Drogi pamiętniczku...
- Kocie teraz! - krzyknęłam do mojego partnera.
- Kotaklizm! - usłyszałam za sobą i ujrzałam fioletowego motyla wznoszącego się w niebo.
Szybko złapałam go do jo-jo i oczyściłam.
- Pa, pa, miły motylku.
Następnie jak zwykle użyłam mocy niezwykłej biedronki i całe miasto wróciło do ładu.
I tak oto Biedronka i Czarny Kot kolejny raz uratowali Paryż.
- Zaliczone! - wspólnie przybiliśmy żółwika.
Nasze miracula zasygnalizowały, że nasz czas dobiega końca. Zostało mi jeszcze mniej czasu niż Kotu.
- To ja lecę! - powiedziałam, a Kot posmutniał.
- Do następnego, Kropeczko - uśmiechnął się i puścił mi oczko.
Po tych słowach odbił się na swojej lasce i tyle go widziałam.
Przemieniłam się. Ze względu na ładną pogodę spokojnie wracałam do domu spacerkiem już jako normalna dziewczyna. Tikki schowana w mojej torebce zajadała się malinowymi makaronikami. Kiedy w końcu dotarłam do domu, złapałam za książkę i wyszłam na balkon, by poczytać książkę na leżaku.
Oderwałam chwilowo głowę znad książki, a moją uwagę przekuło coś (a raczej ktoś) czarnego parę dachów dalej.
Czarny Kot. Co on tu robił?
Myślałam, że wrócił do domu od razu po misji tak jak ja. Jednak on miał chyba inne plany.
Obserwowałam go przez chwilę. Nie ruszał się. Był pogrążony w swoich myślach. Wpatrywał się w jakiś odległy punkt swoimi smutnymi oczami.
Nie wiedziałam, co siedzi w głowie tego dachowca, co przeżywa, kim jest. Jedyne, co wiedziałam na pewno to, że muszę z nim teraz być, jakoś mu pomóc.
- Tikki, kropkuj! - wypowiedziałam magiczne słowa.
Ruszyłam w stronę mojego Kotka. Wylądowałam na dachu obok niego, tym samym wyrywając go z myśli.
- Hej, Kotku - przywitałam się, choć widzieliśmy się dosłownie chwilę temu.
- Co sprowadza tu moją Niezwykłą Biedronkę? - uśmiechnął się szeroko.
Był smutny. Starał się to zakryć szerokim uśmiechem, co prawie mu się udało. Jednak oczy go zdradziły. Wystarczyło w nie spojrzeć, by ujrzeć wszystkie nieszczęścia i ból, jaki ten chłopak odczuwa.
Podeszłam do niego i przytuliłam go najmocniej, jak umiałam. Starałam się objąć go całego moimi ramionami, lecz niestety moje ramiona były za małe.
- Ty. - szepnęłam mu do ucha, ściskając go jeszcze bardziej.
- Możemy tak chwile zostać, m'lady? - zapytał Kot.
- Oczywiście.
Było przyjemnie. Nawet bardzo. A on naprawdę tego potrzebował. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy ostatni raz ktoś go przytulał.
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć? - odparłam. - Oczywiście jeśli chcesz. Bo wcale nie musisz. Jeśli nie chcesz to w porządku, po prostu tu będę. Albo jak chcesz zostać sam, to już sobie idę.- odsunęłam się od chłopaka, nie chcąc mu przeszkadzać.
CZYTASZ
Ladybug's diary // Miraculum
Hayran KurguTak na co dzień jestem Marinette, zwyczajna dziewczyna ze zwyczajnym życiem. A przynajmniej takie je pamiętam. Marinette prowadzi zwyczajne nastoletnie życie. Pewnego dnia znajduje w pokoju tajemniczą, różową w białe kropki szkatułkę. Gdy udaje się...