Rozdział 10

7.3K 29 13
                                    

Otworzyłam oczy i spojrzałam za częściowo odsłonięte okno. Niedziela. Dzień ostatniego spotkania z przyjaciółmi przed świętami. Nazajutrz miałam wyjeżdżać do rodziców i nie miałam pojęcia, w jakim nastroju będę tam jechać. Nie wiedziałam czego spodziewać się po wieczorze, który był przede mną. Będziemy we czwórkę. Czy Przemek zostanie do końca, czy jak zazwyczaj wróci wcześniej do domu? Co jak zostaniemy sami? Czy znowu coś się wydarzy? Jak zareaguję na widok przyjaciół, u których boku wczoraj rano się obudziłam? Wsunęłam rękę pod poduszkę i wyciągnęłam spod niej telefon. Jedenasta. Przespałam dwanaście godzin. Nie zdziwiło mnie to. Po nieprzespanej nocy i tylu emocjach musiałam odpocząć. Wstałam z łóżka i zaparzyłam kawę. Chwilę później usłyszałam dźwięk telefonu. Mateusz dzwonił na naszej grupie. Wszyscy odebraliśmy prawie natychmiast.
-O proszę, jaka ładna zbiórka- zaśmiał się nasz kochanek. Faktycznie, nie zawsze zdarzało się, żebyśmy spontanicznie wszyscy mogli rozmawiać.
-Co tam?- zapytałam, narzucając szlafrok na piżamę i siadając na kanapie z kubkiem gorącej kawy.
-Jadę właśnie na zakupy i chciałem zapytać, na co macie ochotę. Co pijemy wieczorem?
-Rum- odpowiedziałyśmy z Julką zgodnie.
-Whisky- w tym samym momencie odparł Przemek.
-Okej- Mateusz się zaśmiał.- To wezmę i rum i łychę. Napoje dobiorę odpowiednie.
-Super- odpowiedziała Julia.
-O której się widzimy?- Przemek ani trochę nie dawał do zrozumienia, że o czymkolwiek wie.
-Właśnie się nad tym zastanawiałem. Dwudziesta? Nie za późno? Może dziewiętnasta?- zastanawiał się Mateusz.
-Mi dziewiętnasta odpowiada- odpowiedziałam.- W zasadzie nie mam na dziś żadnych szczególnych planów, więc mogę się dostosować.
-U mnie podobnie- przyjaciółka podzielała moje podejście.
-Ja pewnie będę chwilę po dziewiętnastej, bo muszę wcześniej zajechać w jedno miejsce. Ale nie spóźnię się dużo.
-No i super. To widzimy się u mnie o dziewiętnastej- Mateusz zamknął dyskusję.
-Słuchajcie, ja muszę na razie kończyć. Widzimy się wieczorkiem- pożegnał się Przemek i zniknął z konwersacji. Zostaliśmy sami we trójkę.
-Jak tam?- zapytał Mateusz.
-Dobrze- odparłam.
-Śmiesznie- powiedziała Jula.
-Dziewczyny, dziewczyny...- przyjaciel się zaśmiał.- Co z nas za porąbane trio, co?
Roześmiałyśmy się. Żarty bardzo pomagały w trzymaniu dystansu. Najgorsze co moglibyśmy robić to unikanie tematu.
-Słuchajcie, idę się ogarniać. Do wieczora- pożegnała się nasza przyjaciółka.
-Do wieczora- odpowiedzieliśmy zgodnie i zakończyliśmy czat.

Kilka godzin później spojrzałam w lustro. Świeżo umyte włosy lśniły, podobnie jak moje oczy. Byłam jednocześnie podekscytowana i lekko zdenerwowana spotkaniem z przyjaciółmi. Niespodziewany bieg piątkowych wydarzeń sprawiał, że nie byłam pewna, jak zareaguję na widok Mateusza. Byłam w stanie rozmawiać z nim przez kamerkę, ale zakładałam, że spotkanie twarzą w twarz może mnie onieśmielić. Zabawne. Znamy się od prawie trzech lat, od dawna mniej lub bardziej sekretnie się w nim kocham, a nigdy przedtem nie czułam się przy nim niezręcznie. Za jakąś godzinę miałam się przekonać czy seks faktycznie wpłynie na moje samopoczucie przy nim.
Założyłam moje ulubione dżinsy i szary wygodny t-shirt. Podobnie, jak w piątek, dokładnie w takim stylu, jaki lubię najbardziej. Zrobiłam delikatny makijaż i zamówiłam taksówkę. Z winem pod pachą zadzwoniłam domofonem. W ciągu dnia stwierdziłam, że jednak większą ochotę mam na białe wytrawne niż słodkie drinki z rumem. Po kilku sekundach drzwi się otworzyły. Jadąc windą, czułam poddenerwowanie, zmieszane z dużą dawką ekscytacji. Byłam cholernie ciekawa, jak potoczy się dzisiejszy wieczór. Drzwi otworzyła mi Jula.
-Cześć!- zawołała ze szczerym uśmiechem.
-Hejo! Dawno się nie widziałyśmy- zaśmiałam się, serdecznie ściskając przyjaciółkę. Zdjęłam kurtkę i buty, po czym ruszyłyśmy w stronę salonu. Mateusz stał przy kuchennym blacie. Miał na sobie różową luźną koszulę. Zawsze uważałam, że pewność siebie u facetów sprawia, że różowy kolor dodatkowo podkreśla ich męskość. Dokładnie tak było w jego przypadku.
-Hej Zuza- powiedział, odwracając w moim kierunku głowę.
-Hej Mati!- odparłam wesołym głosem, zupełnie nie patrząc mu w oczy. Tak jak się spodziewałam, jego widok mnie onieśmielił. Wiedziałam jednak, że za chwilę moje emocje opadną i będę się świetnie bawić w towarzystwie przyjaciół.
-Przemek się spóźni, tak?- zapytałam.
-Ma być około dwudziestej- Julka odpowiedziała na moje pytanie.
-O, to niedługo. Idziemy na fajkę?- nie chciałam siadać na kanapie. Potrzebowałam chwilowego działania, choćby w formie stania na balkonie i palenia papierosa. Czułam, że muszę zrobić z przyjaciółmi coś, co robimy na co dzień, żeby wyrzucić z głowy nieziemski seks i przestawić się z powrotem na tryb przyjaźni.
-Naleję ci wina i pójdziemy- zaproponował mężczyzna. No tak, wino. Przyjaciele już raczyli się drinkami. Złapałam butelkę, którą przed chwilą postawiłam na stole i podeszłam do blatu, przy którym stał Mateusz z wyciągniętą ręką.
-Dam sobie radę- uśmiechnęłam się i biodrem odsunęłam go od szuflady, którą zastawiał. Wyciągnęłam z niej korkociąg i zabrałam się za otwieranie butelki. Kolega przyglądał mi się uważnie.
-Na pewno dajesz radę?- zapytał z rozbawieniem. Dobrze wiedziałam, że korkociąg wkręcił się zbyt płytko i musiałam się siłować, żeby wyciągnąć korek z butelki. Próbowałam się do tego nie przyznać.
-Tak, wszystko idzie zgodnie z planem- odpowiedziałam, jednak mój rozbawiony uśmiech zdradzał moje kłamstwo. Mateusz położył dłonie na moich i delikatnie wyciągnął butelkę z moich rąk. Spojrzałam mu w oczy pierwszy raz od wejścia. Były w nich iskierki rozbawienia, gdy sprawnym ruchem odkorkował butelkę.
-Nie ma za co- powiedział z uśmiechem, nalewając mi wina.
-Dziękuję- powiedziałam z udawaną powagą, jednak kąciki ust drgały mi z rozbawienia.

RazemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz