,,Popatrz na ten wrak.
Jego włosy to bałagan, a on sam jeszcze nie wie kim jest.
Lecz nikt się nie spodziewa, że gwiazdy witają go z otwartymi ramionami. "(Obowiązkowo media)
Pov. Chase
Jasne linie drastycznie przecinały fioletową poświatę nieba. Wszystkie dzieciaki już się pochowały w domach w strachu przed wyładowaniem atmosferycznym. Tylko głupcy nie dbający o swoje zdrowie podążali w przemoczonych butach wzdłuż ulicy przy starej kamienicy.
Wśród wszystkich okien wcześniej wspomnianego budynku można było wyróżnić jedno. Przez szeroko otwarte okno można było ujrzeć bruneta w dużej bluzie z kapturem palącego papierosa.
Gdyby ktoś przyjrzał mu się z bliska mógłby zobaczyć jego zamglone oczy, które nie wskazywały w żadnym stopniu na to iż chłopak jest żywy. Wręcz przeciwnie. Gdyby nie dym systematycznie opuszczający jego usta możnaby było rzec iż ktoś postawił w oknie trupa.
Patrząc w horyzont czuł pustkę, która już dawno opanowała jego umysł. Ruchy zaczęły być schematyczne, a emocje sztuczne. Jego maski zaczęły same się nakładać bez jego ingerencji. Nie zdawał sobie nawet sprawy kiedy mijały dni pełne kłamstw. Bo tym właśnie był cały ten świat.
Kłamstwem.
Zgasił papierosa, oraz zamknął okno. Pod oknem pojawiła się lekka kałuża spowodowana dzisiejszą pogodą, ale dla niego nie było to teraz istotne. Jego mieszkanie było małe. Nie należał do nastolatków, którzy w pojedynkę mieszkają w pałacach z pięcioma łazienkami. Absurd. Jego mieszkanie składało się z małej sypialni, równie małej kuchni, całkiem sporego jak na jego metraż salonu i malutkiej łazienki. Nie potrzebował wiele.
Potrzebował spokoju.
Ściany były pokryte granatowymi i szarymi farbami, a podłoga była wyłożona ciemnym parkietem. Czarne meble i ciemnozielone zasłony podtrzymywały klimat tego miejsca. Nie miał żadnych obrazów, zdjęć czy medali na ścianach. Niezaprzeczalnie ogromnym atutem był wysoki sufit. W zasadzie wygląd mieszkania nie wskazywał w żaden sposób, ze jest ono zamieszkane. Pedantyczny porządek miał na to duży wpływ.
Chwycił plecak i szybko opuścił mieszkanie znajdujące się pod numerem 24. Schodząc po schodach można było zauważyć w pewnych miejscach farbę odpadającą od ściany lub świeżo wymienione okna. Kiedy opuścił kamienicę krople deszczu zaczęły na niego siadać, a zimny wiatr upewniał go w przekonaniu, że musi zajrzeć do apteki.
Na placu obok kamienicy pod drzewem stało jego auto. Jeep po ojcu. Trochę odmalowany ale nadal z historią i duszą. O to chodziło w autach, które mu się podobały. To nie był najnowszy model z salonu za pół miliona. To było auto , w które zostało włożone wiele serca, które widziało łzy i rozterki, widziało uśmiechy i zawstydzenie, to auto widziało historię której nie widziało żadne inne.
Dlatego żadne inne nigdy nie będzie jak to.
Uwielbiał słuchać muzyki podczas jazdy. Każdy kto go naprawdę znał wiedział, że jego schowek jest wypełniony płytami np: ,, The Neighborhood ".
Z głośników można było usłyszeć pierwsze słowa ,,R.I.P 2 My Youth" podczas gdy on płynnie zmieniał biegi. O tej porze był całkiem spory ruch na drogach co skutecznie utrudniało mu poruszanie się pojazdem. Rówieśnicy podążający wzdłuż chodnika jak zwykle byli uśmiechnięci. Grupy nastolatków śmiały się i zaciekle wymieniały się opiniami jakby miało to większy sens. Lubił obserwować ludzi, ale nie lubił gdy oni obserwowali jego.
,,Close my eyes and then cross my arms. Put me in the dirt, let me be with the stars"
![](https://img.wattpad.com/cover/271467385-288-k164607.jpg)
CZYTASZ
Asteroids
RomansaI kiedy tak na nie patrzyłam to zdałam sobie sprawę, że jesteśmy jak one. Ludzie cieszą się z naszych upadków, zwłaszcza gdy upadamy głośno. I być może też wtedy upadłam. Być może tak jak one nieświadomie poświęcałam się dla kilku uśmiechów. Lecz...