Lovers

80 4 0
                                    

W nowym pojeździe i z tamtą staruszką dotarliśmy do Karaczi. Ja, Kakyoin i Polnareff siedzieliśmy z tyłu. Pan Joestar prowadził powóz, a Jotaro siedział obok niego. Staruszka za to leżała nieprzytomna za nami na ostatnich fotelach.

Sprzedają tu kebaby! – zawołał pan Joestar. – Zatrzymamy się i coś zjemy.

Starzec poszedł w stronę sprzedawcy.

Ej chłopaki jak myślicie ona nam coś powie o standzie DIO? – zapytałam moich towarzyszy.

Możliwe, ale z takimi nigdy nie wiadomo. – odpowiedział Polnareff.

Też tak myślę. DIO pewnie wyprał jej mózg. – odpowiedział Jotaro.

Pan Joestar szedł zadowolony w naszą stronę z kebabami.- Ej staruszka się obudziła!

Obejrzeliśmy się w jej stronę.

Nic im nie powiedziałam! Co ty tutaj robisz? Myślisz, że ja, Enyaba, zdradziłabym im sekret standa Lorda DIO?

Nasz wzrok skierował się na mężczyznę sprzedającego kebaby.

Z ciała staruszki zaczęły wychodzić macki.

O matko! – krzyknęłam i wszyscy wyskoczyliśmy z powozu.

Co to za macki? – zawołał Polnareff.

Dlaczego... Dlaczego przyszedłeś mnie zabić?

Lord DIO nikomu nie ufa. – odpowiedział mężczyzna, który zdjął przebranie. – Dopilnuję, żebyś więcej się nie odezwała. A wasza piątka będzie następna.

Babciu? – zawołał Polnareff do staruszki, z której zaczęły wychodzić macki.

Mówcie mi Dan, Steely Dan. Mój stand reprezentuje kartę Kochankowie. Dopilnuję, żeby spotkał was taki sam los jak tę żałosną Enyabę.

Jak mogłeś? – krzyczał Pol.- Ta staruszka była jedną z was! Babciu! – francuz podbiegł do niej.

Kłamstwa... To wszystko kłamstwa. Lord DIO nigdy by mi czegoś takiego nie zrobił.

Te macki nie są standem! – stwierdził Kakyoin. – To są prawdziwe macki!

Lord DIO nigdy by mnie nie skrzywdził... Nie wczepiłby mi pęczka! Żyję tylko dla Lorda DIO. Mamy do siebie pełne zaufanie.

Babciu! – zawołał Polnareff a jego Silver Chariot przeciął macki.

Patrzcie! Rozwaliły je promienie słoneczne! Pęczki zrobione z komórek DIO! – zawołał pan Joestar.

Zgadza się! Przyznam, że jesteś bystry. Tak wygląda w pełni rozwinięty pęczek z komórek DIO. Rósł sobie w tej starej wiedźmie. Enyaba, może i nauczyłaś Lorda DIO o standach, ale jesteś głupia, jeśli myślałaś, że zaufa, takiej słabej kobiecie jak ty. Niestety nie zdawałaś sobie z tego sprawy.

Staruszko! – podbiegł do niej pan Joestar. – Czym jest stand Lorda DIO? Powiedz nam! Ufałaś DIO i go podziwiałaś, ale już wiesz, że nie jest taki za jakiego go miałaś! Musimy go pokonać! Musisz nam powiedzieć! Musimy wiedzieć! Powiedz nam wszystko o standzie DIO!

Lord... DIO... On we mnie wierzy. Nigdy nie powiem... - staruszka w tym momencie zmarła.

Oh God! (o Boże) – zawołał pan Joestar

Dan zaczął się śmiać. – Ale to smutne... Nieszczęśliwa, stara kobieta. Ale to jej oddanie pokazuje, jak silny jest diabelski urok Lorda DIO.

Okrążyliśmy mężczyznę, który jakby nigdy nic pił herbatę.

Enyaba była powiązana ze śmiercią mojej siostry, ale nie zasłużyła na to. Dołączysz do niej! – oznajmił francuz.

Zawsze będę przy tobie KAKYOIN X READEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz