Pod koniec dnia, kiedy miałyśmy za sobą treningi, które swoją drogą trwały około ośmiu godzin i były wykańczające, byłyśmy zamykane w naszym pokoju o godzinie dwudziestej pierwszej trzydzieści. Stało tu dwanaście łóżek i tyle samo szafek nocnych. Ubrania miałyśmy tylko w jednym stylu. Czarne legginsy oraz czarny T-shirt, a na wierzch szara duża bluza. Takich zestawów miałyśmy cztery plus piżama składająca się z za dużych spodni i za dużej koszulki. Co dwa dni przypadał dzień prania i osoba wyznaczana przez najmniejszą liczbę punktów. Kiedyś to ciągle byłam ja, ale zaczęłam ćwiczyć więcej i zeszłam z dna, chciałabym powiedzieć, że z dna na sam szczyt, ale to się dzieję tylko w bajkach dla małych dzieci. Powoli pięłam się w górę, ale zatrzymałam się mniej więcej w połowie.
Zawsze pod prysznic szła dwójka z nas, ponieważ tyle też było prysznicy, jednak tu też obowiązywały nasze numery, ja na końcu, w szóstej kolejce. Czasem udało się z kimś zamienić, ale było to rzadkie, każda z nas była wykończona, więc grzecznie musiałam czekać na swoją kolej. Chwyciłam ręcznik oraz piżamę i kosmetyczkę, w której znajdowało się tylko mydło w kostce i mały szampon. Westchnęłam, mam tutaj najdłuższe włosy sięgające prawie do pasa, więc często musiałam prosić o nowy. Reszta dziewczyn zazwyczaj ma włosy sięgające piersi tylko Jedynka i Dwójka mają włosy sięgające ramion, zresztą i tak ciężko je rozpoznać ze względu na to, że są bliźniaczkami, nawet pieprzyk mają w tym samym miejscu. Są najstarsze i chyba najpiękniejsze. Duże brązowe oczy, prosty nos i półpełne usta na oliwkowej twarzy okalanej przez praktycznie czarne włosy.
- Jutro zamiast treningu macie lekcje. Kolacja.- warknął żołnierz otwierający nasz pokój i popchnął w naszą stronę wózek z talerzami, na której znajdowała się kolacja. Nie lubiłam lekcji, opierały się na geografii, matematyce, angielskim i po prostu sztukach ucieczki oraz po części na medycynie. Trwały dłużej niż treningi, po dwie godziny jednego ,,przedmiotu'', a pomiędzy nimi piętnastominutowe przerwy abyśmy mogły odpocząć, a w po połowie lekcji zjeść obiad. Ja jednak wolałam ćwiczyć, ale jedna rzecz się nie zmieniała, wstawałyśmy o piątej rano. Treningi zaczynały się o szóstej z kolei w dni lekcyjne miałyśmy godzinę później. Dni lekcyjne przypadały trzy razy w tygodniu i czasem wydawało mi się, że były bardziej wykańczające niż walka wręcz przez trzy godziny z Szóstką.
W końcu jednak doczekałam się żeby wejść pod prysznic. Szybko puściłam wodę, a zimny jej strumień uderzył w moje drobne i obolałe ciało, byłam przyzwyczajona, więc nie wydałam z siebie nawet najlżejszego jęku. Praktycznie zawsze korzystałam z zimnej wody, nie było w tym już nic nadzwyczajnego. Szybko się ogarnęłam i wyszłam z łazienki aby wskoczyć pod koc, który miałyśmy zamiast kołdry, a głowę położyłam na małej poduszce i odpłynęłam. Warto jednak posiadać zdolność szybkiego zasypiania.
Rozległ się przenikliwy dźwięk, który co dzień budził nas każdego dnia. Westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Szybko wzięłam ubrania i buty po czym zaczęłam się przebierać. Po tej czynności przyszła kolej na poranną toaletę, włosy standardowo związane w długi warkocz opadający na plecy. Usłyszałam szczęk klucza w zamku od drzwi, więc postanowiłam, że czas pobiegać, reszta dziewczyn woli ten czas wykorzystać na strzelnicy a godzinę przed lekcjami zrobić trzy kółka. Wolę biegać sama kiedy tylko mogę, wtedy decyduję za siebie, mogę też kiedy chcę wyjść wspiąć się na drzewo i obserwować daleką panoramę Binghamton. Chciałabym kiedyś zobaczyć NYC, ale póki nie będę w dwójcę, która przeżyje to nie mam szans. Co ja się oszukuję... Zapewne zginę, zganiłam się w myślach i postanowiłam ćwiczyć więcej, muszę wygrać aby zobaczyć świat nie tylko na mapie.
Doszłam do drzwi, a strażnik je otworzył po czym wyszedł razem ze mną aby na panelu z kamerami ustawionymi dookoła bazy obserwować mój bieg. Dał mi znak, że mogę ruszać. Po godzinie udało mi się przebiec siedem kółek, byłam z tego niezadowolona, ale na zewnątrz wyszły dziewczyny, więc postanowiłam, że wolę teraz poćwiczyć walkę wręcz niż dalej biec z nimi. Jedną z zasad było to żebyśmy biegły w dwuszeregu, ale ja byłam szybsza od nich. Weszłam do środka i skierowałam się do sali, w której jak mogłam się spodziewać nie było nikogo. Doskonale wiedziałam gdzie iść. Byłam szybka, ale to nie wystarczyło abym wygrała walkę, muszę być silna, muszę być sprytniejsza i zwinniejsza. Jestem drobna, powinnam to wykorzystać. Po trzech kwadransach opuściłam salę aby wziąć bardzo szybki prysznic i przebrać się w świeże ciuchy, a te przepocone wrzuciłam do kosza z brudami. Teraz mam tylko pięć minut aby dostać się do sali lekcyjnej. Ruszyłam szybkim krokiem modląc się w duchu żeby nie postanowiła sprawdzać naszej wiedzy, bo mogłabym stracić tak cenne w tej chwili punkty.
Miałam szczęście, bo dzisiaj nie pytała, więc ze spokojem mogłam się udać z Szóstką na ring aby przećwiczyć walkę. Spodziewałam się tego, że dostanę duży wycisk, ponieważ moja przyjaciółka była lepsza ode mnie. Byłyśmy gotowe, więc kiedy tylko weszłyśmy na ring zaczęłyśmy walczyć, oczywiście przegrywałam, co mnie zdenerwowało, nie lubiłam przegrywać.
- Wykorzystaj swoją szybkość, Ana!- to był skrót od Dwanaście, nawet mi się podobał- Wykorzystaj, że jesteś mniejsza ode mnie!- byłam od niej niższa, moje 160 centymetrów przy jej 180 wyglądał dosyć śmiesznie, ale posłuchałam się i zaczęłam unikać jej pięści, jednak nie nóg co Szóstka wykorzystała, po chwili leżałam na ziemi, jęcząc z bólu.- Wstawaj! Wstawaj do cholery! Chcesz umrzeć?!- jej głos przepełniała złość, nie winiłam jej, ona była świetna i na pewno pokona swoją przeciwniczkę. Podniosłam się i rzuciłam na nią tym razem celnie omijając pięść oraz kopnięcie. Uderzyłam ją w brzuch i usłyszałam głuchy jęk, udało się.
Walczyłyśmy jeszcze przez jakiś czas dopóki alarm nie oznajmił, że mamy tylko dwadzieścia minut aby dostać się do pokoju, a co jeśli się spóźnimy? Czeka nas kara, każde przewinienie jest karane nie tylko odjęciem punktów, ale również batami. Kilka razy mi się zdarzyło, ale nauczyłam się unikać kłopotów, przeciwnie Piątka, która nie dosyć, że była najgorsza z nas to ciągle wpadała w kłopoty, nie miałam wątpliwości kto umrze w tym miesiącu. Przeraziło mnie to z jaką obojętnością podchodziłam do śmierci moich koleżanek. Nie obchodziły mnie, tak zostałam wychowana, jedyną osobą, o którą się obawiałam była Szóstka, reszta mogła zdechnąć, była mi obojętna.
Dotarłyśmy do pokoju, gdzie mogłyśmy od razu udać się pod prysznice, ponieważ reszta dziewczyn była już po, ale musiałyśmy działać szybko, ponieważ o dwudziestej drugiej, któryś z żołnierzy sprawdzał, czy jesteśmy w łóżku. Tym razem umyłam włosy, które po prysznicu rozczesałam i zaplotłam. Położyłam się do łóżka, ponieważ wszystko zajęło więcej czasu niż sądziłam i miałam minutę do ,,odwiedzin''. Jednak szybko zasnęłam i już nie musiałam się niczym martwić.
CZYTASZ
Assassins from Hydra
FanfictionNa początku było nas dwanaście, ćwiczyłyśmy razem, przyjaźniłyśmy się, walczyłyśmy ramię w ramię dopóki nie dowiedziałyśmy się, że musimy walczyć przeciwko sobie, a co miesiąc jedna z nas umrze w walce o to, która z nas jest lepsza, byłyśmy przerażo...