Rozdział 19

349 19 21
                                    

Nie mogę się powstrzymać!
Łapcie rozdział na dobry początek długiego wolnego.

~~~~~~~~~~
Stella nie pojawiła się w szkole przez kolejne kilka dni. Musiała ochłonąć, a przede wszystkim odpocząć i przemyśleć kilka spraw. Musiała uporządkować sobie wszystko na spokojnie.

Tamtego sobotniego, słonecznego, choć mroźnego, grudniowego dnia, czternastolatka postanowiła zadzwonić do Pepper. Usiadła na swoim łóżku i wybrała odpowiedni numer. Prędko usłyszała sygnał, a chwilę później do jej uszu dotarł głos kobiety, która akurat tamtego dnia była u swojej rodziny.

- Hej, Pepper. - powiedziała cicho dziewczyna, zakładając kosmyk włosów za ucho. Wciąż nie potrafiła pojąć, do jakich czynów jest zdolny człowiek pod wpływem zazdrości.

- Stella, jak dobrze cię słyszeć. Coś się stało?

Brunetka westchnęła cicho, przymykając na moment oczy, by się nieco uspokoić. Zaraz jednak zaczęła opowiadać blondynce o zaistniałej sytuacji. Starała się nie rozpłakać, co i tak robiła od kilku dni. Postanowiła sobie coś, coś, czego nie zamierzała łamać.

Już nigdy nie płakać przez fałszywych ludzi.

~*~

Minął grudzień, styczeń, luty, marzec, kwiecień... Nastał maj. Gaia została wydalona ze szkoły, co nie bardzo podobało się jej rodzicom, a także przyjaciołom. Jednak pomału wszystko wracało do normy. Stella zaczęła się uśmiechać i nie rozmawiała praktycznie z nikim, chyba że już musiała. Z dnia na dzień wyczekiwała wakacji, które miały wkrótce nadejść. Miała już dość szkoły, mimo że lubiła się dokształcać.

Był Dzień Matki, gdy telefon Stark zaczął wibrować. Dziewczyna - choć ubrudzona farbą - chwyciła telefon w dłoń i odebrała, przykładając urządzenie do ucha. Nie przejmowała się, że była cała brudna od farby, którą malowała. Nie bała się ubrudzić.

- Halo?

- No w końcu odebrałaś. - mruknął Tony, mimo że się uśmiechał. Na twarzy jego córki również zawitał uśmiech, bo nie słyszała go od miesiąca, a nie widziała jeszcze dłużej.

- Mam się bać? - spytała ze śmiechem Stella, oglądając swoje kolorowe dłonie. Choć zawsze używała pędzli, to zawsze też przypadkiem się poplamiła. - O co chodzi?

- Niedługo koniec roku i w sumie jesteś gotowa. - oznajmił mężczyzna, drapiąc się w zamyśleniu po brodzie. Nastolatka zmarszczyła brwi, nie wiedząc, co chodziło po jego głowie.

- Na co gotowa? - dopytywała, aczkolwiek Tony nie zwracał na nią już uwagi, za bardzo skupiony na swoich słowach.

- Dobrze się uczysz, więc nie powinnaś mieć problemów. - kontynuował, spoglądając na zdjęcie córki, które stało na jednej ze szafek w jego pokoju. Uśmiechnął się sam do siebie.

- O czym ty mówisz? - spytała Stella, zdziwiona jego słowami. Fakt, uczyła się dobrze, ale czemu o tym mówił w tamtym momencie? Tego nie wiedziała.

- W razie konieczności potrafisz się bronić. W końcu masz moce. - przypomniał mężczyzna, przypominając sobie sytuację sprzed lat, gdy dopiero zaczynała uczyć się panować na swoją mocą.

- Tato? Wszystko z tobą dobrze?

Po drugiej stronie zapanowała chwila ciszy. Mężczyzna usiadł na swoim wielkim łóżku, podrapał się po czole i spojrzał na zamknięte drzwi, jakby ktoś nagle miał przez nie wejść.

- Zgadzasz się?

Stella miała chwilowe zawahanie. Zastanawiała się, czy Stark przypadkiem nie oszalał. Za nic spodziewała się takiego pytania, po bezsensownym gadaniu swojego ojca. Nie domyślała się nawet, o co może mu chodzić.

- Na co?

- Na powrót do domu. - oznajmił spokojnie Tony, uśmiechając sam do siebie. Wziął do ręki jakiś długopis i zaczął się nim bawić, jak gdyby nigdy nic.

Nastolatka - w przeciwieństwie do niego - siedziała na swoim łóżku, jak sparaliżowana. Nie docierały do niej jego słowa. Marzyła, by wrócić do domu, ale czy to działo się naprawdę? Czy to pytanie było na serio? Nie było tylko głupim snem? Wydawało się jej to absurdem, a jednak realnym.

- Ej, Stella, jesteś tam? - spytał Tony, gdy nie odzywała się przez dłuższy czas. Brunetka oprzytomniała i złapała się za głowę, nie dowierzając w to wszystko.

- Co ty powiedziałeś? Powrót do domu? Teraz?

- Tak, choć dopiero na wakacje. Musisz przecież skończyć szkołę. - odparł z uśmiechem, którego nie mogła zobaczyć. Stella poczuła łzy, serce zaczęło jej szybciej bić. Jednak coś podpowiadało jej, że to nie mogło być prawdziwe.

- Ale nie żartujesz, prawda? Bo to nie jest śmieszne. - dopytywała, w nadziei, że jej ojciec nie zaprzeczy. Pragnęła powrotu do domu, marzyła, by wrócić, śniła, że jest w Nowym Jorku razem z nim i innymi.

- Przecież się nie śmieję.

Tony zdawał sobie sprawę, że musiała to sobie przetrawić. Sam myślał o jej powrocie już kilku tygodni, aż w końcu podjął decyzję i jej ją przekazał. Teraz czekał tylko na odpowiedź, która - jak podejrzewał - była twierdząca.

I się nie mylił.

- Jezu, TAK! Oczywiście, że tak. Marzyłam o tym. Od tak dawna chciałam wrócić. - zawołała Stella do słuchawki, uśmiechając się najszerzej, jak tylko potrafiła. W tamtym momencie czuła się najszczęśliwszą osobą na świecie i nic, ani nikt nie był w stanie tego popsuć.

- Cieszę się, że ty się cieszysz. - odparł jej miliarder, słysząc z jakim entuzjazmem to powiedziała. Choć nie mógł jej wtedy zobaczyć, wiedział, że teraz najprawdopodobniej wyściskałaby go i najchętniej już nigdy nie puściła.

- Kiedy mam się szykować do podróży? - spytała piętnastolatka, nie potrafiąc usiedzieć już w miejscu. Wstała i zaczęła chodzić po swoim pokoju, gotowa, by już w tamtym momencie zacząć się pakować. Przejechała palcami po swoich brązowych włosach, nie przejmując się, że może je ubrudzić farbą.

- Po zakończeniu roku. Jeszcze tylko miesiąc. Wierzę, że wytrzymasz do tego czasu.

- Zacznę odliczać. - zadeklarowała Stella, stając przy płótnie, na którym malowała. Wokoło leżały gazety oraz puszki po farbach, a także równego rodzaju pędzle. - Tak się cieszę!

Tony zaśmiał się cicho z ekscytacji córki, wiedział, jak bardzo się cieszyła i nie musiała nawet o tym mówić.

- Ja też. - przyznał cicho, zgodnie z prawdą.

~*~

Jeszcze tego samego dnia wieczorem Stella wybrała numer do Pepper, by wszystko jej opowiedzieć. Nie musiała czekać długo, aż kobieta odbierze.

- Pepper! - zawołała od razu, opadając plecami na materac swojego łóżka. Uśmiechała się, jak głupi do sera, ale nie przejmowała się, że ktoś mógł ją zobaczyć. Wtedy nie liczyło się dla niej zdanie osób trzecich. - Słyszałaś? - spytała, choć zdawała sobie sprawę, że blondynka mogła wiedzieć już od dawna o wszystkim. Mimo tego musiała zapytać.

- Słyszałam. - przytaknęła Pepper z uśmiechem. - Tak się cieszę, że wracasz. - dodała, spoglądając przez okno, gdzie akurat zachodziło słońce.

- Nie mogę uwierzyć. W końcu się zgodził! - wykrzyknęła dziewczyna, przymykając oczy na chwilę. Pepper zaśmiała się cicho, bo choć jej nie widziała, wiedziała, jak mocno tamta się cieszyła. - Czy to nie cudowne? Wreszcie wracam do Nowego Jorku.

- Mam nadzieję, że mnie odwiedzisz.

- Na pewno. Jeśli oczywiście będę miała czas. - oznajmiła Stella, podnosząc się do siadu. Miała tyle planów, co do powrotu do domu... Najbardziej pragnęła spotkać Avengersów, w końcu jej ojciec był jednym z nich. A mimo to miała pewne obawy.

- Będę czekać. Musisz mi wszystko opowiedzieć. - stwierdziła kobieta, przeczesując swoje jasne włosy palcami.

- Jasna sprawa.

Snow. Inna niż wszystkie. PoczątkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz