Rozdział 10

391 25 3
                                    

Już następnego dnia było głośno o zaistniałej sytuacji. Stella, odkąd tylko weszła do budynku szkoły, słyszała rozmowy uczniów na temat tajemniczej Snow. Dziewczynka starała się tego nie słuchać, ale była na to niestety skazana.

Udała się prosto pod wyznaczoną salę, gdzie niestety też natknęła się na rozmowę uczniów ze starszej klasy, którzy akurat mieli lekcję w sali obok. Stanęła niedaleko nich, starając się ignorować ich słowa, które niestety dobrze słyszała.

- Słyszeliście o tej bohaterce, która ostatnio uratowała tego chłopaka? - zapytała jakaś blondynka, patrząc na swoich znajomych. Mogła być niewiele starsza od Stelli.

- Tak, słyszałam o niej. Ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że jest młodsza od nas. - odpowiedziała inna, brunetka, odrzucając swoje długie włosy na plecy.

- Mówili, że ma około dziesięć lat, może nawet mniej. - dodał brązowowłosy chłopak, obejmując, zapewne, swoją dziewczynę ramieniem. Młoda Stark nie wiedziała, kim była dla niego ów dziewczyna.

- No i lata! Kto to widział, żeby normalny człowiek latał bez żadnych skrzydeł, czy czegoś takiego?! To niemożliwe! - odezwała się kolejna nastolatka, również blondynka. Wszyscy zaczęli się śmiać, a Stelli zrobiło się przykro, choć nie dała tego po sobie poznać. Nie sądziła, że będzie krytykowana za pomoc innym.

Na korytarzu rozbrzmiał dzwonek, a uczniowie od razu weszli do odpowiednich sal. A Stark nie mogła wyzbyć się nieprzyjemnego uczucia w środku.

~*~

Stella była w łazience, gdy do pomieszczenia weszła roześmiana grupka dziewczyn z innej klasy. Starała się nie słuchać ich rozmowy i w spokoju skorzystać z toalety. Dziewczyny jednak zachowywały się głośno, a ich słowa raniły brunetkę jeszcze bardziej.

- Ta bohaterka to jakaś kosmitka. Latała? Dobre mi sobie. To nie jest wykonalne. - zaśmiała się jedna z piątoklasistek, przeglądając się w lustrze.

- Może miała jakieś specjalne buty, czy coś w tym stylu. - odezwała się druga nastolatka, opierając się plecami o umywalkę. Spojrzała na swoje przyjaciółki, zakładając ręce na piersi.

W tym samym czasie Stella, skorzystawszy z ubikacji, wyszła z kabiny i podeszła do umywalki, by umyć ręce. Dziewczyny jednak nie zwracały na nią zbytniej uwagi i dalej rozmawiały.

- Świadkowie niczego takiego nie widzieli.

- Podobno złapała tego chłopca i poleciała z nim do góry.

- Właśnie o tym mówię. To niewykonalne.

Piątoklasistki wyszły z łazienki, śmiejąc się i wciąż dyskutując. Nie wiedziały, że po policzku Stelli spłynęła samotna łza.

~*~

Nadeszła lekcja wychowawcza, na którą Stella trochę się ucieszyła. Bardzo polubiła swoją wychowawczynię, wydawała się naprawdę w porządku.

Gdy wszyscy zasiedli na swoich stałych miejscach, nauczycielka odwróciła się do nich, zwracając całą swoją uwagę na swoich podopiecznych. Uśmiechała się szeroko, czego nie dało się nie odwzajemnić.

- Witajcie, moi drodzy. - przywitała się kobieta, zasiadając za swoim biurkiem. Rozejrzała się po sali, sprawdzając, czy aby napewno wszyscy są. - Co wy na to, byśmy porozmawiali o tajemniczej bohaterce, która ostatnio pojawiła się w naszym mieście? - zaproponowała, unosząc na nich wzrok znad dziennika.

- Powiem w imieniu całej klasy. - odezwała się jedna z dziewczynek, wstając ze swojego miejsca. Omiotła spojrzeniem swoich kolegów, którzy przytaknęli jej skinieniem głowy. - Chętnie o tym porozmawiamy. - dodała z uśmiechem, z powrotem siadając na krześle. Nauczycielka uśmiechnęła się.

- Dobrze. W takim razie, może ktoś zacznie? - spytała, rozglądając się po sali.

- Ja mogę. - powiedziała blondynka z drugiej ławki, unosząc dłoń do góry. Kobieta wskazała na nią ręką.

- Proszę bardzo.

- Ja myślę, że to trochę dziwne. Nikt normalny nie potrafi latać tak sam z siebie. - stwierdziła dziewczynka, wzruszając ramionami.

- Tak, dokładnie. - potaknęła jej koleżanka z ławki, włączając się do rozmowy. Reszta klasy pokiwała głową na potwierdzenie jej słów. - Podobno nazywa się Snow. Skąd jej się to wogóle wzięło?

Po pomieszczeniu rozniósł się śmiech uczniów, ale nie Stelli. Ona zjechała nieco ze swojego krzesła, nie chcąc rzucać się w oczy. Czuła się źle z tym, że nie mogła zdradzić im prawdy. Że nie mogła wygarnąć im kilka rzeczy. Nie znali Snow, a osądzali ją i obrażali. Stella nigdy nie zniżyłaby się do ich poziomu.

- Spokój, kochani. Spokój. - uciszyła wszystkich nauczycielka. Uczniowie natychmiast zamilkli. - Każdy ma własny pseudonim. Nie możemy obrażać przed to kogoś. Może jej się to podobało?

Stella podniosła się nieco, siadając normalnie na krześle. Spojrzała na kobietę z nadzieją. Wierzyła, że wychowawczyni stanie w końcu na tajemniczą bohaterką.

- Myślę, że tak właśnie było. - powiedziała głośno Stella, zwracając tym na siebie uwagę. Zignorowała spojrzenia innych i mówiła dalej. - A może to ma drugie dno? Może ten pseudonim coś znaczy? - spytała retorycznie, rozglądając się po klasie. Prawda była taka, że ona doskonale znała to drugie dno swojej drugiej tożsamości. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to nie było przypadkowe słowo, które akurat wpadło jej do głowy. - Ja tam podziwiam tą dziewczynę. Uratowała tego chłopca. Nieważne, jak, nieważne, co zrobiła. Ważne, że nic im się nie stało.

Gwałtownie, siedząca przed Stellą, blondynka odwróciła się do niej z niesmakiem. Nie dowierzała, że Stark mogła coś takiego powiedzieć. Ona sama miała inne zdanie na temat Snow.

- A ty co jej tak bronisz? - zapytała, mierząc Stellę wzrokiem. Ta jednak patrzyła na nią swoimi brązowymi tęczówkami z udawaną obojętnością, którą opanowała jakiś czas wcześniej.

- Znam nie jedną taką historię. Zaczyna się niewinnie, a później Ci bohaterowie są znani na cały świat. Nie jest tak?

- Co ty tam wogóle wiesz? Może zmyśliłaś tą historię. - warknęła blondynka, zakładając ręce na piersi. Coś w Stelli pękło. Nie mogła pozwolić obrażać SIEBIE innym. To tym bardziej ją bolało, niż brak kogoś bliskiego w klasie.

- Nic nie zmyśliłam! - zawołała, uderzając pięścią w stół. Obie wstały, mierząc się nienawistnym wzrokiem. Do czasu, gdy nauczycielka nie pojawiła się tuż przy nich.

- Dziewczynki, uspokójcie się. Kłócenie się nic wam nie da.

Brunetka i blondynka usiadły z powrotem na swoje miejsca, nie odzywając się. Przez resztę lekcji żadna z nich się nie odezwała.

Podobnie, jak do końca wszystkich zajęć mierzyły się wściekłymi spojrzeniami.

~*~

Tego samego dnia wieczorem, Stella chodziła po swoim małym pokoju, gadając sama do siebie. Tamtego dnia usłyszała o Snow, o sobie, tyle niemiłych rzeczy, że miała chwilę zawahania, czy aby napewno dobrze robiła. Szybko dotarło do niej, że nie powinna przejmować się innymi i że powinna robić to, co uważała za słusznie.

- Niech sobie myślą, co chcą. Ja nie zrezygnuje z ratowania ludzi. - mruknęła, stając przed lustrem. Spojrzała na swoje odbicie i uśmiechnęła się sama do siebie. - A ci idioci jeszcze mają pretensje, że ratuję im tyłki.

Tamtego dnia zadeklarowała sobie, że cokolwiek by się nie działo, nie zrezygnuje z bycia bohaterką.

Bo właśnie nią była.

Snow. Inna niż wszystkie. PoczątkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz