— Wstajemy Młoda... — Usłyszałam nad czyjś głos jakby we śnie. — Wstajemy, wstajemy.
A może to nie był sen? Tak bardzo nie chciało mi się otwierać optyk, a wstrętne światło przebijało mi się przez powieki. Jeszcze chciałam spać.
— Za chwilę dziewiąta. — Pojawił się drugi głos.
— Szkoda takiego dnia... — kontynuował pierwszy.
— Jeszcze chwil... — wyjęczałam, zasłaniając twarz ręką.
— Pobudka, pobudka, kto rano wstaje ten bęcków nie dostaje — męczył dalej, potrząsając moim ramieniem. — Wstawaj! No wstawaj!
Wrzask, pisk i iskra w gardle. Trzasnęłam grzbietem w coś twardego. Sapiąc jak lokomotywa, podniosłam się na łokciu i na oślep wymierzyłam ostrzem. Podniosłam głowę: przede mną siedziały dwa roboty: żółty i srebrny. Dopiero po chwili przyglądania się dotarło do mnie, że to Bumblebee i Jazz. Obaj patrzyli na mnie z głupkowatymi uśmieszkami.
— Nie można było ciszej!? — warknęłam rozeźlona.
— Wtedy byś nie wstała. Opuść broń. — Jazz wzruszył ramionami. — No przepraszam. — Uśmiechnął się i podał mi rękę. — Wstawaj.
— Gdzie Sideswipe... i reszta? — zapytałam, zauważywszy, że poza nimi nie ma ze mną nikogo.
— Z Driftem na zwiadzie. Jolt gdzieś poszedł o czwartej, a Knockout... Knockouta po prostu nie ma i nikt nie wie, gdzie jest... — odpowiedział Bumblebee, rozkładając ręce.
— Aha, no dobrze... Więc czekamy na nich, a potem jedziemy dalej, tak?
— No, nie tak do końca, że tylko na nich poczekamy... Drift chciał, żebyśmy wyznaczyli trasę — powiedział Jazz. — Stwierdziłem, że poczekamy, aż wstaniesz i zapytamy cię o jakieś wskazówki. Sides wspomniał, że podobno już tu trochę jesteś i możesz wiedzieć kilka przydatnych rzeczy. — Wyciągnął zza zbroi jakiś zgnieciony papier i zaczął go rozkładać.
— Powiem szczerze, że nie chce mi się wracać... — odezwał się Bumblebee.
— Bo? — Jazz podniósł głowę znad papieru.
— Lepiej mi w trasie. I nie chce mi się wysłuchiwać: „wyłącz ten jazgot!".
— Coś w tym jest... — Pokiwał głową. — Ale tutaj tego też wysłuchujesz.
— Drift nie rzuca kluczami. — Uśmiechnął się łobuzersko. — I mam z tego niemałą radochę.
— Złośliwiec — zaśmiał się, ostatecznie prostując świstek. — No więc tak... — Położył to na ziemi. — Oczywiście wiem, że lepszy byłby wujek Google i jego mapy, ale istnieje ryzyko, że nas przez to ktoś znajdzie. Trochę kminiłem i niewiele mi to dało. — Spojrzał na mnie. — Nie mam pojęcia, jaką drogą jechać.
Przysunęłam sobie papier. Była to mapa, chyba trochę przestarzała, sądząc po tym, że wyglądała gorzej, niż psu z gardła. Poza tym grafika wyglądała tak, jakby to był wydruk Google Maps.
— Mogę coś zaproponować, ale nie znam tak dobrze sieci drogowej — powiedziałam, przyglądając się mapie. — Jeździłam jedynie po Warszawie z dwoma kursami na południe kraju. Wiem jedynie, jak się zachować.
— To i tak dużo — stwierdził żółty. — Mieliśmy już kilka przygód i nie mamy raczej ochoty na powtórki.
— Nie liczyłabym na spokojną jazdę...
— Tu jesteśmy — powiedział Jazz, wskazując palcem punkt na mapie. — Mamy jechać jak najdalej się da, a potem postój. Nie wiem, czy dzisiaj chcą przekraczać granicę...
CZYTASZ
[ARCHIWALNE] Zafira | Transformers
FanficZafira jest młodą i niedoświadczoną Atobotką. Nie znana jest jej wojna, okrucieństwo czy śmierć. Przez nieznane jej niebezpieczeństwo uciekła z planety, która była jej domem od narodzin. Na Ziemi, po lądowaniu w Polsce poznaje Autoboty, a wśród nich...