Rozdział 17 Siostry Arcee.

317 22 4
                                    

Muzyka Robbiego Williamsa była w porządku. Niektóre utwory znałam, zwłaszcza te, które stały się hitami. Facet miał świetny głos, a teksty piosenek nie były zbieraniną słów. Jednak będąc już w połowie czwartej płyty z rzędu, miałam już trochę dość. Przeważająca melancholia, harmonia i dużo podnoszenia głosu zwyczajnie zaczęła mnie przytłaczać. Potrzebowałam czegoś żwawszego, ale słysząc, jak Jazz nuci pod nosem z radością, nie miałam Iskry, aby prosić go, o coś innego. Starałam się skupić na powierzonym zadaniu. Kiedy porucznik przekopywał Internet, ja jeszcze raz przeglądałam to, co uznał, że warto sprawdzić. Czytałam każdy artykuł, wpis czy komentarz i obejrzałam każdy film lub zdjęcie i odrzucałam wszystko to, co z pewnością nie dotyczyło Transformerów. Masę rzeczy było niepewnych i takie zostawiałam Jazzowi. Znalazło się dość sporo zdjęć i wpisów dotyczących wydarzeń w Katowicach, zaledwie trzy komentarze na Facebooku i jedna rozmowa na Twitterze dotycząca bezpośrednio mnie i tego, co wydarzyło się na zaporze oraz rozmowa na Discordzie o walce z Dreadem. Zdaniem Jazza nie było tak źle, jak na początku się spodziewał. Nikogo z nas nie uchwycono na zdjęciu czy filmie w formie robotów, ale było wielu świadków. Niestety, do tej pory nie trafiły się żadne wzmianki o agentach CIA. To najbardziej martwiło porucznika. Wolał wiedzieć, że wróg zna nasze położenie i nas szuka, niż nie wiedzieć, nawet jeśli to oznacza, że wróg nic o nas nie ma.

Usłyszałam kroki w korytarzu. Gdy podniosłam głowę, do centrali weszła niebieska fembotka. Szybko podeszła do biurka i głośno uderzając dłońmi o blat, oparła się o niego. Zawisła nad monitorem Jazza i czekała, wbijając wzrok w jego hełm, kompletnie ignorując moją obecność.

Jej zbroja była błękitna. Miał bardzo jasną, prawie białą cerę, a pod pewnym kątem wydawała się delikatnie niebieska. Na głowie miała wielkie płyty układające się w dużą koronę z przerwą nad czołem. Część jej hełmu, łącząca się z tymi płytami, opuszczała się i w formie tępo zakończonej, wąskiej blaszki zasłaniała grzbiet nosa. Przez szparę między płytami wystawał biały grzebień z czerwoną końcówką. Szyję zasłaniał równie masywny kołnierz. Nad jej ramionami sterczały dwa cienkie koła z pełnymi felgami. Na biodrach spoczywały płyty, które przypominały bufiastą spódnicę albo wielkie kieszenie spodni wojskowych. To mocno podkreślało jej talię.

Jazz siedział z głową opartą na ręce. Wyglądał, jakby w ogóle nie zauważył jej przybycia, ale po kilku kliknięciach podniósł się, oparłszy podbródek na dłoni.

— Czym się różni metal od rocka? — zapytała, nie czekając na dalsze reakcje Autobota.

Jazz nie odpowiedział od razu, przez cały czas analizując twarz kobiety.

— Chodzi ci o nurt czy cechy tej muzyki?

Chwila ciszy. Niebieska musiała się zastanowić.

— Jazz, nie wiem. Wyjaśnij mi to jakkolwiek, najważniejsza różnica, co jest co?

— Po co ci to?

— Bo się z Flare sprzeczałyśmy, a Internet tak nam odpowiedział, że dalej nie wiemy.

Pokiwał głową.

— Podejrzewam, że wcale nie szukałyście, albo szukałyście powierzchownie. — Uśmiechnął się zaczepnie, na co fembotka odpowiedziała sztucznym, słodkim uśmieszkiem. — Rock and roll to potocznie rock, heavy metal to metal. Ogólnie rock jest gatunkiem muzyki rozrywkowej, a heavy metal jest pochodną od rock and rolla.

— To nie jest tak, że rock i metal to... coś, co da się słuchać i coś, co powinno się zabić, zanim się zrodziło? Dwa oddzielne gatunki?

— Daj spokój, rock and roll nie jest taki zły... — powiedział, szczerząc zęby.

[ARCHIWALNE] Zafira | TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz