- Jak mogłaś mi to zrobić!? – wydarła się na mnie Tina w domu. – To mój szef do cholery!
Przewróciłam oczami. Wrzeszczała tak całą drogę do domu. A przez fakt, że nie miałam ze sobą słuchawek było to podwójnie denerwujące.
- Wiesz jak beznadziejnie będę mieć później w pracy? Wszyscy będą wytykać mnie palcami...albo zostanę zwolniona! - kontynuowała.
- Daj spokój. Bo twoja siostra tańczyła z szefem? – spojrzałam na nią z politowaniem. Kto jak kto ale ona nie powinna się tak wszystkim przejmować. W dodatku od kiedy to wychodzi się do klubu z szefem?
Spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
- Żebyś tylko z nim tańczyła...- prychnęła.
Jechałyśmy już windą do mieszkania.
- To przecież on zaczął – założyłam sobie ramiona na piersiach i mruknęłam typ tekstu usprawiedliwiający przedszkolaka, dlaczego bił się z kolegą.
- Po co w ogóle wyszłaś? Prosiłam cię żebyś została! Dlaczego chociaż raz nie możesz mnie posłuchać, rodziców nigdy nie szanowałaś, mogłabyś chociaż mnie...
Przedobrzyłaś koleżanko.
- Bo dostaję szału sama w domu! – krzyknęłam po raz pierwszy w naszej „rozmowie".
Ucichła na chwilę.
- Dlatego prawie pieprzysz się z moim szefem?
Miałam tego dosyć. Jeżeli ma okres to niech wpieprza czekoladę, a nie wyżywa się na mnie!
Przystanęłam przed drzwiami mieszkania.
- Dobra, a teraz szczerze: wkurzasz się, bo uwiodłam twojego szefa po pijaku, czy dlatego, że sama nie miałaś na to odwagi odkąd tu jesteśmy, hm?
Przełknęła ślinę nic nie odpowiadając, a ja zdałam sobie sprawę, że przegięłam. Ale hej! W końcu jestem pijana i napalona, więc nie wymagajcie ode mnie zbyt wiele!
- Ja... - zaczęła ale jej przerwałam.
- Nie kończ – szepnęłam i pobiegłam do łazienki.
A w mojej głowie rozbrzmiewało jedno zdanie:
Ale z ciebie kurwa.
Niechcący spojrzałam w lustro. Widząc siebie zrobiło mi się niedobrze. Plunęłam na swoje odbicie, chcąc je zasłonić.
Zaraz się zreflektowałam.
Nope, Eff.
Oddychaj.
Puściłam muzykę z telefonu.
"I'm feeling good
I'm feeling high
I feeling like I'm never coming down"
Never coming down. I ten właśnie napis chwilę później zdobił jedną z moich ścian. I byłam z niego jak dotąd najbardziej zadowolona. Zsunęłam się tyłkiem na dywan i po jakimś czasie zasnęłam.
Obudziłam się jakąś godzinę później. Wyjrzałam za okno, ale było już ciemno. Wzięłam prysznic i założyłam bieliznę. Zgłodniałam, więc ześlizgnęłam się na skarpetkach do kuchni. Gdy nie mogłam znaleźć w lodówce nic konkretnego <poza almette> zawołałam Tinę, ale odpowiedziała mi głucha cisza.
Zapomniałam. Wyszła. Przeze mnie.
Zagryzłam wargę.
Zaparzyłam sobie czarną kawę <nie było przecież mleka> i ze słowami w myślach „jebać noc i to, że mam pusty żołądek" wypiłam duszkiem gorący napój. Sparzyłam sobie całe podniebienie i zaczęłam kaszleć bo przełyk też ledwo zniósł wrzątek. Zaraz po tym wszczęłam poszukiwania jakiegokolwiek jedzenia. Przeszukałam nawet pokój Tiny. Jakiś czas później poczułam jak moje serce przyśpiesza. Nie pozostało mi nic innego jak oglądanie Małych tytanów na kawowym haju..
CZYTASZ
Sick Little Games
Fanfiction"We're all part od the same Sick Little Games And I need to get away, get away I'm wasting my days, I throw them away Losing it all on these Sick Little Games." To tylko namiastka anarchii w świecie Effy Queent.