Niespodziewana Wizyta

248 24 2
                                    

Rozpadał się deszcz, miałem złe przeczucia.  Wziąwszy parasolke wyszedłem na wioskę idąc coraz bardziej miałem źle przeczucia. Nagle poczółem smród rozkładającego  się czegoś. Poszedłem za nim, okazało iż były to ciała ANBU, byłem zszokowany. Trójka ANBU została brutalnie zamordowana. Do tego byli to moi najlepsi koledzy  z ANBU. Kto mógł to zrobić?. Zacisnąłem lewą rękę w pięść. Przypomniały mi się słowa lisa.

-Naruto.... Jak mogłeś? - rzekłem sam do siebie, czyli już zaczął a może grozili mu. Muszę powiadomić Hokage o śmierci ANBU. Nie nie mogę złapią go. Szlag by to trafił. Poprostu złoże mu osobistą wizytę. Westchnąłem oburzony. Nie wiedziałem co mam robić. Jeśli pójde z nim będę widział zamordowane ciała tych ludzi  a także Hokage. Czy mam zdradzić Konohagure i iść z nimi. Przemierzyłem ulicę w  konichagure z parasolka  w poszukiwaniu domu lisa czyli Naruto. Aż dotarłem do jego domu a jak go znalazłem iż  po jego chakrze. Zapukałem do drzwi.

Pov. Naruto

Skonczyłem sprzątać, jak i myć  katanę jak i zakrwawione me cichy już się spaliły. Nagle usłyszałem pukanie zlękniony chciałem dobyć katany jednak wyczułem znaną mi chakrę należąca do Kakashiego. Zarumieniony  pod maską podszedłem  do drzwi chwyciłem klamkę. Usłyszałem jegu głos.

-Uzumaki Naruto wpuść mnie, to ja Kakashi. Musimy porozmawiać.

-już otwieram - miałem przeczucie iż już wie. Wziąłem wdech i wydech otworzyłem drzwi, moim ocza ukazał się sensei był zły. Widziełem to wpuściłem go.

-witaj sensei czym zawdzięczam twoją wizytę o tak późnej porze.

-Dobrze wiesz o co chodzi Naruto ! - podniosłem lekko głos krzyżując ręce w piersi.

-Nic nie rozumiem, czamuż sensei jest taki wścuekły.

-Zabiłeś ANBU dlaczego?

Popatrzałem się na senseia

-Może sensei się czegos napije? - byłem zszokowany, jakim cudem się dowiedział usiłowałem zmienić temat.

-Naruto - odparłem stanowczo - napije się jeśli odpowiesz mi na to pytanie z przed chwili - wskazałem palcem na niego oburzony - Nie Zmieniaj tematu, jeśli mi nie wytłumaczysz powiem wszytko Hokage.

-sensei mnie szanatażuje?! Nie masz prawa mnie szantażować.

-Hmm...?a ty nie masz prawa zabijac niewinnych osób.

-Oni się na mnie rzucili - opowiedziałem o wszytkim Kakashiemu był w szoku, jednak uwierzył mi gdyż mówiłem prawdę.

-Rozumiem - westchnąłem chwytając sie za czoło  i przez  chwilę masowałem sobie je aby się uspokoić.

-sensei podjęłeś decyzje - zapytałem go już spokojnie i podałem mu herbatę. Sam usiadłem do stołu w Kuchni - Śiadaj a nie tak stoisz.

Pov. Kakashi

Obawiałem się tego pytania. Nie podjąłem decyzji jeszcze nie byłem zdecydowany, to dla mnie ciężkie.

-Niestety nie Naruto, nie podjęłem jeszcze decyzji. - posmutjiałem miałem rozdarte serce.

-Jesteś słaby, wielki Hatake Kakashi sharingan legenda,jest słaby w podjęciu takiej prostej decyzji .-wziąłem łyk herbaty.

-Może i masz rację jestem słaby, nie zdołałem uratować nikogo z mojej rodziny a także przyjaciół. Pozwoliłem by Rin zginęła a także Obito, mój ojciec i Minato sensei oraz kushina. Jak ty to robisz? Zabijasz od tak sobie hmm?

Pov. Naruto

Spojrzałem się na niego, mój wyraz twarzy wykazywał pustkę jednak nie było tego widać gdyż miałem moją u kochaną maskę lisa .

-Cóż sensei, co się stało to się nie odstanie. Jak to robie?, pytasz się mnie. Odpowiedź jest bardzo prosta. Nie ma we mnie już człowieczeństwa a jeśli jest to tylko minimalnie. Jednak coś tam jest. Ja poprstu jestem maszyną do zabijania, jinjurikim lisiego demona.

-N-naruto.... - byłm zszokowany pierwszy raz zabrakło mi jakże mądrych argumentów. Pierwszy raz nie byłem wstanie nic z siebie wykrztusić. On był pochłonięty mrokiem jak i Sasuke jedmkaże on był bardzo mocno  pochłonięty tym strasznym mrokiem. Pogrążony w. Samotnosci, bólu i wszystkich najgorszych uczuć  jakie są możliwe na tym swiecie .



Chłopak w czerni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz