Wzdychasz. Jego słowa napawają cię optymizmem. Nie pozostaje ci nic innego jak opuścić to miejsce i wrócić do jej pokoju. Stajesz jak wryty widząc dziewczynę. Siedzi z podkulonymi nogami na podłodze. Twarz ma schowaną. Czyżby znowu płakała. Czujesz się trochę oszukany przez Pasterza. Mówił, że będzie już tylko lepiej. A masz wrażenie, że nic się nie zmieniło. W dodatku odczuwasz lekkie ukłucie w sercu.
- Wieczorem mówicie „Będzie piękna pogoda, bo niebo się czerwieni", rano zaś: „Dziś burza, bo niebo się czerwieni i jest zasępione ( Mt 16,3)" – słyszysz głos za tobą. – A jeśli widzicie ciemną chmurę i nie spadnie deszcz bądź niebo jest z pozoru bezchmurne a spadają kropelki deszczu czujecie się oszukani. Jak bardzo wszystko chcecie mieć pod kontrolą: każdy gest, każde słowo, każde uczucie. Przecież powiedziałem Ci, że będzie już tylko lepiej. Lepiej, ale to nie znaczy, że od razu jej samopoczucie się zmieni. Jak to się mówi: czas leczy rany. Poza tym łzy nie są oznaką słabości a są oczyszczeniem. A właśnie teraz dziewczyna tego potrzebuje. Jeśli chcesz by twoje serce zostało oczyszczone musisz stanąć w Prawdzie, musisz wejść w centrum swoich zranień, przykrych sytuacji, ludzi o których chciałbyś zapomnieć. Nie zatrzymuj jej, po prostu trwaj przy niej.
Po tych słowach zrobiło ci się głupio. Znów upadek, oskarżenie, zwątpienie. Odwracasz się do tyłu. Chcesz całym sobą Go przeprosić. On tylko się do ciebie uśmiecha i patrzy na ciebie czułym spojrzeniem. Wcale się na ciebie nie gniewa. Jakby wiedział, że nie raz upadniesz, oskarżysz Go czy zwątpisz. To się nazywa bezwarunkowa miłość. Miłość, która nie ma granic, Miłość, która wszystko przebaczy, Miłość, która pragnie tylko jednego byś odwzajemniał to uczucie.
-Najciężej jest przebaczyć samemu sobie.
Te słowa wystarczyły byś zrozumiał jak bardzo jesteś podobny do dziewczyny. Ile razy to oskarżałeś Go, że nic nie robi by pomóc wdowcu, ile razy wątpiłeś w Jego słowa, ile razy byłeś na Niego zły, że tak a nie inaczej funkcjonuje świat choć to nie jego zasługa. Już wiesz co masz zrobić. Musisz wybaczyć, ale nie Jemu, lecz samemu sobie. Wybaczyć sobie, że jesteś niedoskonały, że pomimo obietnic nadal będziesz upadać. Otwierasz usta by móc wypowiedzieć to słowo nagłos składające się z ośmiu liter.
- Wybaczam – jednak ktoś cię ubiegł. To dziewczyna. - Boże, Ty jesteś nieskończenie wielki, gotowy zaakceptować mój gniew i całkowicie mi przebaczyć. Przebaczam też tym, którzy mnie skrzywdzili, niezależnie od tego, czy robili to świadomie, czy nie. Przebaczam mojej mamcie i tacie, mojemu bratu, mojemu byłemu chłopakowi. A przede wszystkim przebaczam sobie. Gdy nie potrafiłam się zabić, myślałam, że jestem tchórzem. A tak naprawdę odwagą jest kroczyć przez życie po mimo przeciwności. Przepraszam, że uciekałam od Ciebie. Wiedziałam, że wtedy będę się musiała zmierzyć z tym, co rani me serce. Z jednej strony pragnęłam się uwolnić a z drugiej nie potrafiłam się podnieść, bo czułam się słaba. Może też nie chciałam, bo bałam się, że jak odzyskam pokój serca i znów upadnę to będzie jeszcze gorzej niż poprzednio. Dlatego może łatwiej byłoby dla mnie jak pozostałabym w skorupie rozpaczy.
Zawsze czytając tą przypowieść (Przypowieść o Synu Marnotrawnym - Łk 15, 11-32) myślałam, że jestem jak ten Młodszy Syn: odwróciłam się od Ciebie, lecz później się opamiętałam i się nawróciłam. Teraz jednak wiem, że jestem tym Starszym Synem. Zawsze Ci służyłam, modliłam się, chodziłam do kościoła, starałam się przestrzegać przykazań a nie miałam w życiu łatwo: wymagający rodzice, idealny brat, zrezygnowanie ze swoich marzeń, śmierć ukochanej babci, wypadek, rozstanie z chłopakiem. Czułam zazdrość, gniew. Niektórzy ludzie wpadali w większe bagno: narkotyki, alkohol, wypadki. Wystarczyło, że zawołali: „Boże pomóż. Jeśli nie to się zabiję". I co, nawrócili się, zerwali ze swoimi nałogami. A co ze mną. Przecież ja wciąż nie odwróciłam się od Ciebie. Jednak moja sytuacja nadal się nie zmieniła. Nawet nie wiem czy te rekolekcje coś pomogły... – Wzdycha. A Ty czujesz jakbyś znów, zaraz miał nałożyć skorupę. Jakbyś nie chciał czuć nadziei na to, że będzie już lepiej, żebyś się nie rozczarował – Dobra, lecę spać. Jutro przede mną spowiedź generalna. Nawet nie znam tego księdza a nawet nigdy nie byłam w tych rejonach miasta. Poza tym nie wiem czy wszystko sobie zapisałam. Przypomnienie wszystkich swoich grzechów z całego życia wcale nie jest łatwe. No zobaczmy co to jutro będzie. – Wykonuje znak krzyża, następnie gasi światło i kładzie się do łóżka.
YOU ARE READING
Owieczka
SpirituálníKażdy z nas jest taką Owieczką, która potrafi zagubić się w zgiełku życia. Troski doczesne, praca, pogoń za uznaniem, chęć udowodnienia innym, ale przede wszystkim sobie, że coś znaczysz na tym świecie. Gdy wszystko idzie po Twojej myśli czujesz si...