Joestar ściągnął na siebie bagiety i musimy uciekać z miasta.

Z tym dziadem jest tak zawsze. – stwierdził Jotaro.

Nie marudźcie tylko zbierajcie klamoty i idziemy. Polnareff i pan Joestar pewnie już czekają pod hotelem. – zabrałam swoje rzeczy i zeszłam schodami do holu. Czekałam tam na chłopaków. Kiedy zeszli poszliśmy do samochodu. Joestar i Polnareff siedzieli z przodu a ja siedziałam pomiędzy Jotaro i Kakyoinem. Robiło się już ciemno a my zatrzymaliśmy się na jakimś pustkowiu za miastem. Ja, Jojo i Kak staliśmy obok siebie i patrzyliśmy w dal.

Myślałem, że w końcu prześpię się na łóżku. – powiedział Nori.

Gdyby Jiji nie nawalił, nie musielibyśmy się chować przed policją. – odpowiedział mu Jotaro.

Byłam zadowolona, że moje słowa do nich trafiły. I że w końcu przestaną się kłócić o jakieś głupie sprawy.

Dobra jedziemy dalej. Polnareff prowadzisz. – oznajmił Joseph po czym rzucił kluczykiem w fryzurę francuza. – Nie mów, że nadal jesteś w szoku. Zaatakował mnie stand, pamiętasz?

Polnareff nie odezwał się słowem i wsiadł za kierownicę. Ustawienie pasażerów było takie jak wcześniej. Ja przysnęłam i moja głowa leżała raz na ramieniu Jotaro raz na ramieniu Kakyoina. 

Zawsze będę przy tobie KAKYOIN X READEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz