Rozdział 5

557 31 5
                                    

Stella bardzo nie lubiła się kłócić ze swoim ojcem, ale życie ma czasami dla nas inne scenariusze, niż byśmy tego chcemy.

W ostatnim czasie dorastająca - siedmioletnia - dziewczynka dosyć często sprzeczała się ze swoim ojcem. Z początku dla zabawy, ale później... Nie sprzeczała się z nim, bo nie kupił jej jakiejś zabawki, czy jakiegoś ubrania. Te sprzeczki miały inne podłoże. W dodatku te moce, których wciąż nie opanowała przez te dwa lata.

Był dopiero drugi tydzień wakacji, gdy Stella siedziała na podwórku, obserwując przemieszczające się po niebie chmury. Była sama, bo jej tata znajdował się zupełnie gdzie indziej. Siedmiolatka przez te kilka lat przyzwyczaiła się, że większość czasu spędza albo sama, albo przychodzi do niej Happy, bądź też Pepper. Teoretycznie nie powinna być w tamtej chwili bez opieki, ale kto zabroni Starkowi to zrobić?

- Wróciłem! - zawołał mężczyzna, wchodząc do budynku. Brunetka usłyszała, że przyszedł, lecz nie zareagowała na to w jakikolwiek sposób. Cieszyła się, że wrócił, ale nie zamierzała biec do niego z otwartymi ramionami. - Stella! - zawołał drugi raz, czego dziewczynka nie mogła już zignorować.

- Już idę! - odkrzyknęła, wstając najpierw do siadu, później na nogi. Prędko udała się do środka, gdzie odnalazła swojego ojca w kuchni, stawiającego pudełka od cheeseburgerów na stół. - Cześć. - przywitała się, podchodząc do niego. Stark ucałował ją w głowę.

- Hej, skarbie. Jak tam minął dzień?

- Nudno. - odpowiedziała Stella, usiadłszy przy stole. Wzruszyła ramionami, gdyż nie było nawet, co opowiadać. Nudziło jej się przez cały czas, gdy jej ojca nie było w domu. - A u Ciebie jak? - spytała, szczerze zainteresowana. Miała nadzieję, że chociaż on robił coś ciekawego.

- Podobnie.

Temat skończył się tak szybko, jak się zaczął. Oboje zajęli się konsumowaniem przywiezionego przez Starka jedzenia - czyli standardowo cheeseburgerów. Stella nie przepadała zbytnio za fast foodami, ale nie miała sumienia mówić tego swojemu ojcu. W ciszy zjadła swojego.

- Rysowałaś coś dzisiaj?

Siedmiolatka uniosła głowę do góry, patrząc na mężczyznę, który właśnie kończył jeść drugiego burgera. Nie od dziś było wiadomo, że rysowała. Z początku były to zwykłe kolorowanki, które może narysować dziecko. Później obrazki stawały się coraz lepsze, mimo tak młodego wieku dziewczynki.

- Ciebie. Ale nie dokończyłam jeszcze.

- Pokażesz mi później, co? - spytał Stark z uśmiechem, szturchając Stellę w ramię.

- Jak zawsze. - zachichotała cicho, przyglądając się poczynaniom ojca. Tony wrzucał właśnie wszystkie pudełka do kosza na śmieci. - A, właśnie, tato. Mam do Ciebie jedno pytanie. - powiedziała nagle, przypominając sobie pewną rzecz, która nie dawała jej spokoju już od dawna.

- Słucham.

- Wiem, że są wakacje, dopiero się zaczęły, ale... - zaczęła, wstając, by oprzeć się o blat kuchenny, gdzie stał się jej ojciec. Mężczyzna odwrócił się w jej stronę. - Co ze szkołą? Pójdę do niej normalnie?

Nadzieja w głosie dziewczynki uświadomiła Starkowi, jak bardzo jego pociecha chciała wyjść do ludzie, do swoich rówieśników. Tony uśmiechnął się, po czym poczochrał włosy dziewczynki.

- Pogadamy o tym później, Stella.

~*~

Po tym, jak Tony Stark oznajmił córce pewną ważną decyzję, ona myślała, że się tylko zgrywa, że chce ją tylko nabrać. Ale jego poważna mina uświadomiła Stelli, że to prawda.

Snow. Inna niż wszystkie. PoczątkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz