POV: Clay
Po chwili Gogy odwzajemnił mój uścisk i powiedział że się zmyślił. Nie dopytywałem o szczegóły bo jakby chciał mi powiedzieć o co chodzi, od razu by to zrobił. Mój telefon zaczął wibrować więc momentalnie odkleiłem się od chłopaka. Wstałem z łóżka i odebrałem.
- Hej Clay! -wykrzyczala dziewczyna do słuchawki
-cześć Mell, co tam? - przywitałem się
- jest mała zmiana planów, mianowicie jutro nie mogę się spotkać ponieważ jade do rodziców, pasuje ci za godzinę? Nie chce czekać kolejnego tygodnia, stęskniłam się za tobą. - mówiła błagalnie
- jasne, czyli o 16 się widzimy? - zapytałem
-yhm! Do zobaczenia! - rozłączyła się.
Odłożyłem telefon i spojrzałem na chłopaka. Jego mina wyrażała niezadowolenie. Potargałem jego włosy na co on zrobił tylko skwaszoną minę. Wyglądał przeuroczo.
- długo z nią będziesz? Bez ciebie w tym domu jest nudno - popatrzył mi w oczy
-postaram się być jak najszybciej- uśmiechnąłem się i znów roztrzepałem jego fryzurę
Skierowałem się w stronę szafy. Wybrałem czarne jeansy, biała koszulę i do tego czarną kurtkę. Poszedłem do łazienki się przebrać, ułożyć włosy itd. Była około 15:30. Wróciłem do pokoju by pożegnać się z przyjacielem.
- George, ja się zbieram, droga zajmie mi około 20 minut więc muszę już iść - schowałem telefon do kieszeni w spodniach.
-jasne, baw się dobrze i uważaj na siebie. -podniósł głowę tak by mógł patrzeć mi w oczy.
-Nawzajem- powiedziałem całując go w czoło na co on lekko się zarumienił.
Zbiegłem na dół i zacząłem ubierać buty.
- SAPNAP WYCHODZĘ, ZAJMIJ SIĘ GEORGEM ŻEBY BIEDAK SAM NIE SIEDZIAŁ- krzyknąłem i wybiegłem z domu.
Byłem na umówionym miejscu 5 minut przed czasem. Nie musiałem długo czekać. Poczułem jak ktoś wyskakuje mi na plecy zaslaniajac mi przy tym oczy.
- zgadnij kto! - jedynie się zaśmiałem na co dziewczyna zeszła z moich pleców.
Zaczęliśmy spacerować po parku i rozmawiać na różne tematy. Mell była moja przyjaciółka z dzieciństwa. Widzieliśmy się coraz rzadziej, a ja uwielbiałem spędzać z nią czas. Miała długie brązowe włosy które wiązała zawsze w luźnego koka. Jej oczy były szaro-błękitne, ubierała sie zazwyczaj w długie koszulki, do tego spódniczka i vansy. Chodziliśmy tak przez dłuższy czas po drodze odwalają jakieś chore rzeczy. Postanowiliśmy usiąść na kamiennym murku by trochę odpocząć.
- Musimy częściej wychodzić, spotkania z tobą to istna przyjemność- rzekła machając nogami ponieważ nie dosięgała do podłoża.
- Pasuje ci za dwa dni? - uśmiechnalem sie
- oczywiście że tak - oparła głowę o moje ramię na co ja ją automatycznie obiąłem.
POV: Sapnap
- George! Chodź tu natychmiast mamy dużo rzeczy do obgadania dopóki go nie ma! - wydarłem sie na cały dom
Chłopak po chwili zszedł na dół i oparł sie o ścianę zakładając rękę na rękę dając mi znać że mogę zacząć mówić o co chodzi.
- Jak wiesz Clay ma jutro urodziny i Wilbur postanowił wpaść wraz z Tommy'm, Tubbo i Quackity'm. Każdy ma już dla niego prezent. Przylatują jutro o 5 i zatrzymują sie w hotelu. Twoim zadaniem będzie wyciągnąć Claya z domu na kilka godzin byśmy przygotowali przekąski, i wystrój. Wilbur załatwia tort. - spojrzałem mu w oczy.
-jasne, o której mam go zabrać do której?- na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech
- o 10 wychodzicie, postaraj sie wrócić o 15,powinno być wszystko gotowe. Musisz udać że nic nie wiesz o tym że chłopaki są na Florydzie, a ten dzień jest zwyczajnym dniem. - powiedziałem poważniej żeby to do niego dotarło
- da się zrobić - usiadł obok nas na kanapie
- zróbmy coś - wtrącił się Karl
- Dream'a nie ma więc, chcecie sie napić guys?- zaproponowałem i dostałem w odpowiedzi tylko śmiech
Karl wstał i ruszył w stronę kuchni po kieliszki i coś do popicia. Druga rzecz nie była jednak jakoś bardzo potrzebna bo każdy leciał shot po shocie.
Pov: Clay
Postanowiłem odprowadzić Mell do domu ponieważ zaczęło padać. Dałem jej swoją bluzę mówiąc że odda mi ją następnym razem przy okazji. Nie zgodziła się jednak i oddała mi ją pod swoim domem. Nałożyłem bluzę zakładając przy tym kaptur. Dziewczyna pociągnęła za sznurki i pocałowała mnie w policzek.
- Do zobaczenia Clay! -wbiegła po schodach i weszła do domu.
Złapałem się za policzek i stałem tak chwile w bez ruchu. Gdy się ogarnąłem ruszyłem w stronę mojego domu. Lało niemiłosiernie. Właściwie cały byłem mokry. Nie było zbyt zimno więc nie martwiłem się że się przeziębie.
Otwierając drzwi do domu w oczy rzucił mi się George leżący na dywanie, Sapnap zerujący trunek oraz Karl wręcz już spadający z kanapy.
- cholera jasna, chwile mnie nie było i pijecie beze mnie? - oburzyłem się
Podszedłem do chłopaków i sprawdziłem czy kontaktują. Jedynym ktory zaliczył zgona, był Gogy. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do łóżka. Wyglądał tak uroczo i bezbronnie. Przykryłem go i wróciłem na dół. Ku mojemu zdziwieniu Karl i Nick się.. Całowali?
- OHH COME ON- spojrzałem na nich - DLACZEGO DOPIERO PO PIJAKU
Szybko się od siebie odsunęli a Karl pisnął bo się mnie wystraszył.
- Ja.. Ja- Nick próbował wydukać pojedyncze słowa lecz mu nie wychodziło
- dobra, nie ważne, chodź pomogę wam się docząłgać to pokoju - pomogłem Sapnapowi wstać, dałem jego rękę za moja szyję i od prowadziłem ich po kolei.
Od razu gdy ich położyłem, zasnęli. Dosłownie leżeli na sobie. Zrobiłem im zdjęcie i poszedłem się umyć. Wróciłem do Gogy'ego siadając obok i przeglądając media. Chłopak wtulił się we mnie a ja zacząłem bawić się jego włosami. Po około 40 minutach siedzenia na mediach i głaskania mojego przyjaciela usłyszałem jak coś mamrotał pod nosem.
- Dream?.. - przetarł oczy, podnosząc głowe tak by móc patrzeć na mnie. Nadal gładziłem jego włosy.
- co tam? -nie odrywałem wzroku od telefonu.
- jutro idziemy o 10 - wyszeptał
- gdzie? - spojrzałem na niego pytająco
- zobaczysz - zamknął oczy, splótł swoją rękę wokół mojej szyi i znów udał się spać na co cicho się zaśmiałem.
Zacząłem odpisywac na jakieś tweety Tommy'ego, przy tym przestając bawić się włosami przyjaciela. Ewidentnie mu się to nie spodobało bo wtulił się we mnie bardziej. Uśmiechnąłem się i wróciłem do głaskania go. Mogłem zauważyć na jego twarzy zadowolenie. Odłożyłem telefon i go przytuliłem. Był strasznie zimny, a to przecież ja zmoknąłem na deszczu. Przykryłem nas kocem który miałem pod ręką.
- Dobranoc George. - zamknąłem oczy i zasnalem.
------------------------------------------
Koniec rozdziału 4
1003 słowa
CZYTASZ
Kocham cie George // DreamNotFound
Fanfiction- LET'S GOOO- Usłyszałem głos Sapnapa. Patrzyliśmy sobie z Gogym przez chwilę w oczy uśmiechając się do siebie. - to ile mam czekać żebyście się pocałowali? - zaśmiał się Karl Jeszcze szczerzej uśmiechnalem się do bruneta. - oh, come on - odwzaj...