16. Kropeczka?

360 24 31
                                    


Wróciłam do domu wściekła i smutna jednocześnie. Dałam się trochę za bardzo ponieść emocjom. Naskoczyłam na niego, nie dając mu nawet szansy na wyjaśnienie. I co miało oznaczać "Dalej nie wiesz, kim jestem"? Czy moje przypuszczenia okazały się trafne? Czy rzeczywiście to on jest Czarnym Kotem? Jeśli nim był, to dlaczego nie mógł mi tego po prostu powiedzieć?

Rzuciłam się na szezlong, mając ochotę krzyczeć ze złości. Jednak mój wzrok padł na pamiętnik, który zostawiłam na biurku. W wyniku frustracji wzięłam dziennik i rzuciłam nim o ścianę. Pamiętnik upadł i otworzył się na ostatniej stronie. Nie zauważyłam wcześniej, że jest coś na niej zapisane.


Droga ja z przyszłości...

 Piszę to, ponieważ  nie wiem kiedy nadejdzie najgorszy moment w moim życiu a wolę się na to przygotować. A mianowicie stracę pamięć. Nikt nie wie, kiedy ta chwila nadejdzie, ale jedno jest pewne. Kiedyś nadejdzie.

Kiedyś będę zmuszona zrzec się miraculum. Zrzec się Tikki. Zrzec się szkatułki z miraculami. Zrzec się roli strażnika. Zrzec się Biedronki. Zrzec się mojego drugiego świata.

Zapomnę wszystko. (A przynajmniej jedno z moich dwóch żyć.)

Zapomnę o wszystkich walkach z superzłoczyńcami. Zapomnę o miraculum i kwami. O mistrzu Fu. Zapomnę o wietrze we włosach podczas skakania z dachu na dach. Zapomnę o wszystkim, co dokonałam. Zapomnę o wszelkiej magii.

A przede wszystkim zapomnę o Czarnym Kocie. Moim partnerze. Miłości mojego życia. Człowieka, który cały mi się oddał i któremu cała oddałam się ja. Zapomnę o wszystkich wspólnych chwilach. Zapomnę o tym, że go kocham.

Zostanie zwyczajnie wymazany z mojej głowy. Tak jakby nigdy nie istniał. Jakby nasza miłość nigdy nie istniała.

Choć odzyskanie pamięci jest niemożliwe, to wiem, że to nas nie rozdzieli. Dalej będziemy razem. Po prostu będziemy musieli przebić się jeszcze raz przez mur, który nas dzieli. Będziemy znowu razem. Obiecał mi to. Co prawda dalej nie znam jego tożsamości, ale jeśli kręci się obok ciebie jakiś blondyn to wiedz, że to bez wątpienia Czarny Kot. Musisz wiedzieć, że bez opamiętania kochasz tego głupiego dachowca. Jesteś jego panią, a on jest twoim kotem.

Więc jeśli to czytasz, są tylko trzy możliwości:

a) jesteś Biedronką,

b) jesteś Czarnym Kotem, któremu dałam pamiętnik, a ten nie mógł się powstrzymać i oczywiście wszystko przeczytał, bo czemu nie,

c) jesteś naszym przyszłym dzieckiem.



Tak, Marinette Dupain-Cheng, jesteś Biedronką. Choć biorąc pod uwagę, że umieściłam to na samym końcu, to pewnie już się domyśliłaś.

Choć pamięci nie odzyskasz, to mam nadzieję, że pamiętnik pomógł ci dojść do tego kim jesteś. I jak wyglądało twoje życie. I jak ważny dla ciebie był pewien pechowy Kot.

W zasadzie sama nie wiem, co mogłabym tu jeszcze napisać. Nie wiem, jak życie się potoczy i jak wygląda twoja sytuacja. Ale skoro już wiesz, że wszystko, co tu przeczytałaś, należało do twoich wspomnień, to mam jedną ogromną prośbę - nie zrezygnuj z Czarnego Kota. Nie pamiętasz, jak bardzo go kochasz, ale wiedz, że da ci nieograniczone szczęście.

Więc teraz pozostała ci ostatnia misja, nosząca nazwę 'Czarny Kot'. Proszę, nie zepsuj jej. Choćby nie wiem, co się stało, walcz o niego.

★★★★★


Na samym końcu strony spostrzegłam dopisek jakimś innym pismem:

PS. Marinette, Twoim Czarnym Kotem jest Adrien Agreste (tak, to ten przystojny model, z którym chodzisz do klasy). Chciałem to tylko sprostować, żeby nie było żadnych nieporozumień. Także weź sobie do serca swoje słowa, bo chciałbym podkreślić, że napisałaś, że kochasz mnie bez opamiętania i czujesz się przy mnie najszczęśliwsza. Jestem przy tobie, Kropeczko. (PS. (tak wiem, było już jedno PS.) Jak już to przeczytasz, to możesz mi mówić "Kociaku"  albo "Mój Kotku" ? Uwieeeeeeelbiam jak tak do mnie mówisz.)

Jestem Biedronką.

Jestem Biedronką. Straciłam pamięć. Wszystko stało się jasne. To dlatego nie pamiętam Adriena. Adrien był Czarnym Kotem. Czarny Kot został usunięty z mojej głowy jako superbohater, ale również jako zwykły chłopak.

Adrien mnie kocha... a ja kocham jego.

W mojej głowie pojawiła się tylko jedna myśl. Muszę go znaleźć. Natychmiast.

Wybiegłam z domu bez zbędnych wyjaśnień i ruszyłam w kierunku willi Adriena. Pokonywałam ulice jedna po drugiej i choć nie mogłam już złapać oddechu, to nie zatrzymywałam się. Podczas biegu zastanawiałam się, jak doszło do mojej straty pamięci. W zasadzie fakt, że to ja byłam superbohaterką Paryża, nie do końca do mnie dotarł. W domu Adriena zastałam Nathalie. Kobieta poinformowała, że chłopak wyszedł na spacer, ale nie wie, gdzie może być.

Sprawdziłam w parku i obok pomnika bohaterów. Naszego pomnika. Wciąż ciężko mi było uwierzyć, że to rzeczywiście ja. Jednak Adriena jak nie było, tak nie ma. Sprawdziłam jeszcze w paru miejscach, nigdzie nie mogłam go znaleźć. Kilkanaście razy próbowałam do niego dzwonić, ale za każdym razem włączała się poczta głosowa.

Zrezygnowana postanowiłam wrócić do domu. Powoli snułam się przez chodnik, patrząc w dół na swoje stopy. Dochodziłam do piekarni rodziców.

- Przepraszam - bąknęłam cicho, gdy wpadłam na klienta, który właśnie wyszedł z piekarni.

- M'lady, miło, że na mnie poleciałaś.

Podniosłam wzrok. Tak! Adrien. Stoi i patrzy na mnie tym czułym wzrokiem i boskim uśmiechem. Nie zasługiwałam na ten uśmiech, tym bardziej po tym co mu powiedziałam. A jednak on wciąż dawał mi go w prezencie, choć wcale nie miałam urodzin. Tak jak obiecał. Był ze mną. Cały czas.

Wszędzie go szukałam, a kiedy już myślałam, że go dzisiaj nie znajdę, to on znajduje mnie. Jak to nie jest przeznaczenie, to ja nie wiem, czym jest.

- Los znowu stawia nam sobie na drodze, to musi być przeznaczenie, nie sądzisz Adrien?

Zbliżyłam się do niego. Złapałam jego twarz, stanęłam na palcach i lekko przyciągnęłam go do siebie. No i go pocałowałam. On w szoku cały zesztywniał, jednak po chwili odpowiedział mi tym samym. I wtedy to się stało...

Wspomnienia zaczęły bombardować mnie z każdej możliwej strony. Było ich zdecydowanie za dużo na moją głowę. Jakim cudem ja to wszystko w tej głowie mieściłam? Tysiące obrazów przelatywało mi przez umysł. Wspomnienia z pamiętnika i nie tylko wracały na swoje miejsca. Serce przyśpieszyło bicie a po całym ciele przeszły mnie przyjemne dreszcze. Ogarnęło mnie szczęście, choć nie umiałam się w tym odnaleźć.

Pamiętam. Wszystko pamiętam.

Zawsze wierzyłam, że pocałunki prawdziwej miłości potrafią zdjąć każdą klątwę. W końcu miłość zwycięży wszystko, czyż nie?

Oderwaliśmy się od siebie. Szczęśliwa wpatrywałam się w zielone tęczówki Adriena, mojego Czarnego Kota. Zatopiłam się w nich tak jak za dawnych czasów, kiedy miał jeszcze na sobie lateks.

- Mój Czarny Kotek.

- K-Kropeczka?


***

Hej, witajcie!

Moi drodzy został nam już tylko epilog, który pojawi się najprawdopodobniej w następny weekend :)

Więc życzę wszystkim tu obecnym, abyśmy przeżyli ten tydzień hahah

Bye, bye <33


Ladybug's diary // MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz