✈Rozdział 6✈

3.3K 242 18
                                    

Kocham Jacka za to, że nigdy nie pyta. Rozumie.

- Oczywiście. - zatrzasnął za sobą drzwi i ruszył za mną korytarzem.

Odpowiedziałam mu o wszystkich dzisiejszych wydarzeniach z mojego punktu widzenia.

- Myślałam, że będzie ze mnie dumny albo chociaż zadowolony. Nie powinnam była tak na niego naskakiwać, ale gdyby chciał to by wiedział, dlaczego to zrobiłam. Nie zależało mu na tym a bynajmniej nie wykazywał chęci... To chyba tylko głupi bilet, tak? Poza tym chyba się zdenerwował o ten filmik z Matthew. - nie przestanę mówić, a Gilinsky tylko przytakuje.

- Nie wiem jak Ci pomóc... Przepraszam.

- Nie przepraszaj. Nie potrzebuje pomocy. - uśmiecham się lekko. - Musze się wygadać.

- Obiecuję. - sięga po moją rękę. - Na paluszka?

- Na paluszka...

Jack nie wypuszcza mojej ręki. Splata swoje palce z moimi.

Chwilę idziemy w ciszy, która nawet mi nie przeszkadza.

- No to gadaj. Tak bardzo tego potrzebowałaś.

- W sumie, to chyba skończyłam.

- Serio? Nie po to składałem obietnicę do końca życia. - Jack teatralnie unosi ręce.

- Ta obietnica ma dla ciebie ważność do końca życia? - obserwuję go kątem oka.

- Przeważnie korzystam z innych obietnic, ale chyba w tych okolicznościach...

- Uroczo się kłopocisz.

- Istnieje takie słowo?!

- Nie obchodzi mnie to. - prycham.

Jack pochyla się i całuje mnie w policzek.

- Czy taka obietnica ma już dla ciebie dłuższą ważność? - szepcze mi do ucha.

* * *

Po hotelowych korytarzach chodziliśmy jeszcze dobre kilka godzin. Bawiliśmy się i biegaliśmy po wszystkich piętrach.

- Dobrze, że nikogo nie obudziliśmy. - rozglądam się, czy na pewno kogoś jeszcze nie ma w korytarzu. - Jack. To nie to piętro! Ja powinnam nas prowadzić.

Gilinsky unosi ręce, gestem obronnym.

- Proszę bardzo. Prowadź.

- Chcę spaać. - zawracam w drugą stronę w kierunku wind.

- To śpij.

- Tutaj? Na podłodze? Okay, przykryjmy się dywanem! - wywracam oczami.

- Jak jesteś śpiąca robisz się wredna.

- Dopisz to do listy moich wad. - dotarliśmy do windy, więc wciskam guzik przywołujący. - Czy istnieje w ogóle jakaś lista zalet Rosalie Espinosy?!

Wyżywam się na guziku.

- Nie molestuj go już tak. Oczywiście, że istnieje. Może kiedyś ją zobaczysz.

- Mhm. - wchodzę do windy ze spuszczoną głową. Jack się nie odzywa.

Słyszę chrząknięcie. Podnoszę głowę.

- Cameron?! Co ty tu...

- Chyba ja powinienem zadawać pytania. - zakłada ręce na klatce piersiowej.

- Czyżby? - odzywa się Jack.

Cam spogląda na niego bokiem.

- Ty się nie odzywaj. Johnson zrobił alarm, że Was nie ma.

- Wszystkim? - winda zatrzymuje się na trzecim piętrze.
Po co skoro nikogo...

- Tylko nam dwóm. - z zewnątrz wyjawia się Shawn.

#

Gówniany, krótki i w ogóle ale macie xD 

Do nauki się oddalam drogie dzieci moje ❤

I tak będę na twitterze, więc jak ktoś chce to piszcie do mnie **--** @xperfselenvx

· Together || magcon ·Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz