X

312 7 0
                                    

w koprodukcji z K.!

Klasyczna randka – kino, kolacja i spacer. Oni mieli swój przepis na udany wieczór – spacer, teatr, hotel. I choć Dobrzański kompletnie nie mógł skupić się na spektaklu, co chwila zerkając na swoją towarzyszkę, to Ula wydawała się wyjątkowo zaabsorbowana tym, co działo się na scenie. W kwestii teatru byli zgodni, oboje nie znosili dramatów. Wybór sztuki był więc oczywisty i padł na komedię, którą kilka tygodni wcześniej oglądali jego przyjaciele. Teatr znajdował się w Śródmieściu, więc z dość obiektywnych przyczyn na dalszą część wieczoru wybrali Novotel Centrum. Jadąc windą na jedenaste piętro miał ochotę rzucić się na nią, ale ostatkiem sił powstrzymywał się, gdyż nie byli sami. Na pierwszym poziomie dosiadła się do nich para niemieckich turystów, wciskając przycisk z numerem dwunastym. Nie pozostało im nic innego, jak stojąc po przeciwległych stronach windy, mierzyć się spojrzeniem pełnym pożądania i zniecierpliwienia. Gdy drzwi się zamknęły, a karta znalazła się w odpowiednim miejscu, uruchamiając oświetlenie, dopadł do jej warg, łapczywie się w nie wpijając. Pomogła mu pozbyć się marynarki i sprawnie poradziła sobie z guziczkami jego koszuli. Ściągnął pantofle i skarpety, a klękając przed nią pozbawił szpilek. Rozpiął zamek jej spodni, a następnie pomógł je zdjąć. Wstał i zajął się jej bluzką. Gdy została już w samej bieliźnie, delikatnie pchnął partnerkę na łóżko. Zawisł nad nią, obsypując skórę twarzy, dekoltu i ramion deszczem pocałunków. Zębami zsunął ramiączko stanika, najpierw jedno, później drugie, by po chwili włożyć rękę pod jej plecy i jednym ruchem go rozpiąć. Gdy tylko uwolnił z koronki jej piersi przyssał się do twardniejącego sutka. Całował, przygryzał, ugniatał. Uwielbiał jej piersi i temu uwielbieniu dawał teraz wyraz. Jej przyspieszony oddech i krótkie pomrukiwania były dowodem tego, że jest jej dobrze. Chciał, żeby to właśnie z nim było jej najlepiej. Ustami rozpoczął dalszą wędrówkę po jej ciele, aż wreszcie dotarł do kwiatu kobiecości. Zsunął ostatni element bielizny i rozchylił jej nogi. Przyssał się do jej płatków, raz po raz wsuwając do wnętrza swój wilgotny język. Mocno zacisnęła dłonie na śnieżnobiałej pościeli i pojękiwała z rozkoszy, jaką jej dawał. Gdy po dłuższej chwili, powrócił do penetrowania jej ust, zdała sobie sprawę z niesprawiedliwości, jaka miała miejsce. Ona była naga, rozpalona, on wciąż miał na sobie spodnie. Z jego drobną pomocą ściągnęła je, by ślad za nimi poszły bokserki, uwalniając nabrzmiałą z podniecenia męskość. Znów całowała jego usta, łącząc ich języki w namiętnym tańcu, a dłonią zjechała do jego krocza, delikatnie je masując. Nie przerywając kontaktu wzrokowego musnęła ustami jego podbródek, tors pokryty ciemnymi, krótkimi włoskami, brzuch, pod skórą którego rysowały się mięśnie, aż wreszcie dotarła do celu swojej podróży. Gdy jej słodkie usta znalazły się na jego przyrodzeniu gwałtownie wciągnął powietrze przez nos i odrzucił głowę do tyłu. Ustami i dłonią wykonywała kolejne ruchy, a on czuł, że jeszcze chwila i nie wytrzyma. Podniósł się więc do pozycji siedzącej i przyciągnął do siebie. Chciał zamienić ich miejscami, chciał, by znów znalazła się pod nim. Nie pozwoliła mu. Dziś to ona chciała dominować. Dziś to ona chciała nadawać im rytm. Założył zabezpieczenie i zgodnie z jej życzeniem położył się, a ona usiadła na nim okrakiem, łącząc ich w cudownym zespoleniu. Gdy wypełnił ją całą, oboje, jakby na moment zachłysnęli się tą chwilą. Zaczęła się poruszać w górę i w dół, w górę i w dół nadając im swoje tempo. Patrzył na jej falujące piersi, patrzył w jej cudownie błękitne oczy i czuł, że rozpiera go szczęście. Objął jej biodra rękami, pomagając jej przyspieszyć. Po chwili oparła się na przedramionach, na wysokości jego głowy. Przyciągnął ją jeszcze bliżej i po raz enty miażdżył wargami jej usta. Z trudem łapali powietrze. Zaczął poruszać biodrami, zwiększając ich tempo. Czuł, że jeszcze trochę i nadejdzie wreszcie upragniony orgazm. Nie wychodząc z niej, podciągnął ich do góry, do pozycji siedzącej. Oparł się o wezgłowie łóżka sadzając ją sobie na biodrach i mocno chwycił za pośladki. Teraz to on ustalał ich tempo. Unosiła się i opadała, kiedy chciał. Objęła go za szyję, przytulając do siebie. Oboje uwielbiali tę bliskość, oboje uwielbiali podczas zbliżenia patrzeć sobie w oczy. Jej jęki stały się bardziej intensywne. Najwyraźniej dochodziła. I on czuł, że jest już blisko. Jeszcze kilka ruchów i znaleźli się w raju spełnienia. Ciężko dyszał trzymając ją w ramionach. Gdy wyrównał nieco oddech znów sięgnął jej ust, składając na nich czuły pocałunek.

W chmurachWhere stories live. Discover now