Szok i niedowierzanie. Tylko to było wymalowane na twarzy czarnowłosej, kiedy stała przed rezydencją Phantomhive obejmowana przez Matthew. Jej towarzysz również nie wierzył swoim oczom. Za czarnym powozem prowadzonym przez Bard'a i MeyLin biegł ogromny, biały pies. Gigantyczny. Mimo, że oboje mieli szok na twarzy to z innych przyczyn. Aurora była przeszczęśliwa widząc tak duże zwierzę i nie mogła się doczekać opowieści Sebastiana i Ciel'a, skąd się wzięło to monstrum. Szatyn odchrząknął widząc zachwyt swojej narzeczonej. Powóz stanął przed nimi. Bard zszedł, żeby otworzyć powóz a w tym czasie olbrzymi pies zaczął biegać wokół. Dziewczyna wodziła wzrokiem za nim rozmarzona.
- Auroro... Skup swoją uwagę - szepnął jej Matt.
- Oj, ona jest jak najbardziej skupiona - odpowiedziała wykręcając głowę niemal o sto osiemdziesiąt. Chłopak pokręcił głową z dezaprobatą.
- Widzę, że interesuje cię nasz nowy mieszkaniec - powiedział Ciel podchodząc z Sebastianem do pary. Wtedy blondynka zwróciła głowę w ich stronę.
- Wręcz nie mogę oderwać od niego wzroku. Piękny jest - odparła zachwycona z uśmiechem. Czarnowłosy doskonale wiedział, że to zwierzątko to jednocześnie kara i nagroda. Dobrze wiedział, że nastolatek zrobił to specjalnie, ale przynajmniej będzie mieć temat do rozmów z dziewczyną.
- Poznaj Pluto. Nowego pupilka, którym zajmie się Sebastian - przedstawił chłopiec. Przez twarz kamerdynera przemknął cień zniesmaczenia.
- Pluto? Myślałam, że preferujesz koty Sebastianie - Aurora zwróciła się do mężczyzny. Ten spojrzał na nią z małym uśmiechem.
- Owszem, ale mój pan zgodził się go przyjąć. A dla piekielnie dobrego kamerdynera to nie problem - odpowiedział grzecznie. Dziewczyna widziała, jak dobrze ukrywa swoje niezadowolenie.
- Jak mogłabym o tym zapomnieć? - zapytała. Lokaj zawołał ogromnego psa. Ten posłusznie usiadł przed nim i zadowolony merdał swoim ogonem. Sebastian wystawił rękę w stronę dziewczyny. Dał jej znak, aby podeszła. Aurora bez wahania przepadła. Do Matthew podszedł Ciel.
- Hrabio Pritchard, mogę zaproponować herbatę - odparł. - Nie sądzę, żebyś szybko odzyskał narzeczoną.
- Z chęcią się czegoś napiję - zgodził się. Trzynastolatek zawołał Tanakę i poprosił o przygotowanie serwisu. Bard przyniósł list do swojego pana a następnie udał się z resztą służby przygotować stolik.
- Elizabeth...? - mruknął chłopiec patrząc na kopertę.
- Nie wyglądasz na zadowolonego, hrabio - skomentował Matthew. Razem ruszyli w stronę budynku.
- Moja narzeczona jest... dość specyficzna. Na swój sposób urocza, ale czasem wolałbym, żeby była jak Aurora. Bardziej spokojna a jak chce wyrazić zachwyt to nie ściska mnie - odpowiedział młodszy i poprawił kołnierzyk, jakby go za bardzo uciskał.
- Za to ja chciałbym, żeby moja narzeczona okazywała więcej entuzjazmu na mój widok - westchnął Matt. Weszli do rezydencji a Mey-Lin wzięła ich okrycia wierzchnie. Ciel powstrzymał się od skomentowania słów swojego towarzysza. O wiele bardziej wolałby kogoś spokojniejszego.
- Zapraszam tędy - odparł tylko. Wskazał ręką kierunek i po ogromnym holu rozległ się stukot butów o posadzkę, kiedy tam się skierowali.
Finny starał się niczego nie wylać, kiedy jechał wózkiem do przytulnego salonu służącego do nieformalnych spotkań. Blondyn wziął głęboki oddech i wszedł do pomieszczenia, gdzie umieścili się hrabiowie. Phantomhive uniósł brew widząc ogrodnika z serwisem herbacianym.
- Proszę wybaczyć, pan Tanaka i Mey-Lin musieli pomóc Bardowi w kuchni. Dopóki Sebastian albo Mey-Lin nie skończą, ja ich zastąpię - oznajmił przyjaźnie Finny. Trzynastolatek tylko skinął głową.
CZYTASZ
Forgive me for breaking your heart | Sebastian Michaelis |
FanfictionPołączyła ich miłość do zwierząt, a zwłaszcza do kotów. W wiecznie deszczowym Londynie dochodzi to spotkania dziewczyny, która chce pomóc wszystkim stworzeniom napotkanym na swojej drodze oraz demona, który służy trzynastolatkowi w zamian za jego du...