i

473 32 12
                                    

Ogień cicho trzaskał w kominku, a na bordowych kanapach wygodnie siedzieli wychowankowie domu Godryka Gryffindora. W odległym kącie siedziała rudowłosa dziewczyna i zgarbiony chłopak. Lily wraz z Remusem rozwiązywali zadania domowe, zadane na następny tydzień. Przynajmniej takie sprawiali wrażenie - Lupin był daleko myślami od pracy domowej. Mianowicie za cztery dni była kolejna pełnia, a on jeszcze ledwo się trzymał po poprzedniej. Był zmęczony, coraz częściej nie wiedział co się dzieje na lekcjach, przysypiał w ciągu dnia i nie uważał co się dzieje. Pragnął pewnej odskoczni od życia zwykłego szarego ucznia Hogwartu oraz wściekłego wilczka jak to miał w zwyczaju mawiać Syriusz. Black z Potterem zawsze nonszalancko podchodzili do jego ,,problemu". Remus uważał, że to wynikało z ich sposobu bycia, jednak ostatnio sam nie wiedział, czy może być tego taki pewny. Zauważył, że od początku szóstego roku ich grupa lekko się rozpadła - on sam więcej spędzał czasu z Lilly, James albo znikał gdzieś z Syriuszem, albo nikt nie miał pojęcia, gdzie Rogacz się znajduje, Syriusz jak to miał w zwyczaju, często wybywał z dormitorium w wiadomym celu. A Peter jak to Peter większość czasu spał lub jadł. Mimo to nadal cała trójka towarzyszyła mu przy co miesięcznych przemianach. Ale jednak coś się zmieniło i niepokoiło to Lunatyka.

W pokoju wspólnym panował harmider - był to piątek wieczór, więc większość uczniów nie zawracała sobie nawet głowy myślami o jakiejkolwiek nauce. Oprócz dwóch nadzwyczajnie ambitnych Gryfonów.

— Nie wytrzymam — syknęła Evans. — Idę do biblioteki, bo w tym harmidrze nie da rady nic zrobić. Dołączysz do mnie?

Remus spojrzał na dziewczynę zamglonym spojrzeniem, po czym potrząsnął na znak sprzeciwu głową. Lily wstała, zebrała ze złością książki, po czym mruknęła ciche ,,hej" na pożegnanie. Rudowłosa zniknęła w tłumie uczniów, a Remus został sam i średnio wiedział, co ze sobą począć. Było zbyt wcześnie, aby spać i zbyt późno, aby iść na spacer. Westchnął znużony, po czym powłóczył nogami w stronę swojego dormitorium.

* * *

   Kończył czytać rozdział ,,Hamleta", gdy drzwi od pokoju otworzyły się na roścież, a do środka wpadł uradowany James, za nim Syriusz, a na końcu Peter. Lupin oderwał wzrok od poematu i spojrzał krytycznie na trójkę przyjaciół.

— Luniaczku! — wykrzyknął Black, rzucając się z impetem na łóżko chłopaka. — Znowu czytasz jakieś romansidełka? — spytał spoglądając z dołu na jasnowłosego.

— Tak, Syriuszu, czytam Szekspira.

— Nuda.

  James roześmiał się z komentarza Syriusza, a Petter pokręcił rozbawiony jedynie głową. Łapa rozłożył się na łóżku Remusa całkowicie nieskrępowany, natomiast Lupin lekko się spiął na obecność drugie chłopaka. Utkwił uparcie wzrok w książce, mimo iż pragnął dotknąć, albo chociaż spojrzeć na Blacka. Jednak obawiał się zdradzić swoje emocje. Tak dobrze skrywane od lat. Nie pamiętał dokładnie kiedy młodzieńcze hormony przerodziły się w TO. Faktem było to, iż Syriusz był zajebiście przystojny. Jego uroda przyciągała uwagę, jednak Lupin nie mogł sobie wybaczyć, że zakochał się akurat w najlepszym przyjacielu. Teraz gardził sobą z dwóch powodów – bycia wilkołakiem oraz pożądał chłopaka. Nie żeby biseksualizm lub homoseksualizm był czymś złym w świecie czarodziejów. Remus po prostu bał się straty przyjaciela, gdyby ten dowiedział się o jego uczuciach. Drgnął niespodziewanie, gdy poczuł motyli dotyk na swojej nodze.

— Syriusz... — mruknął cicho, nie podnosząc wzroku znad książki.

— Tak, Remus? — zapytał przymilnie czarnowłosy.

another love; jegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz