Drogi pamiętniczku...
- Będzie nam potrzebny Serpentio. Przyda nam się moc drugiej szansy - powiedziałam do Czarnego Kota, unikając pocisków superzłoczyńcy.- Sprowadzisz go tu?
Oczywiście zrobiłabym to sama, tyle że tym razem, to ja byłam na celowniku złoczyńcy, który wyjątkowo się na mnie uwziął. Próbowałam pozbyć się go od dłuższego czasu, jednak nie dał mi spokoju nawet przez chwilę. Wyjątkowo to mnie bardzo chciał zniszczyć, bo Czarnego Kota prawie nie tykał. Więc to jego musiałam prosić o sprowadzenie pomocy, gdyż gdybym ja to zrobiła, złoczyńca z pewnością ruszyłby za mną.
-Już się robi, moja Kropeczko - nawet nie zdążyłam zareagować bo złoczyńca ruszył w moją stronę.
-Świetnie - odskoczyliśmy na bok, chowając się złoczyńcy.
Dałam mu szybko miraculum węża, a on schował je do kieszeni swojego kostiumu.
Zaakumizowany już nas znalazł, kolejne pociski leciały w moim kierunku. Choć był dosyć daleko, to jego pociski dosięgały nas (a raczej głównie mnie) bez problemu.
- To chłopak, który mieszka w łodzi na brzegu Sekwany- chciałam się upewnić czy wie do kogo ma iść .- Ma niebieskie końcówki, nie rozstaje się z gitarą, wysoki, przystojny, super słodki...- oj, zagalopowałam się - Um... Na pewno go rozpoznasz. Leć już.
Spojrzałam na Czarnego Kota, ale on ani drgnął. Ciężko było rozszyfrować emocje, które wystąpiły na jego twarzy.
- PRZYSTOJNY? Pff, proszę cię - zakpił.- Każdy wie, że jestem co najmniej jakiś milion razy bardziej przystojniejszy od niego. To widać na pierwszy rzut oka. W porównaniu do mnie on nie zasługuje na miano nawet dobrze wyglądającego.
Przewróciłam oczami. Skromny jak zawsze. Przynajmniej mam pewność, że wie, o kogo chodzi.
- Kocie! Idź już! Mamy akumę do pokonania!
Błyskawicznie skoczyłam do niego, i osłoniłam go moim jo-jo przed pociskiem, bo on ani drgnął. Gdyby nie ja nie byłoby już co z niego zbierać.
- Kocie!
- I super słodki? Jeszcze czego! Prawdziwa słodycz stoi tu przed tobą, m'lady. Tylko popatrz w moje słodkie oczka i spróbuj im się oprzeć. To niemożliwe. Poza tym to koty są słodkie i kochane. Wszyscy kochają koty. A obślizgłych węży nikt nie lubi.
- Wątpię Kocie. Widzę, że nie mogę cię o nic proś...- nie było dane mi dokończyć, moc wroga niemal mnie dosięgła.
- Uważam, że go nie potrzebujemy w naszym duecie, m'lady. Doskonale sobie razem radzimy. Bez niego. - rzekł obrażonym tonem, i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Oh, doprawdy? Może byśmy go nie potrzebowali, gdybyś mi łaskawie pomógł!
- Wiem! Po co nam on, skoro mamy mnie! Ja mogę włożyć to miraculum! - jednak gdy spostrzegł moje wściekłe spojrzenie, zrezygnował z tego pomysłu.
- Wiesz, że dla ciebie nauczyłbym się grać na gitarze? - powiedział jeszcze zanim odszedł.
- Idź!
Po chwili wielce oburzony wrócił z Serpentionem.
Podczas gdy ich nie było, przyjrzałam się złoczyńcy. Z tego, co wywnioskowałam, fioletowy motyl skrywał się w bransoletce na nodze.
CZYTASZ
Ladybug's diary // Miraculum
FanfictionTak na co dzień jestem Marinette, zwyczajna dziewczyna ze zwyczajnym życiem. A przynajmniej takie je pamiętam. Marinette prowadzi zwyczajne nastoletnie życie. Pewnego dnia znajduje w pokoju tajemniczą, różową w białe kropki szkatułkę. Gdy udaje się...