VI (cz.1)

88 6 5
                                    

Na 50 obserwujących robię wam playliste do asteroids na spotify więc OBSERWUJCIE to motywuje mnie chyba najbardziej<3

,,Twoje oczy, ah zielone oczy"

Dobry człowiek.
Ta dziewczyna jest dobra bo pomogła staruszce przenieść zakupy.
Ten Pan jest dobry bo wpłaca pieniądze na fundację.
Ten chłopak jest dobry bo przygarnął porzuconego pieska.
Ta Pani jest dobra, bo pomodliła się nad grobem zmarłego.
To dziecko jest dobre bo nie przeklina i je dużo warzyw.

Co tak naprawdę definiuje nas jako dobrych ludzi?

Czy to, że terrorysta odpuścił sobie napad na jedno z miast robi z niego dobrego człowieka?
Albo czy to że prześladowca dla odmiany przez kilka dni nie dręczył swojej ofiary zmienia go w dobrą osobę?

Czy istnieją dobre osoby, które robią za idealny przykład dla naszej populacji?
Czy jesteśmy wskazać kogoś naprawdę dobrego?

Fellie myślała, że bliska dobroci była Maya. Jej sąsiadka, która zawsze była skłonna użyczyć wszelkiego rodzaju artykułów spożywczych. Od cukru po jabłka przez jajka i cynamon. Jej pomoc często się przydawała przy weekendowych wypiekach. Zawsze w zamian przynosiła jej kilka babeczek, albo talerzyk ciasta.

To właśnie ona przed chwilą użyczyła Fellie dwa jajka do bananowych babeczek, które robi co weekend. Połowa pewnie i tak trafi do niej, bo nie będzie w stanie zjeść całej blachy. Lubiła piec, zwłaszcza w obecności muzyki. Wyciszało ją to i uspokajało.

Odgłosy miksera zakłócały ciszę panującą w mieszkaniu co oddało ją od myśli, że jest tu sama. Lecz taka była prawda.

Niedziela była dniem tygodnia, do którego Fellie zdecydowanie nie pałała sympatią. Niedziela oznaczała zbliżający się poniedziałek, a poniedziałków nie lubiła szczególnie. Weekendy mimo, że samotne to były spokojne a to właśnie spokoju było jej potrzeba.

Przelewała masę do foremek będąc całkowicie pochłonięta czynnością nie skupiając swojej uwagi na niczym innym. Blache z zawartością włożyła do piekarnika sprawdzając kilka razy czy napewno ustawienia są prawidłowe.

Odwróciła się na pięcie z zamiarem udania się do pokoju i obejrzenia jakiegoś serialu, ale widok jaki została skutecznie jej to uniemożliwił.

-Lubisz bawić się w pielęgniarkę, prawda?

Fellie nigdy nie podejrzewała, że któregoś dnia zastanie Chease'a powoli wykrwawiajacego się w jej salonie. Chłopak przyciskał rękę do swojego brzucha nie zwracając uwagi na to, że kończyna była już cała we krwi. Był lekko zgięty do przodu i choć nie prezentował się najlepiej fizycznie to jego mimika nie okazywała w żadnym stopniu, że chłopak cierpi.

Nie zwracając uwagi na zdziwienie dziewczyny Chease zaczął zbliżać się w kierunku kanapy. I to wystarczyło żeby Fellie odżyła i ruszyła szybkim krokiem w stronę chłopaka.

-Zaczekaj, nie możesz się tak gwałtownie ruszac!-powiedziała na jednym wdechu spanikowana nastolatka.

On tylko spojrzał na nią uważnie i pochylił się powoli w stronę sofy. Dziewczyna szybko ruszyła w jego stronę i obejmując go jedna ręką w pasie a drugą podtrzymując jego ramię pomogła mu usiąść.

Wyglądał fatalnie.

Jego łuk brwiowy krwawił obficie tak samo jak warga. Na jego żuchwie można było zobaczyć mnóstwo siniaków tak samo jak pod jego okiem. Ubranie już dawno przesiąkło krwią na barkach gdzie prawdopodobnie znajdowało się spore rozcięcie. Najgorzej wyglądał brzuch gdzie krwawienie nie ustawało.

AsteroidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz