Było nam coraz ciężej walczyć obok siebie z myślą, że za niedługo jedna będzie musiała zabić drugą, nie potrafiłyśmy patrzeć sobie w oczy. Niektórym odbiło się to na ich skuteczności, traciły punkty, traciły koncentrację, a dzięki temu ja byłam coraz wyżej, nie miałam zamiaru przestawać od tego zależy moja przyszłość.
Biegałyśmy, jak co rano, ale poranną ciszę przerwał pełen bólu krzyk, odwróciłam się i zobaczyłam jedną z bliźniaczek leżącą na ziemi i trzymającą się za kostkę, podbiegłam do nich aby pomóc, ale to już nie było potrzebne, miała wokół siebie innych. Zazdrość, niszczące uczucie, które aktualnie czułam, mną nikt się nie przejmował, nikt się mną nie zajmował, byłam nikim, miałam ochotę wziąć leżący niedaleko kawałek metalu i uderzyć ją w głowę, problem rozwiązany, ale wiedziałam, że spotkałaby mnie za to kara.
- Ból czyni cię mocniejszą, pamiętasz?- usłyszałam swój głos z daleka, był chłodny, jak styczniowy śnieg, który często padał w Jakucku.
- Zamknij się do cholery, potworze!- warknęła i rozpoznałam w niej Jedynkę, wredna suka, mimo wszystko rozumiałam ją, wszystkie byłyśmy zestresowane tym co się dzieje, ale trochę zaczęła przesadzać, nie jestem potworem, zrobiłam co musiałam, a okazywanie uczuć nie pomoże mi w byciu prawą ręką Pierce'a.
- Powinnaś lepiej przemyśleć to co mówisz, nie chcesz mieć we mnie wroga Jedynka.- mój głos przeciął ciszę, która nastała, jak brzytwa, mówiłam ze spokojem jednocześnie siląc się by jej nie zabić, nie wiedziałam skąd u mnie tyle nienawiści, ale powoli przestawało mnie to obchodzić. Ciągłe zmiany uczuć mnie zaskakiwały, w jednej chwili czułam, że jesteśmy blisko, w drugiej chciałam by wszystkie zdechły. Wolę tę drugą opcję, ale coś wciąż przypominało mi, że pomimo różnic wszystkie jesteśmy ludźmi.
- Bo co? Bo mnie zabijesz?- jej głos był równie chłodny, nie ruszało mnie to, czytałam z niej, jak z otwartej księgi, bała się mnie, bała się tego co potrafię.
-Przestańcie do cholery!- druga z bliźniaczek, jak zawsze służyła pomocą aby jeszcze bardziej mnie wkurzyć, posłałam jej mordercze spojrzenie po czym odeszłam aby zacząć ponownie bieg, a po tym jak zabrali Jedynkę reszta również dołączyła. Żadna nic nie mówiła z czego byłam zadowolona, ponieważ jedno słowo a byłabym gotowa zabić je tu i teraz. Przyspieszyłam i na ich szczęście pozwoliłam powietrzu wyciszyć mój umysł. Zabij je, co ci szkodzi? Zamknij się! Niezawodny głosik w mojej głowie szeptał, a ja tak bardzo chciałam go posłuchać, byłabym jedyną zabójczynią, żadna nie stanęłaby na mojej drodze, a moje imię... Tu myśl się urwała, gdy tylko przypomniałam sobie, że nie mam imienia, poczułam bolesne ukłucie w sercu, nie mam nic oprócz celu. Znowu przyspieszyłam chcąc w końcu przestać myśleć.
Żadna z nas nie spodziewała się tego, co przyniesie następny tydzień, bliźniaczki od początku były na szczycie, a jednak w końcu jedna z nich spadła, dzisiaj walczyła pomimo skręconej kostki, nie było taryfy ulgowej nawet dla niej. Głos w mojej głowie tylko szeptał, że to lepiej dla mnie, ma rację, ale nie wiem czy dam radę patrzeć na śmierć Jedynki lub Trójki, każda z nas jest dobra, widzimy swoje style walki praktycznie codziennie, znamy się.
Nie wiedziałam co powiedzieć, gdy patrzyłam w oczy obu dziewczyn, ich wzrok wyrażał tylko smutek, obie wiedziały, że to już prawie koniec pomimo wszystko co razem przeszły, to powinnam być ja, ale nie byłam. Czas leciał jakby ktoś specjalnie go przyspieszył, a ja czułam się jakby to wszystko nie było realne, w mojej głowie kołatała jedna myśl, to już prawie koniec, jeszcze jeden miesiąc i okaże się, czy przeżyję i czy uda mi się służyć większej sprawie.
Jak zawsze sala treningowa była tym razem wyposażona jedynie w ring, kilka mat leżący obok siebie. Obie dziewczyny po przemowie naszego szefa weszły na ring nie patrząc sobie w oczy, nie chciałam wiedzieć co czują, ja również nie potrafiłabym spojrzeć w oczy, którejś z nich. Usłyszałam sygnał, ale dziewczyny zamiast walczyć po prostu usiadły na przeciwko siebie ze wzrokiem utkwionym w podłodze. Poczułam gulę w gardle, to nie mogło skończyć się dobrze, jednak przez bardzo długą chwilę nic się nie działo, aby ku naszemu zaskoczeniu usłyszeć dwa wystrzały, nie wiedziałam co się stało dopóki obie nie osunęły się na podłogę z kulką w głowie, patrzyłam na to z przerażeniem, a Dwójka chwyciła mnie za rękę ściskając boleśnie. Pierce wstał.
- Nie będziemy tolerować nieposłuszeństwa, kara spotkała obie, a wy moje drogie stałyście się idealnymi żołnierzami, zabójcami. Możecie być zadowolone.- jego ton głosu przypominał chłodną stal, nie wiem ile tam stałyśmy, ale w końcu dwójka żołnierzy wyciągnęła nas siłą z sali. To koniec, udało ci się, głos w mojej głowie powtarzał w kółko te słowa.
-Ana...- zaczęła Dwójka, ale jej przerwałam.
- Nie mów tak do mnie.- warknęłam z wściekłością próbując ukryć ból po wspomnieniu Szóstki.
- Tak cię nazywała, Ana, Dwanaście.- mówiła powoli.
- Tak, ale ty nie masz prawa.- nie wiedziałam skąd we mnie tyle wściekłości, gdyby nie Tarcza, nie byłybyśmy tutaj, walcząc na śmierć i życie, to oni zmusili Hydrę by wytrenowali naszą dwójkę, perfekcyjnie skuteczną. Ona dopiero co straciła siostrę, zganiłam się w myślach, mało mnie to obchodzi, to przez tę gównianą organizację, która myśli, że ratuje ludzi, to tylko i wyłącznie ich wina.
CZYTASZ
Assassins from Hydra
FanfictionNa początku było nas dwanaście, ćwiczyłyśmy razem, przyjaźniłyśmy się, walczyłyśmy ramię w ramię dopóki nie dowiedziałyśmy się, że musimy walczyć przeciwko sobie, a co miesiąc jedna z nas umrze w walce o to, która z nas jest lepsza, byłyśmy przerażo...