Jak na razie nie czujesz się gotowy by iść dalej. Oczywiście jesteś ciekaw co i tym razem Pasterz dla ciebie przygotował, bo przecież sam powiedział, że to jeszcze nie koniec. A jak sam już zdołałeś się przekonać nie rzuca słów na wiatr. Jednak to co przed chwilą powiedział wbiło cię w ziemię. Masz wrażenie, że te słowa zakorzeniły się w twoim wnętrzu i zżerają cię od środka. Po raz pierwszy nie potrafisz nazwać uczuć, które się w tobie pojawiły. Owszem czujesz jakieś ukłucie w sercu, ale nie możesz tego nazwać bólem. Chociaż... Może to jest jakiś rodzaj bólu, którego ty nie znasz. Masz także wrażenie, że jest ci trochę nie dobrze, jakby cię mdliło. Jednak i tym razem nie wiesz na pewno czy to jest ten rodzaj dyskomfortu. Zastanawiasz się czy to co teraz czujesz to nie jakiś rodzaj zażenowania. Nagle zamykasz oczy. Być może w chwili głębszego skupienia rozpoznasz swoje stany emocjonalne. Czujesz, że mocno marszczysz brwi. W duchu mówisz te słowa: „No dalej, dalej, skup się. Przecież to nie jest takie trudne. Wystarczy tylko chcieć". Niestety nic z tego. Zaraz, zaraz masz wrażenie, że coś się zaczyna dziać. W tym momencie czujesz... czujesz.... Zniecierpliwienie, że nic się nie zmieniło. Wzdychasz. Chcesz, żeby już się to skończyło. Błagalnym wzrokiem spoglądasz na Pasterza. Jednak on zdaje się jakby cię nie dostrzegał. Jest zajęty głaskaniem owieczki. Nic innego nie możesz zrobić jak Mu zaufać. Masz wrażenie, że usta Pasterza na chwilę się poruszyły. Jakby się uśmiechną. A może ci się tylko tak wydawało. Teraz to już niczego nie jesteś pewien. Skoro nawet nie potrafisz nazwać żadnych ze swych uczuć to może i wzrok ci szwankuje. Spoglądasz na słońce. Masz wrażenie jakby było jakieś jaśniejsze a promienie słoneczne, wyglądają tak jakby kierowały się w stronę twojego serca. Czy to aby nie radość? – zastanawiasz się. Jedynie czego jesteś pewny to tego, że ta gama niezidentyfikowanych uczuć parzy twoje serce. Chcesz je za wszelką cenę ostudzić dlatego bez żadnego namysłu wołasz:
- Pasterzu, proszę Cię ugaś moje pragnienie.
On przestaje zajmować się zwierzątkiem. Nie musisz nic więcej mówić. Przecież on doskonale wie czego ci potrzeba. Tym razem nie podaje ci owieczki by mógł zaczerpnąć wody. Świetnie sobie poradził bez twojej pomocy. Z wielkim uśmiechem podaje ci wiaderko. W końcu możesz ostudzić ten żar. Wszystkie uczucia zdaje się jakby wyparowały.- Moje Dziecko – znów czyta w twoim myślach. – To czego przed chwilą doświadczyłeś to jeden z etapów uzdrowienia. Czasami jest tak, że ludzie zamykają swoje serca przed samym sobą, bo boją się wejść w głąb siebie. Boją się swoich uczuć. Starają się je wypierać. W brew pozorom dostrzeżenie aktualnego stanu duszy nie jest wcale takie łatwe. Stanąć w Prawdzie jest trudne, gdyż musisz spojrzeć na siebie obiektywnie a przede wszystkim musisz spojrzeć na siebie Moimi oczami. Nie martw się razem nam się uda. Jestem tutaj by ci pomóc stanąć w Prawdzie przed sobą samym. By oczyścić, uzdrowić twoje zbolałe serce. Dlatego nie lękaj się moja trzódko, bo Pasterz jest z tobą. Jeśli twoje serce jest gotowe by iść dalej to daj znać. Ja spokojnie poczekam, mamy czas.
- Tak, Panie. Teraz już jestem gotowy. Ufam Ci – bez namysłu wypowiadasz te słowa.
Pasterz pomaga Ci wstać. W tym momencie odczuwasz mrowienie w nogach. Trzymasz się go by nie upaść. Gdy czujesz, że wszystko już powróciło do normy puszczasz się jego barku i stawiasz pierwszy krok. Zmierzacie w kierunku lasu. Jednak wcale do niego nie wchodzicie. Po raz kolejny jesteście w ciemnym tunelu. Jednak szybko dostrzegasz światło, które z każdym krokiem staje się jaśniejsze.
Masz wrażenie, że wcale nie zmieniliście miejsca pobytu. Przed tobą dalej stoi lasek. Jednak zamiast na pustyni znajdujecie się na niewielkiej polance. Rozglądając się zauważasz niewielki stawek a obok niego stoi mały domek. Chcesz podejść bliżej by jemu się przyjrzeć z bliska jednak dostrzegasz, że Pasterz zmierza w kierunku lasu. No nic, może innym razem go zobaczysz, bo strasznie cię on zaciekawił. Gdy wchodzicie do niego zauważasz, że Pasterz z wielkim impetem upada kolanami o ziemię. Bez wahania biegniesz w Jego kierunku by śpieszyć Mu na ratunek. Gdy jesteś tuż za nim słyszysz jak z trudem łapie oddech. Kładziesz swoją dłoń na Jego barku. Teraz widzisz, że Jego jedna ręka spoczywa na ziemi zaś druga kurczowo trzyma owieczkę.
YOU ARE READING
Owieczka
SpiritualKażdy z nas jest taką Owieczką, która potrafi zagubić się w zgiełku życia. Troski doczesne, praca, pogoń za uznaniem, chęć udowodnienia innym, ale przede wszystkim sobie, że coś znaczysz na tym świecie. Gdy wszystko idzie po Twojej myśli czujesz si...