Kociołek, różdżka i rudy przybłęda.

638 38 0
                                    

       Nastał pierwszy sierpnia, czyli dzień zakupów na Pokątnej. Pierwsza obudziła się Carla.

- Harry, wstawaj.

- Jeszcze chwilę.

- Nie to nie. Sama pójdę na zakupy.

- Ugh, już idę. - chłopak zaczął się podnosić z łóżka.

       Po niecałych dwudziestu minutach oboje byli gotowi. Poinformowali opiekunkę, że wychodzą i nie wiedzą kiedy wrócą.

- Czyli do Dziurawego Kotła?

- Tak. To tam. - brunetka kiwnęła głową w stronę ciemnego zaułka.

       Poszli do miejsca wskazanego przez Carlę. Rzeczywiście był tam szyld szukanego przez dzieci baru. Weszli do środka. Pomimo tłoku, w pomieszczeniu panowała spokojna atmosfera. Carla podeszła do mężczyzny za ladą.

- Dzień dobry. Czy mógłby nas Pan zaprowadzić na Pokątną?

       Harry zawsze podziwiał swoją siostrę za jej maski. Były one perfekcyjnie doszlifowane i dobierane do okazji. On też oczywiście miał takie, tylko nie tak idealnie wyuczone jak ona.

-  Ach, na pierwszy rok, mam rację? Mówcie mi Tom.- poszli na zaplecze gdzie znajdowała się ceglana ściana.- Zapamiętajcie kolejność.- i zaczął stukać różdżką w wybrane cegły.

       Już po chwili im oczom ukazało się chyba najpiękniejsze miejsce jakie kiedykolwiek widzieli. Jednakże, pomimo podziwu kryjącego się w dzieciach, twarz nie wyrażała kompletnie nic. Carla przybrała na ten wyuczony uśmiech i obróciła się.

- Dziękujemy Ci za pomoc Tom.

- Cała przyjemność po mojej stronie.

       Carla powróciła do swojego neutralnego wyrazu twarzy i zaczęli iść w kierunku wielkiego budynku, który miał być bankiem. Przeszli przez drzwi i podeszli do jednego ze stworów.

- Dzień dobry, ja i siostra chcielibyśmy dostać się do naszej skrytki.

- Nazwisko.

- Potter. - odpowiedzieli jednocześnie.

       W pomieszczeniu zapadła głęboka, niczym nie zmącona cisza.

- A czy państwo Potterowie mają klucz? - zapytał prześmiewczo golbin.

- Naturalnie - powiedział Harry i wyciągnął z kieszeni piękny złoty kluczyk.

- W takim razie proszę za mną.

       Udali się za goblinem i wsiedli w dziwny wagonik. Jazda wagonikiem nie należała do najprzyjemniejszych, ale jakość dojechali do skrytki numer 687.

- Klucz. - Harry podał goblinowi wymaganą rzecz.

       Po otwarciu drzwi ich oczom ukazał się widok, którego się nie spodziewali. Złoto sięgało od podłogi prawie, że do sufitu. Na środku był stół, na którym stały różne szkatułki, czarki, medaliony, książki i wiele innych. Znajdował się tam również rozpis wartości poszczególnych monet. Bliźniaki włożyły do sakiewki kilka garści złotych monet i kilka srebrnych. Następnie podziękowali goblinowi i wyszli z banku.

- Gdzie najpierw.

- Myślę, że po kufer.

        Tak jak powiedzieli, tak też zrobili. Udali się do sklepu z kuframi. Po długich poszukiwaniach znaleźli to czego szukali. Siedmiokomorowy, z czterema zamkami i możliwością nałożenie hasła. Zapłacili za dwa kufry i poszli do sklepu Madame Malkin.

Veneti SpeculorumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz