9

606 32 7
                                    


Steve włączył jakiś film, ale ona kompletnie nie mogła skupić się na jego fabule. Jej myśli krążyły wokół Thora, który obiecał dowiedzieć się jak najwięcej o zmianach, które w niej zachodziły.

Było późno w nocy i mimo iż była niesamowicie zmęczona, wiedziała, że nie zmruży oka w przeciwieństwie do Rogersa, który przysypiał na siedząco.

— Idź spać, obudzę cię, kiedy mój brat wróci. — szepnęła, zapewniając go, lecz wiedziała, że nie będzie miała serca go obudzić, gdy już zaśnie.

— Nie, nie jestem zmęczony, ja tylko... — urwał, kładąc się bardziej na łóżku. — tylko na chwile, dobrze? — wymamrotał, nie licząc na odpowiedź.

Z lekkim uśmiechem położyła dłoń na jego miękkich włosach, przeczesując je delikatnie. Blondyn pewnie nie do końca świadomie wtulił głowę w jej brzuch. Livia poczuła przyjemne ciepło rozchodzące się po jej ciele.

W pokoju zrobiło się całkiem ciemno, gdy telewizor wyłączył się od braku interakcji. Nie była pewna ile czasu minęło odkąd Steven zasnął, ale ona wciąż wytrwale odpędzała zmęczenie, zadręczając się myślami.

Wstała, wyplątując się z objęć kapitana i ruszyła do wyjścia, herbata była czymś, na co miała ochotę.

Zalewała kubek wrządkiem, gdy po salonie rozszedł się znajomy błysk oznaczający przybycie Thora na ziemię. Porzuciła to co robiła i szybko wyszła na spotkanie z bratem. Po jego minie nie była w stanie wywnioskować jakiego rodzaju wieści przynosi.

Rozsiedli się przy wyspie w kuchni. Livia uporczywie wpatrywała się w długowłosego, czekając aż zacznie mówić.

— Mój przyjaciel, Heimdall, opowiedział mi o kobiecie, bogini. Władała wszystkimi żywiołami przez długi czas, do momentu aż jeden nich nie zakorzenił się w niej na stałe. Miała na imię Calia i otrzymała dar władania powietrzem. — opowiadał — To był pierwszy i do tej pory jedyny taki przypadek.

— Miała? — dopytywała się brunetka.

— Nie żyje, już od dawna. — zawahał się. — Ona była twoją matką.

Otworzyła szerzej oczy, Odyn nigdy nie opowiadał jej o rodzicielce, kiedy raz o nią zapytała, wyszedł i długo jej nie odwiedzał, więc nigdy więcej nie próbowała.

Milczała chwile, próbując przetworzyć informacje.

— Wiesz coś jeszcze? — zapytała z nadzieją.

— Masz w sobie potężną moc, musisz nauczyć się nią władać, żyć z nią w zgodzie. Ogień jest niebezpieczny i nieprzewidywalny nie możesz dać mu sobą zawładnąć, bo zmieni cię na gorsze, ale wydaje mi się, że już to wiesz. — uśmiechnął się, jakby to, co właśnie powiedział, nie miało żadnego znaczenia.

— Dziękuje, za wszystko bracie. — uśmiechnęła się.

Gdy już miała wyjść z kuchni, przystanęła na chwilę.

— Thorze, jak umarła moja matka? — spojrzała na niego.

— Niestety tego nie wiem. — odrzekł smutno.

Kiwnęła głową i udała się do swojego pokoju.

***

Poderwała się na łóżku, biorąc głębokie wdechy i na zmianę otwierała i zamykała oczy. Koszmary nawiedzały ją niezwykle rzadko, ale jak już się zdarzały były tak realne, że aż wstrząsające dla brunetki.

Całe jej ciało niemal płonęło, aż dziwiła się, że jej pościel nie zamieniła się w popiół. W pokoju zrobiło się niesamowicie duszno a przez to, że mieszkała na czterdziestym którymś piętrze, okien nie dało się otworzyć lub nawet uchylić.

Goddess // Steve RogersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz