ii

247 16 4
                                    

   James obudził się w niezwykle dobrym nastroju. Wynikało to z powodu młodszego Blacka przyklejonego do jego nagiej piersi i pogrążonego we śnie. Regulus nie przepadał za dotykiem innych osób, dlatego Potter bardzo doceniał takie krótkie momenty. Ich relacja był bardzo ciężka do zdefiniowania; od początku bliższa znajomość była tylko przypadkiem, a to, że w ogóle do czegoś między nimi doszło to tylko i wyłącznie za sprawą alkoholu. Przynajmniej do czasu. Potter naprawdę uzależnił się od młodego Blacka. Chłopiec spał dzisiejszej nocy o dziwo dobrze, nie budził się i nie miał koszmarów. Potter pamiętał jak pierwszej nocy, którą razem spędzali, obudził go niepokojący, cichy płacz. Długo zdobywał zaufanie Blacka, zanim ten powiedział mu o snach. Brunet poprawił się na łóżku, opierając się wyżej o zagłowie, zyskując tym lepszy widok na ciało wciąż śpiącego Ślizgona. Jego mały chłopiec był bardzo chudy, co było kolejnym zmartwieniem starszego. Czuł się za niego odpowiedzialny. Chciał dla niego jak najlepiej. Mimowolnie jego wolna dłoń zaczęła bawić się delikatnymi, czarnymi lokami Regulusa. Westchnął cicho, starając się jeszcze chwilę zrelaksować i nie wracać myślami do szarej rzeczywistości, czekającej na ich dwójkę za drzwiami dormitorium Blacka.

Młodszy chłopak drgnął gwałtownie, budząc się. James automatycznie uśmiechnął się pod nosem widząc, jak czarnowłosy usilnie próbuje się rozbudzić.

— Dzień dobry — rzucił luźno James.

— Dobry.

Potter przekręcił się, tak aby z łatwością skraść słodkiego całusa Ślizgonowi. Regulus mruknął niezadowolony, gdy ten zakończył pocałunek. Samodzielnie sięgnął po kolejne czułości od kochanka. Rogacz westchnął, czując się nagle wypoczętym. Nastąpiła miedzy nimi dłuższa chwila, komfortowej i beztroskiej ciszy. James łagodnym spojrzeniem skanował twarz Ślizgona. Jego piękny chłopiec. Odgarnął czułym gestem opadające mu na bladą twarz kontrastujące czarne loki.

— Nie patrz tak na mnie. — mruknął cicho.

— Jak?

— Tak jakbyś był we mnie zakochany.

— A może jestem. — odparł zaczepnie James z błyskiem w oku, dotykając opuszkami palców szyji Blacka, na której widniały soczyste ślady po zeszłej nocy.

Regulus momentalnie rzucił mu jedno z tych spojrzeń, które nie zwiastowały niczego dobrego i nieostrożnie odsunął rękę bruneta od siebie.

— Potter, nie wkurwiaj mnie. Rozmawialiśmy na ten temat.

James spojrzał na niego zmieszany. Fakt, rozmawiali, a raczej Black stwierdził, że bez zbytecznego angażowania się w relacje będzie łatwiej. Tylko nic nie było już łatwe. Codziennie kłamał Syriuszowi prosto w twarz, wymyślał coraz mniej trzymające się kupy wymówki, aby wymknąć się do niego. Huncwot poczuł uczucie żalu.

— Ty wyraziłeś swoje zdanie, nie pytając mnie nawet o zdanie.

— Czemu miałbym? Jakby tylko od Ciebie to zależało poleciałbyś już rozpowiadać to wszystkim dookoła. Na pierwszym miejscu z moim bratem. — warknął zirytowany Regulus, mając nagle wszystkiego dość.

— Naprawdę postrzegasz mnie w taki sposób, Reg? Jakbym chwalił się każdą osobą, z którą spałem? Dobrze wiesz, że to nieprawda. Moglibyśmy temu zaradzić, nie musisz odrazu brać na sobie tego całego gówna!

— Jak ty chcesz temu zaradzić? Potter, ty cholerny zarozumiały dupku to się stanie i nie mam innej możliwości. Oni nie pozwolą aby była jakakolwiek szansa. Zrozum w końcu, że nie każdemu możesz ocalić.

another love; jegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz