10. Witamy w rezydencji

95 6 2
                                    

Alexander i Catherine nie mogli się nadziwić, gdy przeczytali list od hrabiego Phantomhive'a. Rozmawiali kilkukrotnie z Aurorą o tym, ale ostatecznie zgodzili się na jej wyjazd. 

Służący zanieśli już bagaż dziewczyny do dorożki, która została specjalnie wzięta z miasta. Lepiej, żeby nikt nie zainteresował się małą podróżą córki hrabiego.

- Pisz do nas chociaż raz na tydzień - odparła pani Fossey przytulając swoją córkę do siebie. Aurora tylko stała czekając aż matka ją puści. 

- Nie ma sprawy. Będę pisać - powiedziała po raz kolejny i odsunęła się trochę. Uśmiechnęła się do matki. 

- Wszystko będzie dobrze Catherine. Aurora ma już dwadzieścia lat. Da sobie radę - dodał Alexander. Dziewczyna przytuliła go krótko z uśmiechem. 

- Dzięki - szepnęła ojcu do ucha a mężczyzna tylko pogłaskał córkę. 

- No idź już. Zachowuj się odpowiednio i baw się dobrze - pouczył ją z uśmiechem. Czarnowłosa pokiwała głową na zgodę. Poszła do dorożki i wsiadła do środka. Drzwi za nią się zamknęły a ona usiadła wygodnie. Woźnica ruszył. Dziewczyna pomachała do rodziców a gdy zniknęli z jej widoku odetchnęła z ulgą. 

Aurora umilała sobie podróż lekturą. O dziwo, nie była to książka medyczna a powieść o miłości. Kiedyś pragnęła przeżyć takie uczucie, ale potem przyszedł czas nauki i coś innego stało się jej celem. 

Droga przebiegła bez zbędnych komplikacji. Czytając lekturę wsłuchiwała się w miarowy stukot kopyt. 

Po pewnym czasie czarnowłosa dziewczyna wyjrzała przez okno dorożki. Jej oczom ukazał się ogromny ogród z rezydencją po środku. Woźnica zatrzymał powóz. Zszedł z podwyższenia i podszedł do drzwi. Z jego pomocą dziewczyna wysiadła a mężczyzna podszedł na tył po bagaż. Z ciężkim westchnieniem wyjął dwie walizki.

- Proszę bardzo. Powodzenia panienko. Radzę być na baczności przy tym starym wariacie - powiedział. Dziewczyna spojrzała niego. Niski z siwymi włosami. Wygląda na starszego. Wcześniej mu się nie przyglądała.

- Będę - rzuciła i wyjęła mały, płócienny woreczek z monetami. Podała go woźnicy. Mężczyzna przyjął zapłatę i skinął głową z uśmiechem.

- Dziękuję. Do widzenia - powiedział. Czarnowłosa dygnęła lekko na pożegnanie. Z daleka już widziała trójkę ludzi idących w moją stronę z rezydencji. Stary mężczyzna odjechał dorożką, jakby bał się zmierzających w ich stronę ludzi.

Cała trójka podeszła bliżej a na twarzy dziewczyny pojawił się mały uśmiech.

- Witamy w rezydencji Phantomhive panienko Fossey - powiedział wysoki mężczyzna ubrany w strój lokaja. Dziewczyna od razu go rozpoznała.

- To jest Finny. Nasz ogrodnik. Zajmie się twoimi bagażami - przedstawił blondwłosego chłopaka w prostym stroju. On tylko uśmiechnął się szeroko i zabrał obie walizki. Chłopiec z przepaską podszedł do dziewczyny.

- Miło w końcu cię u nas gościć Auroro - powiedział Ciel wyciągając do niej rękę. Ona uśmiechnęła się szeroko łapiąc jego dłoń. 

- Cieszę się, że będę mogła bardziej cię poznać oraz, że mogę tutaj zamieszkać na jakiś czas - odpowiedziała ze szczerością. Oboje uśmiechnęli się do siebie. Puścili swoje dłonie a chłopiec wskazał na swojego lokaja.

- Sebastian zabierze cię do pokoju, w którym będziesz mieszkać. Potem z chęcią porozmawiam z tobą przy obiedzie - odparł. Dziewczyna skinęła głową na zgodę. Czuła się podekscytowana tym wszystkim. 

- Oczywiście - powiedziała. Lokaj ukłonił się lekko wskazując ręką na budynek. W trójkę ruszyli do rezydencji. Drugi służący, o wiele starszy, skinął lekko i otworzył drzwi do środka. Aurora o mało nie dostała zawału. 

- Witamy w rezydencji Phantomhive - rzucił Sebastian a różowe tornado rzuciło się czarnowłosej na szyję. 

- Tak się cieszę, że już jesteś! - odparła Lizzy. Cały hol był udekorowany kolorowymi ozdóbkami a cztery dziwnie ubrane postacie siedziały przy oknie widocznie się załamując. 

- Ja też panienko Elizabeth. Bardzo się cieszę, że mogłam tu przyjechać - odpowiedziała Aurora trzymając blondynkę. Dziewczynka zeskoczyła i dopadła Ciel'a a brunetka spojrzała zbolała na Sebastiana. On stał patrząc na cały bałagan. W środku posłał już dawno całą tą rezydencję w jasną cholerę. Ale nie dał tego po sobie poznać. Po prostu stał lekko uśmiechnięty wpatrując się w jeden punkt. Poczuł, że dziewczyna na niego patrzy i zwrócił się do niej. 

- Może zaprowadzę do pokoju? - zaproponował. 

- Z chęcią - powiedziała szybko przerażona tą przesadą w ozdobach. Sebastian wskazał ręką na schody i ruszył razem z Aurorą na piętro z pokojami. Otworzył środkowe drzwi. 

- Proszę bardzo. Bagaż już powinien tu być - odparł. Weszli do środka i na szczęście, obie torby były obok szafy. 

- Powiem szczerze, że hrabia Ciel nie wygląda na takiego, który lubi tak... ozdobny styl urządzania pomieszczeń, jak w holu - zaczęła dziewczyna rozglądając się po pokoju. Tutaj już było normalnie. 

- Nie lubi. Po prostu jest wyrozumiały dla swojej narzeczonej. Panienka Elizabeth za każdym razem stroi rezydencję i przebiera wszystkich w, według niej, bardziej urocze stroje - wyjaśnił lokaj. Aurora spojrzała na niego zdziwiona. 

- Proszę, nie mów, że mnie też dopadnie - poprosiła, ale Sebastian tylko wzruszył ramionami. 

- Nie wiem. Zapewne tak. Ale na razie proszę się rozgościć. Za dwie godziny będzie uroczysty obiad, ktoś przyjdzie po ciebie, więc nie martw się. Jeżeli mam kogoś przysłać do pomocy to powiedz. Ja niestety muszę udać się do swoich obowiązków - oznajmił. Dziewczyna skinęła głową z uśmiechem. 

- Jeżeli to nie problem. Z chęcią przyjmę pomoc - odpowiedziała a lokaj ukłonił się. 

- W takim razie przyślę naszą pokojówkę. Do zobaczenia na obiedzie - powiedział i skierował się do wyjścia. Stanął w progu. Odwrócił się w stronę Aurory. 

- Witamy w rezydencji Phantomhive. Jeszcze odkryjesz mnóstwo tajemnic tego miejsca - odparł z uśmiechem i przymknął drzwi odchodząc. 

- No dobra... - szepnęła dziewczyna do siebie. Wyjrzała przez okno a tam zobaczyła dwóch blondwłosych chłopaków. Jeden z nich podlewał kwiaty, więc to muszą być ogrodnicy. Dziewczyna uchyliła okno wpuszczając powietrze do środka i zabrała się za rozpakowywanie rzeczy. Zaczęła układać ubrania w szafie. 

Kilka minut później dołączyła do niej Mey-Lin, z którą od razu nawiązała bardzo dobry kontakt. Obie zachwycały się nad urodą Sebastiana, przez co straciły z pół godziny przez to. W dodatku okularnica opowiedziała Aurorze o zwyczajach w rezydencji i o zabawach Lizzy. W taki sposób dziewczyna rozpoczęła życie w posiadłości hrabiego Ciel'a Phantomhive'a. 

Forgive me for breaking your heart | Sebastian Michaelis |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz