Rozdział Siódmy

27 7 4
                                    

Po chwili namysłu zorientowałam się, że jestem u tej głupiej dziury, co innych kolorów oprócz biały nie zna. Zepchnęłam psa, który leżał mi na klatce piersiowej. Głupi kundel. Jedyne włosy na klacie, które toleruje to te u przystojnych bolców, którzy chcą mnie porwać.

-Bańka co ty odjebałaś w tym maku? Pomijając twój głupi plan, który do niczego nie prowadził- powiedziała raniąc moje uczucia.

-Dobra zejdź ze mnie, bezużyteczna chmuro, kobieto puchu marny. Plan był kurwa sprytny i dowiedziałam się, że nazywa się Mascarpone, bo wiesz bo jest z Włoch- odpowiedziałam, czując, że ją zaorałam

-Bańka on jest z Ukrainy- odpowiedziała

-HEREZJĘ!- wyszłam oburzona.

W drodze do domu próbowałam przypomnieć sobie co dokładnie się stało w maku i dlaczego zemdlałam. I dlaczego Mascarpone nie wykorzystał okazji żeby mnie porwać. Jednak po chwili przypomniało mi się, że mój Alvaro wrócił do swojego kraju.

Przy myślach związanych z porwaniem, bolcowaniem i kneblowaniem mnie w włoskiej willi, szybko wróciłam do domu. Na wejściu wzięłam plik listów z wezwaniem do zapłaty i ulotek pobliskich kebabów, który leżał w skrzynce. Na środku korytarza spotkałam lekko spoconego, średniej jakości mężczyznę w niebieskiej koszuli i spodniach prasowanych na kant.

Czułam jak spogląda na mnie z pożądaniem, pewnie chciał mnie wybolcować, ale nie wiedział, że z niecierpliwością czekam na swoje porwanie.

Kiedy podeszłam bliżej wejścia powiedziałam:

-Suń się kurwa noo- popchnęłam go lekko i otworzyłam drzwi szarpiąc się z zamkiem.

Gdy weszłam usłyszałam dzwonek do drzwi, a raczej trzeszczący jazgot zepsutego alarmu. Otworzyłam i zobaczyłam tego frajera:

-Dzień dobry. Jak pani pamięta jestem właścicielem budynku. Przychodzę w sprawie...

-Ale kto pytał? Nie pamiętam. Proszę wypierdalać!

Po krótkiej rozmowie z wybrakowanym samcem, poszłam pod prysznic.

Kiedy weszłam do kabiny i odkręciłam wodę usłyszałam tylko przeraźliwy dźwięk z rur. Zdenerwowana zadzwoniłam do dozorcy. Nikt nie odebrał.

-Co za głupie cipki- powiedziałam na głos i odłożyłam słuchawkę.

Po dłuższej przerwie od pisania kontynuowałam moją książkę, natchniona wizja pośladków Mascarpone.

"W wtedy porządnie zapakował...

I żyli długo i szczęśliwie"

Po ostatnich słowach książki czułam niedosyt i tęsknotę za moim Alvaro, dlatego zaczęłam obmyślać nowy plan...

Podążanie za pożądaniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz