POV: George
Następnego dnia obudziłem się tuż obok (już) mojego chłopaka. Jego blond włosy opadaly mu lekko na twarz z powodu wiatru który lekko wpadal zza okna. Wpatrywał się we mnie dłuższą chwile.
- Hej Dream - przytuliłem się do niego
- cześć George - poczułem jego rękę na moich plecach
- co dziś robimy? - zapytałem z entuzjazmem
- zróbmy.. Może.. Zagrajmy w planszówki z chłopakami
- dobry pomysl. Clay, tak właściwie to co wczoraj stało się z Mell? - zacząłem dopytywać
- to nie jest ważne. Ważne jest to że teraz tu jesteś, ze mną. - przytulił mnie mocniej
Leżeliśmy w ciszy około 15 minut po czym postanowiliśmy iść coś zjeść. Nie byłem zbyt głodny więc Dream postanowił wziąść mnie siłą. Dosłownie przerzucił mnie przez ramię i zszedł na dół. Nie zwrócił uwagi na Sapnapa, Karla i Wilbura siedzących w salonie. Chwila, co tu robi Wilbur. Zacząłem bić pięściami w plecy blondyna by odstawił mnie na ziemię. Poczułem jak moje policzki coraz mocniej pieką. Wyższy przywitał się ze wszystkimi i skierował do kuchni.
Posadził mnie na blacie przybliżając się do mnie. Jego ręce wylądowały na moich biodrach.- co byś zjadł? - lekko się uśmiechnął
- zjem wszystko co zrobisz - odwzajemniłem gest
- więc zrobię gofry - oderwał się ode mnie i zaczął gotować
Gdy ciasto było już w gofrownicy, Dreamowi ewidentnie się nudziło. Znów do mnie podszedł i położył dłonie tam gdzie wcześniej. Nałożył na moje usta cukier puder i mnie pocałował. Odwzajemniłem pocałunek i lekko się zaśmiałem. Robił tak jeszcze kilka razy dopóki nie nastał moment wyjęcia gofrów z urządzenia. Zrobił ich więcej, bo wiadome było ze chłopaki również będą chcieli zjeść. Nałożył jedzenie na talerz, wziął mnie za rękę i poszliśmy do salonu.
-Więc co tu robisz Wilbur? - zapytał mój chłopak kładąc talerz na stolik
-Wpadłem na kilka dni bo muszę załatwić tu kilka spraw - sięgnął po gofra
Zaczęliśmy jeść i rozmawiać na różne tematy. Opowiedzieliśmy mu również o wczorajszym dniu. Chłopak nie był tym jakoś bardzo zaskoczony bo jego reakcją było zwykłe "od zawsze wiedziałem że jesteście kimś więcej". Co chwile się śmialiśmy i wspominaliśmy różne wspólne chwile.
Pov: Dream
-co sądzicie o tym by w coś zagrać? - spojrzałem na resztę
- jeśli masz coś na 5 osób to chętnie- odpowiedział mi mój serdeczny przyjaciel Sapnap
- zawsze jest just dance! - wtrącił się Karl
Właściwie każdemu spodobał się ten pomysł. Włożyliśmy płytę do konsoli i zaczęliśmy szukać jakiegoś ciekawego utworu.
Po chwili mieliśmy już wszystko wybrane i ustawione. Niestety salon nie był za duży więc popychalismy się nawzajem. Było przy tym strasznie dużo śmiechu. Później tańczyliśmy mniejszymi grupami. Ja z Sapnapem, później ja i Gogy, Sapnap i Wilbur, Wilbur i Karl, Ja i Karl, Sapnap i Gogy, i tak dalej. To przyniosło jeszcze więcej śmiechu szczególnie dla " obserwatorów ". Wyobraźcie sobie to, ze naprawde myślałem że tańczę układ dobrze a z wizji Wilbura wyglądało to jak taniec połamanego szczura. Tak przynajmniej mi to określił. Tańcem wieczora zdecydowanie był " Timber " w którym pod koniec Sapnap musiał wskoczyć mi na plecy. Oczywiście zaliczyliśmy glebę. Kto by się spodziewał. Leżeliśmy na podłodze i zwijalismy się ze śmiechu.
-Widzisz Dream, bez alkoholu też można się dobrze bawić- próbował dokuczyć mi Will
- chce ci przypomnieć ze to nie ja pierwszy zezgonowałem na imprezie - każdy zaczął się śmiać przy tym wybierając kolejny układ
Tym razem tańczył George z Karlem. Co wskazywało na piękne widoki dla mnie i Sapa.
Wybrali dość trudny taniec lecz szło im wręcz świetnie. Niestety taniec dobiegł końca i przyszła kolej na nas. Tańczył każdy oprócz Karla do utworu "turn up the love" przez co Karl nieomal udusił się ze śmiechu z naszych ruchów jak i min. Po tańcu postanowiliśmy chwile odpocząć i się odświeżyć. Ruszyłem do łazienki u góry a za mną George.- Coś nie tak kochanie? - zapytałem przemywajac twarz
- nie, po prostu nie chciałem zostawać sam - oparł się o ścianę
Podszedłem do niego i musnąłem lekko jego usta. Niższy się uśmiechnął co było cholernie słodkie. Roztrzepałem jego włosy i spojrzałem mu w oczy.
- kocham cie wiesz? - pstryknąłem mu w nos
- wiem - zamknął oczy i uśmiechnął się jeszcze bardziej
- twój uśmiech tak samo - mój wzrok znów powędrował na jego oczy
- Clay, za słodko, stop - zaśmialiśmy się i postanowiliśmy wrócić na dół
Po powrocie zastaliśmy przyjaciół oceniających swoje szesciopaki. Wtf co się odpierdala.
- ej ale ze tak beze mnie? -zdjąłem po chwili koszulkę na co w odpowiedzi dostałem tylko śmiech
- u ciebie nie ma co oceniać- usłyszałem głos Wilbura
Były to jego zapewne już ostatnie słowa.
- masz 3 sekundy - spojrzałem na niego z powaga na co ten zaczął spierdalac
Następna godzina minela tak ze kazdy nas gonił by uspokoić mnie i przy tym uratować Willa. Skończyło się tak, że Wilbur spadł na moje łóżko i zacząłem bić go poduszkami. Gdy już się "odstresowałem" każdy położył się na moim łóżku i zaczęliśmy gadać o jakichś mało ważnych rzeczach. Leżało się dość wygodnie. Po lewej Wilbur, po prawej ja, na mnie George wtulajacy się w mój tors, obok mnie jeszcze Sapnap, a "w nogach" leżał Karl. Rozmawialiśmy tak dłuższą chwile lecz postanowiliśmy wrócić na dol i tańczyć dalej. W końcu była 22 kto o tej godzinie chodzi spać? Ustaliliśmy ze mam dość duże łóżko więc wrócimy do tej pozycji jak będziemy zmęczeni i zrobimy sobie nocke w moim pokoju.
Zeszliśmy na dół i zastanawialiśmy się nad kolejnymi piosenkami.
- może chociaż po piwie wypijemy? -wtrącił się Wilbur
- alkoholik- odpowiedział mu George udając się do kuchni
Przyniósł nam po piwie więc usiadliśmy na kanapie. Tym razem tańczył Nick i Karl. Wziąłem George'a na kolana i wtulilem się w jego plecy. Ten obserwował taniec naszych przyjaciół nie zwracając uwagi na to co robię. Po chwili przyszła kolej właśnie na nas. Wstaliśmy i wybraliśmy układ. Był dość wymagający co ewidentnie spodobało się brunetowi. Mi niezbyt bo nie byłem w to dobry. Tańcząc to prawie się zabiłem i już wiedziałem że na zajutrz nie będę czuł ani nóg ani rąk. Potańczyliśmy jeszcze dość długo. Była około 3 w nocy. Postanowiliśmy udać się do mojego pokoju na umówione wcześniej "nocowanie". Położyliśmy się dokładnie tak samo jak wcześniej.
- dziś było zajebiście- podsumował Sapnap
- zgadzam sie- potwierdził Karl
- róbmy tak częściej, to sposób w który chce spędzać życie, tutaj, z wami, mając w chuju wszystko inne - spojrzałem w sufit
- wyobrażacie sobie że za jakieś 7 lat każdy mieszkalby w tym samym miejscu, spotykalibyśmy się na przykład co sobotę i powtarzali to? - odezwał się Wilbur
- to co, ustalone? - zaśmiał się Sapnap
- oczywiście - odpowiedzieliśmy jednogłośnie
- to dobranoc wszystkim- Karl przytulił się do Nicka
- Dobranoc- rzekł Gogy czyniąc to samo co typ znęcający się nad krzesłem
- Dobranoc- Will położył się na nas by czuć się mniej samotnie
---------------------------------------
Koniec rozdziału 11 <3
1082 słowaROZDZIAŁ EDYTOWANY BO ZAPOMNIAŁAM NA KOŃCU O WILBURZE TROCHĘ XDDDDDD
CZYTASZ
Kocham cie George // DreamNotFound
Fiksi Penggemar- LET'S GOOO- Usłyszałem głos Sapnapa. Patrzyliśmy sobie z Gogym przez chwilę w oczy uśmiechając się do siebie. - to ile mam czekać żebyście się pocałowali? - zaśmiał się Karl Jeszcze szczerzej uśmiechnalem się do bruneta. - oh, come on - odwzaj...