,,Złamałem wszystkie moje kości tamtego dnia znajdując Cię płaczącą nad jeziorem. "
Strach opanował każdą komórkę mojego ciała. Nie miałam pojęcia w jaki sposób mogę się uwolnić i jak powinnam postąpić. Zostałam wepchnięta na stary korytarz nadal mając zakryte usta.
-I jak? Było warto?- zapytał chłopak co można było wywnioskować po jego głosie. Nadal nie miałam pojęcia kim może być ta osoba, ale najwyraźniej jego gniew nie zwiastował nic dobrego.
-Będziesz grzeczna?-ponownie zapytał, a ja energicznie pokiwałam głową na tak. Chłopak zdjął swoją dłoń z moich ust, oraz puścił mnie dzięki czemu byłam zdolna się odwrócić. Nie byłam szczególnie zdziwiona widząc przed sobą Chase'a. Chłopak był wyraźnie zdenerwowany.
Kurde.
-W domu Cię nie nauczyli, że się nie podsłuchuje?- zapytał już wyraźnie będąc na skraju opanowania.
Zabolało. Bardzo.
To nie jest kolejna historia o dziewczynie bitej przez rodziców, lub skrzywdzonej przez chłopaka. To nie historia gdzie ojciec alkoholik (lub matka) znęca się nad córką. To nie jest także historia gdzie główna bohaterka jest wychowywana przez babcię.
Nie.
To historia gdzie młoda dziewczyna bez rodziny stara się unieść bagaż doświadczeń którym została obciążona.
Tą dziewczyną jestem ja, jak możecie się już zapewne domyśleć.
-Jak widać nie. -odpowiedział sam sobie chłopak jednocześnie wzbudzając mnie z natłoku myśli. To dobrze.
-Czego chcesz? -zapytałam cicho nie mając siły na głośniejszy ton. Będąc cicho nikogo nie prowokujesz, nie rzucasz się w oczy. Albo po prostu się bałam. Bałam się, że on się zdenerwowuje. Bałam się, że wybuchnie I nie zapanuje nad sobą. Bałam się go. Po prostu się bałam.
-Ostrzec cię. Jeśli dowiem się, że ktokolwiek, kiedykolwiek powtórzył coś co dziś mogłaś się dowiedzieć z mojej rozmowy to cię zniszczę Cię. Zniszczę Cię, rozumiesz? Mam ważniejsze sprawy na głowie niż bieganie za jakimś dzieciakiem.
Wszystko fajnie tylko, że ja usłyszałam z ich rozmowy chyba dwa zdania. Dwa zdania, z których a) nic nie zrozumiałam b) nie były chyba zbyt istotne w ich rozmowie.
Po tych słowach chłopak odszedł zostawiając mnie w szoku. Nie byłam w stanie pojąć dlaczego on się tak zdenerwował skoro ja tak naprawdę nie byłam zdolna powiedzieć nikomu nic ciekawego na jego temat. Nic. Tym bardziej jeśli chodzi o jego rozmowę z chyba kolegą. Cokolwiek.
Po upływie chwili postanowiłam wracać na lekcje. Byłam już pewna, że jestem spóźniona. Co za tym idzie? Wchodząc do sali zwrócę niepotrzebną uwagę na siebie. Naprawdę tego nie lubię.
Wchodząc do sali powiedziałam ciche dzień dobry i jak najszybciej potrafiłam zajęłam swoje stałe miejsce w ostatniej ławce przy oknie.
Lekcja minęła mi szybko. Co bardzo mnie cieszyło zważywszy chociażby na to, że to były ostatnie zajęcia na dziś.
Wracając do domu naszło mnie na wspominki. Zdałam sobie sprawę, że dawno nie byłam nad jeziorem, miejscem strasznie dla mnie wyjątkowym. Nie zwlekając wiele skręciłam w las obok domu i zaczęłam się kierować w stronę jeziora.
Było tam tak jak dawniej. Zbiornik wodny odbijał promienie słońca tworząc krajobraz, którego nie da się zapomnieć. Niska trawa w akompaniamencie z różnokolorowymi kwiatami wyglądała jak wyciągnięta z bajki o wróżkach lub elfach. Motyle latały nad taflą jeziora dopełniając cały ten widok.
Było dokładnie tak samo jak dawniej. I to bolało najbardziej.
Zawierający dech w piersiach widok nie był w stanie zastąpić pustki, którą nagle poczułam. Nie był w stanie uspokoić napływu emocji. Nie był w stanie wymazać moich wspomnień tak ściśle powiązanych z tym miejscem.
Nagle zaczęłam biegać po trawie. Zaczęłam się śmiać. Zaczęłam kręcić się wokół własnej osi nadal głośno się śmiejąc.
Nawet nie wiem kiedy mój śmiech z radosnego przemienił się w histeryczny. Nie mam pojęcia, w którym momencie zaczęłam nerwowo chodzić w przód w tył szarpiąc za moje włosy.
Zaczęłam krzyczeć i kręcić się wokół właśnie osi, ale nie tak jak poprzednio. Zaczęłam obracać się jak opentana na zmianę z nerwowym marszem.
Nagle siadłam wybuchając płaczem.
Nie wytrzymałam.
Usiadłam na brzegu jeziora nadal głośno płacząc. Jak w transie dotknęłam stopą tafli wody. Mój płacz zastąpił ponownie histeryczny śmiech.
Gdyby ktoś w tym momencie mnie zobaczył to prawdopodobnie by uciekał.
Woda sięgała mi do pasa, a ja nie przestałam wchodzić głębiej. Przyśpieszyłam i zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej czasem.
Nagle zabrakło mi gruntu pod nogami. Weszłam w jakąś dziurę. Wiecie co było najśmieszniejsze?
Nie potrafię pływać.
Zaczęłam szybko machać rękami i starałam się wypłynąć na powierzchnię ale bezskutecznie.
Nadal machałam rękami i starałam się stopą znaleźć gdzieś grunt ale nadal bez jakiegokolwiek skutku. Zimna woda w dalszym ciągu otulała moje ciało, a panika z każdą sekundą wzrastała.
Nie panikuj. Ile te słowa znaczyły w rzeczywistej sytuacji? Jaką wartość miały dla osoby, której z każdą sekundą zaczynało brakować powietrza? Powiem wam. Były bezużyteczne.
Nagle udało mi się odnaleźć miejsce gdzie było więcej ziemi. Gwałtownie się wynurzyłam i nabrałam powietrza jakby miałby to być mój ostatni oddech. Nadal będąc w szoku rozejrzałam się dookoła jakby nie mogąc uwierzyć w to co się przed chwilą stało.
Nie wiem ile to trwało. Może minutę, może pół. Ale dla mnie trwało to jak kilka godzin. Będąc pod wodą czułam się jakby czas płynął wolniej. Adrenalina zmieniła się ponownie w pustkę.
Jakby w transie wyszłam powoli z jeziora i skierowałam się w stronę domu.
Ostatni raz obróciłam się w stronę jeziora upewniając się, że nie tkwię już pod jego taflą.
Odwracając wzrok zauważyłam kogoś. Przyjrzałam się tej osobie nie mogąc uwierzyć czy naprawdę ktoś tam jest.
Nie myliłam się.
On tam stał.
Stał wpatrując się we mnie swoimi tęczówkami, z których można było wyczytać tylko pustkę.
Zastanawiałam się czy dam radę napisać dziś rozdział ale kiedy zobaczyłam gwiazdki od deponia to uznałam, że nie mogę was zostawić w dzień dziecka bez rodziału. Strasznie Ci dziękuję, ogromnie mnie zmotywowałaś. Dziękuję też każdemu kto to czyta. Jesteście niesamowici.
Dużo miłości
Vanlnyn
![](https://img.wattpad.com/cover/271467385-288-k164607.jpg)
CZYTASZ
Asteroids
RomanceI kiedy tak na nie patrzyłam to zdałam sobie sprawę, że jesteśmy jak one. Ludzie cieszą się z naszych upadków, zwłaszcza gdy upadamy głośno. I być może też wtedy upadłam. Być może tak jak one nieświadomie poświęcałam się dla kilku uśmiechów. Lecz...