31 lipca 1981

958 40 8
                                    

Pani Clees właśnie skończyła pracę i miała już wychodzić. Gdy otworzyła drzwi wejściowe zauważyła parę niemowląt w koszyku na wycieraczce sierocińca. Pomiędzy dziećmi znajdowała się biała koperta. Pani Clees ostrożnie wyciągnęła zawartość owej koperty i zaczęła czytać.

CHŁOPIEC:
Imię i nazwisko: Harry James Potter
Data urodzenia: 31.07.1980
DZIEWCZYNKA:
Imię i nazwisko: Carla Lily Potter
Data urodzenia: 31.07.1980

Po przeczytaniu tych informacji Pani Clees postanowiła, że przyjmie bliźniaki do domu dziecka.

6 lat później...

W pokoju pod numerem trzynaście mieszkało pewne rodzeństwo. Niezwykłe rodzeństwo, nie tylko z wyglądu, lecz także że względu na niecodzienne umiejętności.

Na parapecie lewego okna siedział pewien siedmioletni chłopiec, który zawzięcie czytał swoją lekturę. Miał on arystokratyczne rysy twarzy, kruczoczarne włosy, które pod odpowiednim światłem nabierają rudą poświatę i zielone oczy, które do złudzenia przypominają promień zaklęcia uśmiercającego. Było jednak coś co różniło te niezwykłe oczy od koloru zaklęcia Avada Kedavra. Była to mała czarna kropka, która znajdowała się na lewej tęczówce. Chłopiec miał również bliznę w kształcie błyskawicy przy linii włosów.

Dziewczynka, która siedziała na parapecie drugiego okna wyglądała prawie kropka w kropkę jak jej brat. Różniła się jedynie długość włosów, strona na której znajdowała się blizna i oczy. Tak, oczy były całkowitym przeciwieństwem. Ciemne, prawie czarne z szmaragdową rysą na lewym oku. Ona również była zatopiona w tekście książki.

Nagle bliźniaki usłyszały pukanie do drzwi.

- Proszę! - dzieci wciąż nie odrywały wzroku od książek.

- Harry, Carla obiad. - powiedziała pospiesznie opiekunka i wyszła szybko.

Potterowie spojrzeli się na siebie i jednocześnie zeszli z parapetów aby zejść na dół na obiad. Po nałożeniu sobie jedzenia usiedli przy jedynym wolnym stoliku i zaczęli jeść. Trzeba wspomnieć, że Harry i Carla nie mieli przyjaciół, kolegów, a nawet znajomych, gdyż większość się ich po prostu bała.

Ich spokój nie trwał jednak długo, ponieważ ze schodów zeszła grupka nastolatków, których rodzeństwo nigdy tutaj nie widziało.
Muszą być nowi.- pomyślała Carla.
Na oko wyglądali na piętnaście może szesnaście lat. Zmierzali oni właśnie w kierunku spokojnie jedzących siedmiolatków.

Nagle jeden z nich kaszlnął, ale nie dostał żadnej odpowiedzi.

- Wypad stąd bachory - warknął, a reszta wciągnęła gwałtownie powietrze. Chłopak ponownie nie dostał odpowiedzi. Postanowił, że musi działać na własną rękę. Chwycił mocno Carlę za ramię. Dziewczyna nie odwracając się nawet do niego, wycedziła.

- Puść. Mnie. - jej głos miał temperaturę zera, a nawet niżej. Harry natomiast jadł ze spokojem obiad, bo wiedział, że jego siostra doskonale da sobie radę z tym natrętem.

- Bo co? - chłopak chciał być zadziorny, ale w jego głosie można było wyczuć strach.

- Bo to jest moje ostatnie ostrzeżenie. - Brak reakcji. Carla postanowiła zmienić taktykę. Odwróciła się do nastolatka, uśmiechnęła się ciepło i delikatnie położyła swoją dłoń na jego - A teraz weźmiesz ode mnie swoją rękę i dasz spokój mi i mojemu bratu. Czy to jest jasne? - podczas mówienia jej głos był ciepły i jeździła ręką po jego dłoni, a wraz z ostatnim słowem jego ręka wydała okropny dźwięk. Chłopak zaczął krzyczeć i wić się z bólu na podłodze.

Veneti SpeculorumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz