Rozdział 9 Nie chcę z tobą walczyć!

167 17 0
                                        

Myślałam, że drogi nie ma końca. Było już późniejsze popołudnie, wszyscy już chcieli być w domu i odpocząć, a droga jakby na złość się wydłużała. Byłam na tyle zmęczona jazdą, upałem i pewnie jeszcze moją niespodziewaną kąpielą, że nie potrafiłam przyspieszyć na tyle, żeby trasa szybciej zleciała. Takie wyciąganie ponad siły silnika wybranej formy alternatywnej jest wyczerpujące i po cichu żałowałam, że nie spróbowałam dodatkowo przeskanować samego silnika o większej mocy. Gdyby się taki zmieścił pod maską punta, może mogłabym teraz swobodnie zasuwać jak jakieś BMW.

Marzena prowadziła nerwowo, przeszkadzał jej każdy samochód. Szarpała biegami, do samej ziemi wciskała pedał gazu, zaraz potem musiała przez coś hamować. Z jej ust sypały się siarczyste wiązanki, a widząc ją w takim stanie, Adrian grzecznie siedział i się nie odzywał. Nie pomagała nawet muzyka z pendrive'a. Po jakimś czasie i mnie udzielił się jej podły nastrój. Zaczęłam rozmyślać nad wydarzeniem na zaporze i zaczęło do mnie docierać, jakie mogą być tego konsekwencje. Byłam na tyle rozkojarzona, że jazdę całkowicie zostawiłam mojemu kierowcy i przestałam interesować się tym, co robi. Na przekroczoną prędkość zwróciłam uwagę, dopiero kiedy zauważyłam w lusterkach migający kogut nieoznakowanego radiowozu.

Zwolniliśmy, policja wyprzedziła nas i kazała zjechać na pas awaryjny. Po minie Marzeny widać było, że mogłaby wybuchnąć płaczem albo niekontrolowaną agresją. Zatrzymaliśmy się, Adrian wyciągnął ze schowka dokumenty Marzeny i czekaliśmy na jednego z policjantów. Drzwi pasażera kii otworzyły się i z samochodu wygramolił się trochę otyły, około czterdziestoletni mężczyzna. Podszedł do drzwi dziewczyna, a ona otworzyła okno. Na polecenie wyłączyła silnik, włączyła światła awaryjne, podała dokumenty i została poproszona do radiowozu.

— Ile przekroczyła? Nie patrzyłem na licznik.

— Sto szesdiesont.

— Cztery dychy... Nie no, może jej jakoś specjalnie nie uwalą...

Wtem tuż obok mnie, niebezpiecznie blisko przejechał wielki, czarny samochód o nadwoziu pickup. W tym samym momencie przeszedł jakiś dziwny dreszcz, jakaś dziwna wibracja. Z niepokojem odprowadzałam wóz wzrokiem. Z pewnością jechał o wiele szybciej niż ja. I wtedy rozległ się przeraźliwy pisk opon, a za pickupem wzniósł się siwy dym. Samochód jadący za nim nie wyhamowałby, gdyby ten w ostatniej chwili nie zmieniłby pasa i nie zawrócił. Zatrzymał się. Inne samochody trąbiąc, wymijały go, niektóre dzieliły niewielkie odległości od zderzenia z nim. Adrian wyszedł i z niedowierzaniem przyglądał się dużemu fordowi rangerowi. Samochód miał wysoko ustawione nadwozie, wielkie koła, agresywny wygląd i spory w porównaniu do mnie grill. Silnik kilka razy agresywnie zawył, pokazując mi w ten sposób swoją siłę.

— Odsun się — powiedziałam z przerażeniem do Adriana.

— Co to za typ?

— Decepticon — prawie szepnęłam, dojrzawszy trójkątny symbol nad grillem.

Gazował silnikiem. To pewnie groźby. Nie odpowiadałam mu na nie i to nie dlatego, że liczyłam na to, że uzna mnie za zwykły samochód, bo doskonale wiedziałam, że on mnie wtedy wyczuł tak samo, jak ja jego, ale miałam nadzieję, że zrozumie mój brak złych zamiarów wobec niego. Dla mnie jako Autobota walka powinna być ostatecznością, jednak druga strona nie wyglądała, że chciałby podejść do sprawy w ten sam sposób co ja. Liczyłam, że moje pierwsze spotkanie z innym Transformerem będzie wyglądać inaczej, bez wojny i na spokojnie, ale jak już zdążyłam się przekonać, życie nie lubi działać po mojej myśli i robi wszystko, abym miała pod górkę.

Groźby stawały się głośniejsze i agresywniejsze. Irytował się. Aż w końcu wielki silnik zawył. Zanim strach mnie sparaliżował, zanim pomyślałam, co robię, ruszałam na niego. Transformował w ruchu, zahamowałam. Wielkie cielsko przeleciało nade mną i uderzyło o asfalt. Transformowałam i z przerażeniem obserwowałam, jak robot się podnosi.

[ARCHIWALNE] Zafira | TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz