Minął rok od kiedy zostałam Assassinem, dostawałam łatwe zadania, które można było ukończyć bardzo szybko, szpiegostwo kilka zabójstw, ale ja czułam, że mogę więcej tak właśnie zostałam agentką Tarczy. Dostałam nową tożsamość i po raz pierwszy w życiu moje imię nie jest numerem. Nazywam się Madison Collins i pracuję jako informatyk od zabezpieczeń, co oznacza, że mam dostęp do dużej ilości danych, Hydra jest ze mnie dumna, a Nick Fury dyrektor Tarczy jeszcze nic nie przeczuwa. Pomimo, że mam siedemnaście lat udało mi się ich wrobić, że mam dwadzieścia dwa, nie wyglądam na tyle, ale łyknęli.
Muszę dzisiaj jeszcze stworzyć nowe zabezpieczenie dla bazy danych o agentach pracujących dla tej przeklętej organizacji i mogę jechać do mojego pierwszego własnego mieszkania. Zatopiona w tych myślach wpadłam na kogoś i zatoczyłam się na ścianę, podniosłam oczy żeby dostrzec niebieskie teńczówki.
- Bardzo przepraszam, zamyśliłam się.- roześmiałam się fałszywie lustrując go wzrokiem. Na pierwszy rzut oka widać, że jest posyłany w teren na misje podczas, gdy ja siedzę przy biurku tworząc coraz to nowsze zabezpieczenia i kradnąc małe pliki. Mężczyzna przeczesał swoje brązowe włosy posyłając mi lekki uśmiech.
- Nic się nie stało, ja też powinien był uważać. Clint Barton.- powiedział i wyciągnął do mnie rękę, jak mogłam go nie poznać! Jeden z najlepszych agentów Tarczy, świetny strzelec i przyjaciel Czarnej Wdowy.
- Madison Collins- odpowiedziałam z uśmiechem potrząsając jego dłonią, może gdyby udało mi się do niego zbliżyć wydobyłabym więcej informacji, to by mogło się przydać Hydrze. Jednak on tylko z uśmiechem skinął mi głową i odszedł w stronę hangaru z quinjetami. Westchnęłam, ale poczułam rozczarowanie, są inne sposoby na pomoc Hydrze, ale to byłaby zabawa. Ja trzymałabym marchewkę a ta świnia Tarczy by poszła za mną wyjawiając wszystko, a potem bym go zmusiła do zabicia jego partnerki tak jak oni zmusili Hydrę by wyszkolili nas na zabójców, którzy aby udowodnić swoją wartość musieli zabić współlokatorów.
Ruszyłam w swoją stronę aby jak najszybciej skończyć powierzone mi zadanie i znowu wykraść malutką cząstkę plików, ta robota mnie nudziła i brakowało mi wypadów na misję, tam się przynajmniej coś działo, a tutaj? Komputer, lunch, komputer, dom i tak już od trzech miesięcy. Po wykonaniu swojego zadania wsiadłam w samochód, całe szczęście, że Hydra nauczyła mnie jeździć kiedy byłam ledwie dwunastolatką. Jadąc przez miasto usłyszałam strzały, ale nie przejęłam się tym zbytnio, Pierce wtajemniczył mnie w tę część planu. Mam tylko nadzieje, że Fury będzie już dzisiaj martwy. Jedno trzeba mu przyznać, jest sprytny, a zabicie go będzie graniczyło z cudem, jednak wierzę w Hydrę i wiem, że im się uda. Podobno ma w tym pomóc Zimowy, a jeśli on się za coś weźmie to prawie pewne, że przed deserem ten chuj będzie martwy.
Po dojechaniu do mojego mieszkania otrzymałam wiadomość, że Fury zwiał, westchnęłam, wyeliminowanie go to jedna z ważniejszych rzeczy, aby Tarcza upadła, a następnymi celami będą Kapitan i Wdowa, są wysyłani na większość misji, bo Barton, jak się okazało będzie pracował nad czymś w Europie, a dzisiaj wyjeżdżał, jeden problem z głowy na jakiś czas. Może nawet uda się go dorwać i zabić. Nie ma wojny bez ofiar, a ta wojna jest ważniejsza niż kilka martwych osób.
Fury umarł w szpitalu, Kapitan dzięki Pierce'owi jest poszukiwany, a razem z nim Czarna Wdowa, jestem zadowolona z tego obrotu spraw, bo w końcu mogę wrócić do akcji, zostałam przydzielona do grupy uderzeniowej wraz z Zimowym Żołnierzem z czego również jestem zadowolona, mniejsza z tym, że Dwójka również została ściągnięta. Zmieniła się. Jej niegdyś praktycznie czarne włosy były teraz w ślicznym odcieniu jasnego brązu, który cudownie współgrał z jej oczami i oliwkową cerą. Na mój widok uśmiechnęła się, a ja od razu zauważyłam, że coś nie gra.
- Cześć Dwójka, miło cię znowu widzieć.- z uśmiechem wyciągnęłam do niej dłoń, którą uścisnęła.
- Eve.- powiedziała, a ja spojrzałam na nią zdziwiona.- To moje imię, jestem Eve.- roześmiałam się.
- Madison- powiedziałam ze śmiechem, który odwzajemniła, nasze pierwsze w życiu imiona.- Co ty na to żeby pójść na kawę?- pokochałam ten napój, a sądząc po tym, jak Dw... Eve entuzjastycznie pokiwała głową ona również.
Zaprowadziłam ją do mojego samochodu, nie wyróżniał się niczym, zwykłe srebrne Volvo. Odpaliłam i pojechałam do mojej ulubionej kawiarni, która stała niedaleko mojej tymczasowej pracy, weszłyśmy do środka i zamówiłyśmy kawę po czym usiadłyśmy.
- Gdzie teraz pracujesz? Nie dostałam nawet twojego numeru!- czułam się dobrze mając przy sobie kogoś z kim się wychowałam, a patrząc na nią czułam lekki cień bezpieczeństwa, zanim dołączyłam do Tarczy byłam często z nią wysyłana na misję, idealnie do siebie pasowałyśmy w walce, ja byłam zwinna i lubiłam walczyć wręcz ona wolała się bronić, a dzięki celnemu oku nie raz uratowała mnie od poważnych ran.
- Pracuję w Moskwie w departamencie zbrojnym.- powiedziała, a ja poczułam lekkie ukłucie zazdrości, wychowałam się w Rosji i został mi akcent, na który ludzie zwracali uwagę, ja musiałam wyjechać do USA żeby pomagać.- A co do numeru telefonu to proszę.- napisała rząd cyferek na serwetce i mi ją podoła, odwzajemniłam się tym samym i obie się uśmiechnęłyśmy aż poczułam motylki w brzuchu, chyba nigdy nie doceniałam jaka jest piękna.
Spędziłyśmy razem cudowny czas i cieszyłam się z tego, dawno się tak nie bawiłam, więc dla mnie była to szansa aby poczuć się dobrze, pracując w Tarczy nie można mieć przyjaciół, wszyscy są dla mnie takimi samymi wrogami lub tylko sojusznikami tak jak Rumlow, który prócz tego nic dla mnie nie znaczy, a nawet go nie lubię, udaję kozaka, a ja dobrze wiem, że z łatwością bym go pokonała.
- Madi... Muszę ci coś powiedzieć, to bardzo ważne.- spojrzałam na nią pytająco.- Hydra... Ona nie jest taka, jak ci się wydaje, okłamują cię, zaszczepili w tobie nienawiść, żeby zrobić z ciebie broń i...- nie mogłam tego słuchać, Hydra jest moim domem, przyjęła mnie kiedy za niemowlaka rodzina wyrzuciła mnie, jak śmiecia.
- Co ty pieprzysz?! Czy ty siebie słyszysz?! Hydra to nasz dom, jedyny prawdziwy.- poczułam wściekłość i miałam ochotę ją uderzyć, ale byłyśmy w pomieszczeniu pełnym ludzi, nie skończyłoby się to dobrze, ona tylko popatrzyła na mnie ze współczuciem.
- Otwórz oczy, błagam.- jej głos był wypełniony bólem, szybko stamtąd wyszłam i udałam się do samochodu, jednak nie dane było mi do niego wsiąść, ponieważ ta zdrajczyni chwyciła mnie za rękę i zatrzymała. Wyrwałam się z łatwością i wymierzyłam jej policzek, zatoczyła się zaskoczona moją brutalnością.
- Znaj moją łaskę, nikt się nie dowie... Na twoje szczęście.- warknęłam po czym szybko wsiadłam i odjechałam, a jej słowa mnie dręczyły, czułam się cholernie nieszczęśliwa, bo jedyna osoba, z którą czułam się dobrze wygadywała takie rzeczy o NASZYM domu, przecież tam się wychowałyśmy obie. Po dojechaniu do mieszkania szybko uszykowałam jednoczęściowy, czarny strój, który wykorzystywałam do walki, a obok niego szybko położyłam dwa pistolety i nóż. Strój jest zaopatrzony w kilka kieszeni i dwie kabury na udach plus jedna na łydce na nóż, byłam z niego zadowolona, nie utrudniał ruchów, a to było ważne tak samo jak to, że opinał się na moim ciele, jak druga skóra przez co stawał się niewyczuwalny i wygodny. Idealny strój dla zabójcy, nie zostawia śladów przez przedłużenie kończące się rękawiczkami w dopasowanym odcieniu.
CZYTASZ
Assassins from Hydra
FanfictionNa początku było nas dwanaście, ćwiczyłyśmy razem, przyjaźniłyśmy się, walczyłyśmy ramię w ramię dopóki nie dowiedziałyśmy się, że musimy walczyć przeciwko sobie, a co miesiąc jedna z nas umrze w walce o to, która z nas jest lepsza, byłyśmy przerażo...