Kocham Jacka za to, że nigdy nie pyta. Rozumie.
- Oczywiście. - zatrzasnął za sobą drzwi i ruszył za mną korytarzem.
Odpowiedziałam mu o wszystkich dzisiejszych wydarzeniach z mojego punktu widzenia.
- Myślałam, że będzie ze mnie dumny albo chociaż zadowolony. Nie powinnam była tak na niego naskakiwać, ale gdyby chciał to by wiedział, dlaczego to zrobiłam. Nie zależało mu na tym a bynajmniej nie wykazywał chęci... To chyba tylko głupi bilet, tak? Poza tym chyba się zdenerwował o ten filmik z Matthew. - nie przestanę mówić, a Gilinsky tylko przytakuje.
- Nie wiem jak Ci pomóc... Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Nie potrzebuje pomocy. - uśmiecham się lekko. - Musze się wygadać.
- Obiecuję. - sięga po moją rękę. - Na paluszka?
- Na paluszka...
Jack nie wypuszcza mojej ręki. Splata swoje palce z moimi.
Chwilę idziemy w ciszy, która nawet mi nie przeszkadza.
- No to gadaj. Tak bardzo tego potrzebowałaś.
- W sumie, to chyba skończyłam.
- Serio? Nie po to składałem obietnicę do końca życia. - Jack teatralnie unosi ręce.
- Ta obietnica ma dla ciebie ważność do końca życia? - obserwuję go kątem oka.
- Przeważnie korzystam z innych obietnic, ale chyba w tych okolicznościach...
- Uroczo się kłopocisz.
- Istnieje takie słowo?!
- Nie obchodzi mnie to. - prycham.
Jack pochyla się i całuje mnie w policzek.
- Czy taka obietnica ma już dla ciebie dłuższą ważność? - szepcze mi do ucha.
* * *
Po hotelowych korytarzach chodziliśmy jeszcze dobre kilka godzin. Bawiliśmy się i biegaliśmy po wszystkich piętrach.
- Dobrze, że nikogo nie obudziliśmy. - rozglądam się, czy na pewno kogoś jeszcze nie ma w korytarzu. - Jack. To nie to piętro! Ja powinnam nas prowadzić.
Gilinsky unosi ręce, gestem obronnym.
- Proszę bardzo. Prowadź.
- Chcę spaać. - zawracam w drugą stronę w kierunku wind.
- To śpij.
- Tutaj? Na podłodze? Okay, przykryjmy się dywanem! - wywracam oczami.
- Jak jesteś śpiąca robisz się wredna.
- Dopisz to do listy moich wad. - dotarliśmy do windy, więc wciskam guzik przywołujący. - Czy istnieje w ogóle jakaś lista zalet Rosalie Espinosy?!
Wyżywam się na guziku.
- Nie molestuj go już tak. Oczywiście, że istnieje. Może kiedyś ją zobaczysz.
- Mhm. - wchodzę do windy ze spuszczoną głową. Jack się nie odzywa.
Słyszę chrząknięcie. Podnoszę głowę.
- Cameron?! Co ty tu...
- Chyba ja powinienem zadawać pytania. - zakłada ręce na klatce piersiowej.
- Czyżby? - odzywa się Jack.
Cam spogląda na niego bokiem.
- Ty się nie odzywaj. Johnson zrobił alarm, że Was nie ma.
- Wszystkim? - winda zatrzymuje się na trzecim piętrze.
Po co skoro nikogo...- Tylko nam dwóm. - z zewnątrz wyjawia się Shawn.
#
Gówniany, krótki i w ogóle ale macie xD
Do nauki się oddalam drogie dzieci moje ❤
I tak będę na twitterze, więc jak ktoś chce to piszcie do mnie **--** @xperfselenvx