Niebezpieczni jak smoki, przebiegli jak węże

466 29 4
                                    


WAŻNA NOTATKA POD SPODEM.
Wpadnijcie na mój profil, bo nowa książka!

- Witaj Barty.

- O to wy. - mimo pewnego głosu było w nim czuć respekt. Po ostatniej lekcji szacunku jaką sporządzili mu bliźniaki chyba nigdy nie zapomni im skinąć głową na powitanie. - Potrzebujecie czegoś?

- Właściwie przyszliśmy bo jest tu cicho, ale skoro jesteś jednym z organizatorów turnieju, pewnie wiesz jakie będzie pierwsze zadanie. - głos Harry'ego jak zawsze przyprawiał go o dreszcze.

- Smoki.

       Nastała chwila ciszy. Nagle Carla wybuchnęła głośnym, szczerym śmiechem.

- I-i-i to m-ma...Ch-chwila. - dziewczyna wzięła kilka wdechów-I to ma być ten „niebezpieczny turniej, w który giną uczestnicy"? Przecież smoka można zabić zwykłą Avadą.

- Wiesz, wymyślali te zadania nie biorąc pod uwagę, że będą w nich uczestniczyć mroczni czarodzieje. Tak samo nie przewidzieli, że ktokolwiek będzie chciał używać zaklęć niewybaczalnych. I wam też bym nie radził ich używać.

- Możemy użyć po prostu Legilimencję i wedrzeć się do jego umysłu?

- Na przykład.

- Albo użyć Conterrol i nakazać mu spać.

- Jesteście dobrze przygotowani. Nie macie się o co martwić. Musicie wyczyścić różdżki, za niecałe dwie godziny Ollivander będzie sprawdzał czy są zdatne do użytku. Jakby wykrył  takie Crucio lub Avadę nie byłoby dobrze.

- Masz nas za idiotów Crouch? - zapytała Carla z chłodnym wyrazem twarzy. Barty energicznie pokręcił głową, by zaprzeczyć. Wiedział, że jeszcze słowo, a dziewczyna rzuci jakimś zaklęciem.

- W każdym razie my już będziemy szli. McGonagall się zbliża. Idziemy na Błonie?

- Yhym. A my - wskazała na nauczyciela - widzimy się na spotkaniu. - wyszli przez dębowe drzwi nawet nie ogadając się za siebie.

Młody Crouch usiadł ciężko na swoim fotelu, przetarł czoło chusteczką i westchnął. Te dzieciaki są naprawdę złe. Samo ich wejście do jego gabinetu przyniosło podobną aurę do tej, która zazwyczaj panuje na zebraniach.  Ten chłód i mrok nie powinny się znajdować w czternastoletnich dzieciach. Powinni się teraz bawić, umawiać na randki, urywać z lekcji. Zamiast tego siedzą w bibliotece z stosem ksiąg z działu Ksiąg Zakazanych i wymyślają nowe zaklęcia. Czasem ma wrażenie, że po lewej stronie piersi nie znajduje się serce, a czarny niczym noc kamień. Przemyślenia na temat przerażającej dwójki nastolatków przerwało pukanie do drzwi. Wypił łyk Eliksiru Wielosokowego i otworzył drewnianą płytę.

- Witaj Minerwo. Co cię do nie sprowadza?

~**~

       Bliźniaki po wyjściu z gabinetu nauczyciela udali się na hogwardzkie błonie by spotkać się z Draco i Hermioną, która jak przypuszczali była już umęczona ciągłym gadaniem rudego półgłówka. Wszystkich, którzy do nich podchodzili, obdarzali ciepłymi uśmiechami i roztaczali przyjemną atmosferę. Całkowite przeciwieństwo tego co działo się u Moody'ego. Nikt nie przypuszczał, że pod tą ciepłą powłoką skrywają się dwa demony z piekła wzięte. Nikt oprócz siwobrodego staruszka, który przyglądał się rodzeństwu, gdy szli przez zieloną trawę w kierunku rozłożystej jabłoni.

Harry i Carla usiedli pod drzewem przy okazji zrywając po jednym jabłku.

- I jak tam nasza odrzucona Ślizgonko? - Draco uwielbiał kpić z Granger przy każdej możliwej okazji.

Veneti SpeculorumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz