Clementine wpięła srebrny grzebyk ze zdobieniami, który miał podtrzymywać całą fryzurę.
- To powiesz mi, o czym tak myślałaś w ostatnich dniach? - spytała kobieta a Aurora westchnęła nakładając kolor na usta.
- Pamiętasz jak kilka dni temu dotarłam do domu bardzo późno? Przywiózł mnie lokaj hrabiego Phantomhive. Powiedzmy, że spędziłam z nim trochę czasu i mamy o wiele więcej wspólnych tematów niż bym mogła się spodziewać. Chciałabym lepiej go poznać, bo ma w sobie coś, co przyciąga - opowiedziała jej dziewczyna i wstała z krzesła. Kobieta uśmiechnęła się lekko. Dojrzała w Aurorze to, co powinna czuć podczas mówienia o przyszłym partnerze. Zauroczenie a może nawet miłość a nie przyjaźń, jak w przypadku Matthew.
- Wiesz, że ja nie popieram twoich zaręczyn z przyjacielem. Twoi rodzice też nie są przekonani i wiele razy próbowałam z nimi rozmawiać na ten temat, ale... - zaczęła mówić, ale Aurora przerwała jej ruchem ręki.
- Naprawdę nie musisz tego robić. Jeżeli mam mieć zaaranżowane małżeństwo to przynajmniej cieszę się, że to będzie osoba, o której wiem, że będzie dla mnie dobra. A Matt zrobi wszystko, żeby mnie uszczęśliwić - odpowiedziała łagodnie. Clementine podała jej buty.
- Ale czy będziesz w stanie żyć z nim jako żona a nie jako przyjaciółka? Nawet go nie całowałaś. Teraz oczekują, że weźmiecie ślub a w przyszłości będą oczekiwać dziedzica obu rodzin. Pomyśl, czy jesteś w stanie spełnić to oczekiwanie. Wasi rodzice mieli szczęście, bo pokochali się wcześniej, ale zastanów się, czy ty będziesz w stanie zrobić to samo - pouczyła ją kobieta. Dziewczyna westchnęła zakładając swoje buty.
- Nie wiem Clementine. Może z czasem uda mi się go pokochać, ale wiem, że on już czuje coś do mnie. Wolę udawać, że go kocham niż wyjść za kompletnie obcego mężczyznę. W dodatku starszego ode mnie - powiedziała a pokojówka zapięła jej naszyjnik. Kobieta westchnęła. Nie chciała by Aurora musiała stawać przed jakimkolwiek wyborem dotyczącym małżeństwa.
- Naprawdę jest mi ciebie żal kochanie. Powinnaś chcieć za niego wyjść z własnej woli a nie zgadzając się z wolą rodziców - odparła a czarnowłosa uśmiechnęła się do niej. Złapała ją za rękę.
- Nie martw się Clementine - rzuciła i delikatnie przytuliła kobietę.
- Auroro...
- Wrócimy do tego później, dobrze? Muszę już dołączyć do rodziców, by powitać gości - powiedziała dziewczyna a służąca skinęła głową. Razem wyszły z pokoju niebieskookiej. Starsza kobieta tylko westchnęła cicho. Starała się wierzyć, że Matthew będzie dobry dla jej wieloletniej podopiecznej.
- Twoi rodzice powinni być u stóp schodów. Uważaj na siebie - powiedziała kobieta a Aurora uśmiechnęła się do niej i skinęła głową na zgodę.
- Zawsze uważam Clementine - odparła czarnowłosa i ruszyła po schodach na dół. Zgodnie z zapowiedzią pokojówki, znalazła tam Catherine i Alexandra. Oboje dyskutowali na temat przyjęcia i kolejnej rocznicy powstania spółki rodziny Fossey. Nie chcieli psuć sobie humoru kolejną dyskusją o słuszności decyzji o małżeństwie ich córki.
- Mamo, tato, już jestem - oznajmiła dziewczyna, żeby zwrócić uwagę rodziców.
- To świetnie kochanie. Wyglądasz pięknie - skomplementował ją ojciec z uśmiechem patrząc na swoją córkę. Matka tylko uśmiechnęła się łagodnie do niej. Była dumna, że Aurora wyrosła na piękną i ambitną osobę. Nie chciała, żeby kiedykolwiek przeżyła upadek na swojej drodze w życiu.
- Dziękuję tato - odpowiedziała dziewczyna ze śmiechem i stanęła obok matki.
- Dobrze, że jeszcze nikt nie przyszedł. Clementine nie wychodzi z wprawy jeżeli chodzi o przygotowanie ciebie na bankiety w coraz krótszym czasie - odparła jasnowłosa kobieta. Jej córka przytaknęła skinieniem głowy.
- Na szczęście, bo byłoby nieciekawie, gdybym spóźniła się na przyjęcie we własnym domu. Dzisiaj zagadał mnie Matthew, więc nie złość się mamo - powiedziała Aurora. Ojciec spojrzał na nią zdziwiony, ale nie zdążył jakkolwiek na to zareagować, ponieważ drzwi zostały otwarte przez służących i do środka weszło ośmioro osób. Przez zachód słońca za ich plecami, Aurora widziała tylko sylwetki, ale uśmiechnęła się nie dając po sobie poznać, że nikogo nie rozpoznaje.
- Hrabio Phantomhive, miło znowu się zobaczyć - odezwał się Alexander i podszedł do młodego panicza. Drzwi zostały zamknięte i dopiero wtedy Aurora wyraźnie zobaczyła wszystkie przybyłe osoby. W tym również rozpoznała Sebastiana, ale nie mogła nic powiedzieć. W końcu był lokajem a ona gospodynią.
- Oczywiście, mi również jest miło - odpowiedział chłopiec. Sebastian ukłonił się lekko.
- Pozwolę sobie przedstawić wszystkich. Razem z hrabią Phantomhive jest panienka Elizabeth Midford wraz ze służącą, Madame Red z przyuczającym się służącym oraz pan Lao z siostrą Ran Mao. Ja nazywam się Sebastian Michaelis i jestem głównym lokajem hrabiego Phantomhive - przedstawił wszystkich czarnowłosy mężczyzna.
- Bardzo się cieszę, że możemy się poznać. Przedstawię moją żonę Catherine oraz córkę Aurorę. Ona zaprowadzi was na salę bankietową - odparł Alexander wskazując na córkę. Ona miała ochotę skakać ze szczęścia i robiła to, ale wewnątrz siebie. Tak tylko dygnęła lekko.
- Zapraszam za mną - powiedziała i pokazała wszystkim kierunek do niemałej sali, gdzie ma się odbywać całe wydarzenie. Ruszyła pierwsza a po chwili obok niej znalazł się Ciel z Lizzy. Blondwłosa dziewczynka trzymała się go pod ramię szczerząc się od ucha do ucha.
- Słyszałem, że pani studiuje. Na jakim kierunku? - spytał chłopiec. Nie, żeby nie wiedział, ale chciał wybadać przyszłą dziedziczkę rodziny Fossey. Dziewczyna powstrzymała westchnienie.
- Może się hrabia zwracać po imieniu. Po prostu Aurora. I owszem, studiuję. Medycynę i weterynarię - odpowiedziała grzecznie. Otworzyła drzwi do sali.
- Zapraszam - odparła dziewczyna przesuwając się z przejścia. Orkiestra zaczęła grać wolną i miłą dla ucha melodię. Jednak Ciel'a zainteresowało to, co powiedziała mu Aurora. Nie sądzi, że czarnowłosa arystokratka może być tak ambitna, żeby studiować dwa bardzo wymagające kierunki.
- Czy zechciałabyś mi opowiedzieć o tych kierunkach? Oba wymagają dużej wiedzy i zaangażowania. Jak sobie z tym radzisz z organizacją dnia? - spytał młody hrabia. Aurorze tyle wystarczyło. Usiadła przy stole obok Ciel'a i zaczęła mu opowiadać. A hrabia Phantomhive słuchał zaciekawiony i zadawał coraz to nowsze pytania. Nawet Elizabeth słuchała starszej dziewczyny, która mówiła z taką pasją, że ciężko było ją ignorować. Sebastian stał za nimi z zamkniętymi oczami i uśmiechając się słuchał głosu Aurory, którego mu brakowało przez ostatnie dni.
CZYTASZ
Forgive me for breaking your heart | Sebastian Michaelis |
FanfictionPołączyła ich miłość do zwierząt, a zwłaszcza do kotów. W wiecznie deszczowym Londynie dochodzi to spotkania dziewczyny, która chce pomóc wszystkim stworzeniom napotkanym na swojej drodze oraz demona, który służy trzynastolatkowi w zamian za jego du...