Rozdział 3

609 39 8
                                    

Stella bawiła się w wielkim ogródku domu Starków, a dokładniej, huśtała się na huśtawce zawieszonej na gałęzi drzewa. Tony miał na nią dobry widok ze swojego warsztatu, w którym sobie majsterkował. Muzyka leciała głośno, dlatego też nie słyszał, jak - stojący przed drzwiami - Happy Hogan puka do drzwi. Usłyszała to jednak czteroletnia Stella, która prędko zeskoczyła z huśtawki i skocznym krokiem udała się do domu, by otworzyć. Trochę jej zajęło dosięgnięcie do klamki, ale gdy w końcu jej się to udało, zauważyła wiele razy większego od siebie mężczyznę w garniturze.

- Dzień dobry. - przywitała się z uśmiechem. Happy przez chwilę milczał, bo za nic w świecie nie spodziewał się zobaczyć małej dziewczynki, przychodząc do swojego szefa. Otwierał usta kilka razy, ale żadne słowo nie opuściło jego ust.

- Umm... - zaczął w końcu skołowany Hogan. - Mieszka tu może Tony Stark?

Miał ochotę uderzyć się w twarz za to pytanie. Bo skąd ta niewinna brunetka mogła wiedzieć, kim był znany Tony Stark? Nie byłby zdziwiony, gdyby powiedziała mu, że go nie zna. Ale Stella doskonale znała ów mężczyznę, dlatego też odpowiedziała grzecznie i wciąż z uśmiechem.

- Tata jest w garażu. Majsterkuje coś.

I znów nie wiedział, co powiedzieć. Nie do końca wierzył w prawdomówność dziewczynki, myślał, że może chodziło o jej tatę, a nie tego Starka, którego znał.

Ale nikt już nic więcej nie powiedział, bo Tony wszedł niespodziewanie do przedpokoju. Wycierał ręce o jakąś ścierkę, którą później rzucił gdzieś w kąt. Happy'ego po raz kolejny zszokowało.

- Dzień dobry. - wydukał mężczyzna, wciąż stojący w wejściu.

- Dobry, dobry. - odparł miliarder, nie zwracając zbytnio na niego uwagi. Bardziej skupiał się na swojej córce, która nadal stała do niego tyłem. Podszedł do niej i wziął ją na ręce, sadzając na swoich barkach. Stella zapiszczała, po czym zaczęła się śmiać, co wywołało uśmiech na twarzy jej ojca. - Wejdź. - dodał Tony do Happy'ego. Mężczyzna patrzył na całą tą sytuację, jak zahipnotyzowany i nie potrafił odwrócić wzroku od ciemnookiej.

~*~

- Trafisz do wyjścia? - spytał Stark po godzinnej rozmowie z mężczyzną. Obaj stali nieopodal schodów na piętro, skąd mieli doskonały widok na rysującą w salonie dziewczynkę.

- Tak, tak, bez problemu. - odparł od razu Hogan, uśmiechając się delikatnie.

- Dobra, lecę do tego kibla.

I zaraz już go nie było. Wszedł prędko po schodach na górę, znikając z pola widzenia Happy'emu. Gdy ten miał już skierować się do drzwi wyjściowych, coś kazało mu tam zostać. Odwrócił się do dziecka, które nawet nie zauważyło, że tam był. Westchnął, przecierając twarz rękoma.

Chwilę później kucał już przy małej Stelli.

- Hej, mała. - przywitał się z dziewczynką, obserwując jej poczynania. Ta jednak nie raczyła obdarzyć go choćby spojrzeniem. Była skupiona na tym, co właśnie robiła.

- Cześć. - powiedziała jedynie, odkładając czerwoną kredkę na stolik przed sobą. Po czym wzięła tą koloru żółtego.

- Co robisz? - zapytał Happy. Stella w końcu postanowiła na niego spojrzeć, co nieco go speszyło. Uśmiechała się, nieświadomie sprawiając, że mężczyzna jeszcze bardziej się zmieszał.

Chciał być dla niej po prostu miły, ale teraz trochę żałował, że wogóle tam został. Intrygowała go, ale z drugiej strony także onieśmielała.

Snow. Inna niż wszystkie. PoczątkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz