6. Dinozaury na łyżwach i takie tam

324 25 34
                                    

Drogi pamiętniczku...

- Słyszałaś coś o balu przebierańców na lodowisku? - zapytał koci bohater, któregoś razu podczas patrolu.

- Coś mi się obiło o uszy. - odparłam.

W mojej szkole był to temat nr 1. Od paru dni o niczym innym nie rozmawiano. Co najmniej połowa szkoły planowała tam pójść.

- A wybierasz się? - kontynuował.

- Nie.

W zasadzie miałam tam pójść z przyjaciółką, ale okazało się, że w tym samym czasie jej siostra miała bardzo ważną walkę i zależało jej, aby rodzina z nią była. Dlatego lodowisko odpadło.

- Świetnie się składa! To może ty i ja, pójdziemy razem? - zapytał z wielką nadzieją w oczach.

- Zapomnij.

Niby jak on to sobie wyobraża? Okej, przebralibyśmy się, powiedzmy, że mielibyśmy jakąś maskę na całej twarzy, więc nie zdradzilibyśmy swoich tożsamości. Ale nie chroniłaby nas żadna magia. Co jeśli w pewnym momencie maska się zsunie? Lub stanie się coś jeszcze gorszego? Nie mogę tak ryzykować.

- Ale, m'lady... Czyżbyś nie lubiła lodu? Albo - co gorsza - balów?

No tak, nie byłby sobą gdyby tak po prostu odpuścił. Nigdy nie odpuszcza. W końcu to Czarny Kot.

- Nie, nie o to chodzi. Wiesz, sekretne tożsamości i takie tam.

- Spokojnie wszystko przemyślałem, m'lady. To bal przebierańców, więc gdybyśmy zjawili się jako superbohaterowie, to nie zwrócilibyśmy na siebie większej uwagi, bo każdy by pomyślał, że to nasze kostiumy. Ale co to za bal przebierańców, gdybyśmy mieli iść przebrani za siebie? Zero zabawy. Dlatego możemy włożyć na własne kostiumy jakieś przebranie, na przykład moglibyśmy być dinozaurami a pod przebraniem wciąż Biedronką i Czarnym Kotem.

- No nie wiem, Kiciusiu... - dalej nie byłam co do tego pomysłu przekonana, w końcu mamy bronić Paryż, a nie łazić na bale. Choć z drugiej strony nawet superbohaterowie powinni się czasem dobrze bawić. - Jakoś nie uśmiecha mi się wizja siebie w stroju dinozaura.

- Proszę m'lady... Nigdy nie byłem na balu przebierańców .- złożył ręce w błagalnym geście, bym zgodziła się z nim pójść.

I tym argumentem mnie przekonał.

Jak to możliwe, że nigdy nie był na balu przebierańców? Chociażby w przedszkolu. Z wilkami się chował czy jak?

Najpierw huśtawka, teraz to?

Kim był ten chłopak bez dzieciństwa?

Nigdy nie biegał po sali w stroju Spidermana, bawiąc się w berka z zombie. Nigdy nie tańczył razem z kowbojem, czarodziejem, księżniczką i tygrysem kaczuszek w kółeczku.

A to jest coś, co TRZEBA przeżyć.

A skoro mój Kotek tego nie przeżył, to moim obowiązkiem jest mu to zapewnić, choćby nie wiem co.

Choć w sumie teraz biega po dachach Paryża w stroju kota, bawiąc się w berka ze złoczyńcami. Więc to uczucie nie jest mu do końca obce.

- I wiem, że to już jutro, ale strojem się nie przejmuj. Załatwię nam coś.

- Tylko wybierz coś nierzucającego się w oczy. Do jutra - rzuciłam i zaczepiłam jo-jo o jakiś dach, szykując się do skoku. - A i jeszcze jedno, to nie randka.

Ladybug's diary // MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz